Trzeci tydzień maja stoi pod znakiem pucharów w najsilniejszych ligach Europy. Na szczególną uwagę zasługuje hiszpański finał na Vincente Calderon w Madrycie, który będzie wyjątkowy z kilku powodów.
Spotkanie pomiędzy FC Barceloną a Sevillą elektryzuje fanów na całym świecie. Zmierzą się ze sobą bowiem dwie najbardziej utytułowane hiszpańskie kluby ostatnich dziesięciu lat. Katalończycy wygrali 18 pucharów, z kolei Andaluzyjczycy – 9. Tegoroczny mistrz Hiszpanii kontra zespół, który kilka dni temu przeszedł do historii futbolu. Jako piąty w historii klub (i pierwszy od 38 lat) wygrał rozgrywki UEFA trzy razy z rzędu (w sezonie 2013/14 pokonali Benficę, rok poźniej Dnipro na Stadionie Narodowym w Warszawie, a w środowym finale Liverpool). Dojdzie w takim razie do historii bez precedensu. Tuż przed pierwszym gwizdkiem zobaczymy najprawdopodobniej dwa szpalery – wpierw Sevilla przywita mistrzowską ekipę Luisa Enrique, a następnie to Barcelona odda hołd Grzegorzowi Krychowiakowi i spółce za wyczyn, o którym będziemy jeszcze długo dyskutować na forum publicznym. Po meczu Unai Emery stwierdził, że „Liga Europy to nasze rozgrywki. Kochamy je”. Trudno się dziwić, że tak podekscytowanie o nich mówi. Triumf pozwolił trenerowi dołączyć do elitarnego grona, w którym znajduje się także Giovanni Trapatoni. Włoch także trzykrotnie doprowadził swoje zespoły (konkretnie Juventus Turyn oraz Inter Mediolan) do triumfu w Pucharze UEFA. Tyle, że on potrzebował do tego aż 16 lat, a Hiszpan dokonał tego w zaledwie 3 lata.
Pozasportowe didaskalia
Przed niedzielnym spotkaniem dużo mówiło się niekoniecznie o samej piłce, a o esteladach, czyli flagach Katalonii. Ogromne kontrowersje wywołała decyzja madryckiego rządu, który zakazał ich wnoszenia na teren stadionu. Na szczęście, dla kibiców FC Barcelony i polityków z tamtejszego regionu, Sąd Najwyższy pozytywnie rozpatrzył odwołanie klubu. Teraz bez obaw i żadnych konsekwencji sympatycy Dumy Katalonii będą mogli je ze sobą zabrać na Vincente Calderon. Oprócz tego emocje wywołała bajecznie wysoka umowa pomiędzy klubem a firmą Nike, a raczej jej przedłużenie – do 2026 roku (dotychczasowa obowiązywała do 2018). Rzecz jasna nie będzie to sprawa kluczowa w meczu, ale warto o tym wspomnieć. Liczby mówią same za siebie. 155 mln euro – tyle FC Barcelona będzie mogła zarobić za jeden sezon. To jak dotąd najwyższy sponsorski kontrakt w historii piłki nożnej.
Kadrowe zagwozdki
Wróćmy jednak do kwestii czysto sportowych. Do pucharowego pojedynku obaj trenerzy podchodzą w zupełnie innych nastrojach. Pomimo wspaniałego zwycięstwa nad Liverpoolem, o wiele większy ból głowy ma szkoleniowiec Sevilli, Unai Emery, który nie ma do dyspozycji wszystkich zawodników na final Copa Del Rey. Do grona kontuzjowanych po ostatnim meczu dołączyli Adil Rami i Daniel Carrico i ich występ stoi pod znakiem zapytania. Ponadto trener nie będzie mógł skorzystać z Michaela Krohn-Dehliego czy Jose Antonio Reyesa, a także zawieszonego Timothee Kolodziejczaka za znieważenie sędziego liniowego w meczu przeciwko Athletic Bilbao. Odezwać się może także zmęczenie, o które nie musi się martwić Luis Enrique. Jego piłkarze są wypoczęci i w pełni skoncentrowani na ostatnim meczu w tym sezonie. W piątek zielone światło otrzymali bramkarz Claudio Bravo, a także skrzydłowy Sandro Ramirez, więc na liście powołanych znaleźli się wszyscy zawodnicy pierwszej drużyny. Takiego komfortu nie miał od dłuższego czasu.
Statystyki
W tym sezonie zespoły grały ze sobą już trzykrotnie. W lidze u siebie Sevilla pokonała przyszłych Mistrzów Hiszpanii 2:1, a kilka miesięcy później na Camp Nou rewanż wzięli gospodarze, wygrywając takim samym stosunkiem bramek. Z kolei w Superpucharze Europy Katalończycy po zaciętym spotkaniu i dogrywce odnieśli zwycięstwo 5:4. W niedzielnym meczu faworytem jest oczywiście Barcelona, która broni tego trofeum i może po nie sięgnąć po raz dwudziesty ósmy, natomiast Andaluzyjczycy jak dotąd pięciokrotnie wygrywali te rozgrywki (ostatni raz sześć lat temu), ale nie są wcale na straconej pozycji. Do dzisiaj niektórym śni się ich wspaniała pogoń z 4:1 na 4:4 podczas wspomnianego spotkania o tytuł najlepszej drużyny europejskiej.
Słowa końcowe
– Czujemy się dobrze i naszym celem jest zdobycie pucharu. Byłoby wspaniale zakończyć sezon z dubletem – powiedział przed meczem obrońca Barcelony, Jordi Alba. Na papierze z pewnością mają więcej sportowych argumentów niż Sevilla, ale z pewnością Unai Emery i jego ekipa będą chcieli po raz kolejny zaskoczyć opinię publiczną i wszystkich dookoła. A o tym, że są do tego zdolni nie muszę chyba nikogo przekonywać. Wszystkiego dowiemy się już niebawem. Jednego możemy być jednak już teraz pewni: na brak emocji nie będziemy narzekać. Początek spotkania o 21.25 na antenie Canal+ Sport.
Szymon Bijak
W tekstach zachowana jest oryginalna pisownia.