Z jakiego powodu pokłócił się ze Scolarim? Dlaczego w 2012 roku nie przepadał za Neymarem? W jaki sposób odmienił reprezentację Brazylii? Czy po mundialu zdecyduje się na podróż do Europy? Kim dokładnie jest Tite i w jaki sposób rozpoczął swoją trenerską przygodę, która może już niebawem sięgnąć gwiazd?
Rok 2014 był dla Brazylijczyków istną katastrofą. Porażka z Niemcami w półfinale mundialu spowodowała natychmiastowe zwolnienie Luisa Felipe Scolariego. Na jego miejsce federacja szykowała już kolejnego selekcjonera. Wśród kandydatów przejawiał się Tite oraz Dunga. Ostatecznie wybrano tego drugiego, jednak „co się odwlecze to nie uciecze”.
– Mój kraj jest nacechowany cierpieniem. Ludzie szukają w futbolu pewnej odskoczni, zwycięstwa, aby oderwać się od biedy. Piłka nożna jest jedyną rzeczą, która może uszczęśliwić ludzi. To powoduje ogromną presję na zawodnikach, z którą muszą sobie poradzić. Nasza rola jest taka, aby uszczęśliwić cały kraj. Tylko my możemy sprawić, że ludzie zapomną o zabójstwach, porwaniach i kryzysie gospodarczym – tak kilka lat temu analizował sytuację Brazylijczyków Roberto Carlos, pytany o grę w narodowym trykocie.
Po upokarzających mistrzostwach świata, ta presja wzrosła jeszcze bardziej. Brazylia musiała dość szybko wstać z kolan, a do tego zadania mianowano Dunge, byłego selekcjonera „Canarinhos” w latach 2006-2010. Ten jednak kompletnie zawiódł i po odpadnięciu w fazie grupowej Copa America Centenario, został ponownie zwolniony ze stanowiska. W jego miejsce zatrudniono Tite.
57-latek w ówczesnym okresie był popularnym wyborem zarówno wśród fanów oraz dziennikarzy. Jedyne co mogło stanąć na drodze w jego zatrudnieniu to osoba Marco Polo Del Nero. Rok przed mianowaniem Tite, gdy pojawiły się zarzuty o korupcję w brazylijskim związku, przyszły selekcjoner podpisał petycję o utworzenie nowego zarządu. W imię tej decyzji posadę za przekręty miał stracić główny szef związku – właśnie Marco Polo Del Nero. Ostatecznie do czasu wyboru nowego selekcjonera prezes nadal piastował swoje stanowisko (w kwietniu bieżącego roku został dożywotnio zdyskwalifikowany) i w końcowym rozrachunku uległ mediom oraz kibicom.
Początek
Tite z powodu problemów zdrowotnych dość wcześnie zakończył karierę piłkarską. Głównie z tego powodu, już w wieku 27 lat zaczął pobierać nauki jako trener. Początki bywały trudne. Szlajanie się po regionalnych ligach hartowały jego ducha i zmuszały do ciężkiej pracy. Pierwszym przełomem okazało się nowe milenium, kiedy prowadząc Caxias zdobył Campeonato Gaucho, czyli mistrzostwo stanowe Sao Paulo i Rio de Janeiro. Łącznie w ciągu 15 lat pracował w dziesięciu klubach. Był jednym z wielu szkoleniowców w Brazylii, którzy przenosili się z klubu do klubu, nie mając perspektyw na zbudowanie czegoś stałego.
Po odejściu z Palmeiras w 2006 roku, wyleciał do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, aby poprowadzić AL-Ain. Na Bliskim Wschodzie zabawił zaledwie przez rok, po czym wrócił do ojczyzny wygrywając Copa Sudamerica z Internacionalem. Po jakimś czasie ponownie zaliczył epizod w ZEA, aby w 2010 roku po raz drugi przejąć dowodzenie w Corinthians.
Pierwsze znaczące sukcesy
To w klubie z Sao Paulo zaczął tak naprawdę udowadniać swoją wartość, która doprowadziła go do posady selekcjonera reprezentacji Brazylii. W 2011 roku wygrał krajowe mistrzostwo, a rok później dołożył do tego Copa Libertadoers i Klubowe Mistrzostwa Świata. Zwycięstwo jego drużyny nad Chelsea wciąż pozostaje jedynym zwycięstwem ekipy z Ameryki Południowej w ciągu ostatnich jedenastu lat w tych rozgrywkach.
W grudniu 2013 roku Brazylijczyk opuścił klub i po mundialu powszechnie oczekiwano, że zastąpi Luisa Felipe Scolariego. Tak się ostatecznie nie stało, dlatego Tite ponownie przejął stery nad Corinthinas, doprowadzając drużynę do kolejnego krajowego mistrzostwa.
Po zwolnieniu Dungi, wybór nowego selekcjonera odbierano za czystą formalność. Tite swoją pracę rozpoczął od meczu z Ekwadorem, który zlał dotkliwie aż 3-0. Kwalifikacje do mundialu dość szybko przerodził w paradę zwycięstw, wygrywając dziesięć na dwanaście rozegranych spotkań. Wrażenie robiła także liczba stracona bramek, która zatrzymała się łącznie na trzech.
Europejski pragmatyk
W Brazylii jest uznawany za trenera, który zaszczepił drużynie europejskie podejście. To brzmi dość dziwacznie, jeśli owy trener w CV nie ma pracy w żadnym klubie ze Starego Kontynentu. Jednak wgłębiając się w jego historię, możemy przeczytać o podróżach do Hiszpanii oraz Anglii, gdzie podpatrywał metody szkoleniowe Carlo Ancelottiego, Zinedine’a Zidane’a oraz Arsene’a Wengera.
Przez wiele lat za swojego mentora uznawał Scolariego, ale przyjaźń obu dżentelmenów zakończyła się w 2010 roku. To wówczas Tite oskarżył swojego byłego nauczyciela WF-u o odpuszczenie meczu z Fluminense, które w ligowej tabeli wyprzedziło Corinthians. Pomimo zerwania ze sobą kontaktów, nie da się ukryć, z jakiej szkoły trenerskiej pochodzi obecny selekcjoner Brazylii. Od 2001 roku, z wyjątkiem Carlosa Alberto Parreiry, wszyscy trenerzy reprezentacji Brazylii swoje korzenie mają w Rio Grande do Sul. Większość z nich jest znana z defensywnego stylu gry i pragmatycznego podejścia do futbolu.
Nie inaczej jest z 57-latkiem, który również ma w sobie dusze pragmatyka, ale stara się stale powiększać swoją wiedzę, aby dostosowywać ją do zmian zachodzących w nowoczesnym futbolu. Przez wiele lat wyrobił sobie także wielką charyzmę. Przekonał się o tym chociażby Alexandre Pato. Napastnik w 2013 roku podczas ćwierćfinału Pucharu Brazylii decydujący rzut karny wykonał tzw. „panenką”. Bramkarz rywali nie dał się na to złapać i z łatwością obronił strzał. Po meczu zapytany o te sytuację trener skwitował to krótko: – Pato jeśli chce grać w moim zespole, nie może być samolubny. W przeszłości oberwało się także Neymarowi, kiedy to zawodnik PSG bronił barw Santosu. Wówczas szkoleniowiec Corinthians oskarżał nastolatka o przesadne symulowanie: – Porażka jest częścią tej gry. Głównie dlatego nie rozumiem, dlaczego ten piłkarz symuluje, aby mieć z tego korzyści na boisku. To zły przykład dla dzieci, które dorastają i starają się kopiować jego zachowanie.
Nowa era
Kiedy rozpoczynał pracę, natychmiast usprawnił defensywę, która za poprzedników nie tworzyła monolitu. Momentalnie mogło się odnieść wrażenie, że Brazylia wkroczyła w nową erę, a kolejne sparingi przeciwko rywalom z Europy to tylko potwierdzały. Od listopada poprzedniego roku do czerwca bieżącego, Brazylijczycy rozegrali sześć gier kontrolnych, w których stracili zaledwie jedną bramkę. Rywale? Japonia, Anglia, Rosja, Niemcy, Chorwacja i Austria.
Zdeklasowanie rywali w eliminacjach to miał być zaledwie wstęp dla „Canarinhos”. Daniem głównym określano mistrzostwa świata. Przygotowania do tej imprezy niejako zakłóciła kontuzja Neymara. Mundial jednak pokazał, że nie jest to już drużyna uzależniona od gwiazdy PSG: – Kolektyw daje siłę jednostce. Kiedy piłka dotrze do Neymara, rywale mogą go kryć kilkoma graczami, ale wówczas druga strona boiska jest bardziej odsłonięta. To dla nas wielki plus – stwierdził niedawno Tite.
Przed każdymi wcześniejszymi mistrzostwami Brazylia, pomimo swoich wielu wad, była uznawana zawsze za faworytów do zwycięstwa. Tym razem ta opinia nie wynika tylko z sentymentu, a wiele jest w tym zasługi Tite i jego sztabu. W Polsce przed mundialem panował zachwyt nad metodami Adama Nawałki, który dbał o każdy szczegół. Co zatem powiedzieć o Brazylii, która przeprowadzała raporty każdej z 31 drużyn, z którą podopieczni 57-latka mogli się zmierzyć w dalszej fazie mistrzostw? Selekcjoner chciał być zwyczajnie przygotowany na każdy możliwy scenariusz, zakładając nawet tak nierealistyczny splot wydarzeń, jak awans Panamy czy Tunezji.
Poprawie uległa także komunikacja z zawodnikami. Tite rozmawia ze swoimi piłkarzami niemal codziennie, dodatkowo przesyłając im przeróżne materiały wideo. To wszystko pokazuje, że Brazylia potrzebowała zmian i modernizacji. Brak tkwienia w przeszłości i odejście od metod funkcjonujących w XX wieku okazało się zbawienne. Po eliminacjach i meczach towarzyskich, ten zespół leciał do Rosji z przeświadczeniem, że jest w stanie rywalizować ze wszystkimi, dodatkowo mając w swoim zanadrzu umiejętność rozgrywania meczów na wiele różnych sposobów.
Częścią jego sukcesu jest bez wątpienia rozwój taktyczny. Na początku obecnego wieku został uznany za specjalistę od systemu 3-5-2. W Brazylii mimo to dość szybko wprowadził system 4-2-3-1 (lub jak kto woli 4-3-3), który przyniósł im awans do turnieju w Rosji.
Co dalej?
Co czeka go po przygodzie z reprezentacją? Dani Alves pytany o najlepszego trenera, z jakim udało mu się pracować bez wahania wskazał na swojego selekcjonera. Oczywiście doskonale zdajemy sobie sprawę, że to szeroko pojęta kurtuazja w stosunku do obecnego szkoleniowca, ale wielka charyzma i zdolność do świetnej komunikacji to bez wątpienia mocne strony brazylijskiego trenera, dzięki którym ta opinia nie jest pozbawiona sensu.
Czy jednak część tej umiejętności nie uleciałaby, gdyby musiał przemawiać w obcym języku, przykładowo angielskim? To zasadne pytanie w kontekście jego dalszej (możliwej) kariery w Europie. Pięć lat temu w jednym z wywiadów stwierdził, że nigdy nie wyobraża sobie pracy w innym kraju. Osiągnięcie perfekcji w innym języku pod kątem komunikacji udała się jednak wielu trenerom. Idealną osobą jest chociażby Jose Mourinho czy Pep Guardiola. Temat pracy w Europie jest tym bardziej możliwy, że posiada on włoskie korzenie. Być może pokrewieństwo kulturowe mogłoby mu pomóc poczuć się we Włoszech jak w domu.