Frank Lampard i John Terry to bezwzględnie jedne z największych (jeśli nie największe) ikon Chelsea. Bez tej dwójki z pewnością trudno byłoby londyńskiej ekipie walczyć o wszystkie trofea zgromadzone w ostatnich kilkunastu latach. Wychowankowie West Hamu, których los połączył w drużynie „The Blues”, u schyłku swych wielkich karier znów mogą zagrać w jednej drużynie. Jak?
Niewielkie są na to szanse w ich ukochanym zespole. Lampard odszedł w 2014 roku, kiedy odczuwalny zaczął być upływ czasu i konieczne było ustąpienie miejsca w składzie młodszym. Terry natomiast do poprzedniego sezonu dalej dzielił i rządził w formacji defensywnej, jednak objęcie zespołu przez Antonio Conte spowodowało, że nie gra wcale. Na początku sezonu rozegrał co prawda cztery ligowe kolejki w pełnym wymiarze czasu, jednak był to okres poszukiwania przez włoskiego trenera optymalnej formacji i ustawienia. Gdy już je znalazł, okazało się, że nie ma w nim miejsca dla weterana Chelsea.
Taki stan rzeczy może mieć wpływ na przyszłość innego klubu z Premier League. Mowa o Swansea, która od początku sezonu boryka się o ogromnymi problemami. Największymi od czasu awansu do angielskiej elity w 2011 roku. Drużyna, która była – jak mogło się wydawać – świetnie prowadzona, grająca ładną piłkę (swego czasu nazywana określeniem „Swanselona”), zdobyła w 2013 roku Puchar Ligi Angielskiej, dokonywała mądrych transferów i co roku plasowała się spokojnie w środku ligowej stawki, w tym sezonie drży o swój los. Bilans meczów 3–3–13, 44 (!) stracone bramki, brak trenera i jakiegokolwiek pomysłu, co zrobić w tej beznadziejnej sytuacji.
Swansea City hope to have a new manager in place by Monday.
Giggs?
Coleman?
Redknapp?➡️ https://t.co/LJyjeqmIeL pic.twitter.com/jrDK6fAbZa
— BBC Sport (@BBCSport) December 29, 2016
Pośród tego krajobrazu, w którym dominuje bagno, ciemność i straszny smród, widać wyciągniętą, pomocną dłoń Harry’ego Redknappa. 69-latek, który całą trenerską karierę spędził na angielskiej ziemi, a w ostatnim roku bawił się w selekcjonera Jordanii, zaproponował działaczom walijskiego klubu swoją kandydaturę. Ponoć ma dokładnie sprecyzowany plan ratowania „Łabędzi”, a jednym z jego elementów jest zatrzymanie Łukasza Fabiańskiego. Kolejnym celem w zimowym okienku mają być natomiast wspomniane wcześniej legendy. Lampardowi właśnie skończył się kontrakt w MLS, a Terry’emu umowa z Chelsea wygasa za pół roku. Dokładając o tego brak miejsca w składzie, pojawia się opcja wypożyczenia defensora do końca sezonu.
– Niebawem będziemy mieli styczniowe okno transferowe, można więc pomyśleć, jakimi zawodnikami zasilić dotychczasowy skład. Można poprosić Chelsea o Johna Terry’ego. Można sięgnąć po Franka Lamparda. Kto wie, może zgodziłby się przyjść i grać tam do końca sezonu?
Pomysł ten jest z pewnością bardzo odważny. W walce o utrzymanie potrzeba co prawda doświadczonych zawodników, ale czy 38- i 36-latek to rozsądny pomysł? Zarząd walijskiego klubu ma już nie nóż, ale gilotynę na gardle, a sznur, który ją mocuje, trzyma się na ostatnich włóknach. Po zwolnieniu dwóch trenerów w niespełna pół roku już nie ma marginesu błędu. Czy Harry Redknapp zostanie ostatnią deską ratunku i naprawi pękający sznur, okaże się w najbliższych dniach. Rokowania nie są optymistyczne – dotychczas ze wszystkich angielskich drużyn EPL, w których trzykrotnie zmieniano trenera w sezonie, utrzymała się tylko jedna. Portsmouth, w 2009 roku.