Niejednokrotnie mogliśmy zauważyć na boisku, że Alvaro Morata męczy się w Chelsea. Tym samym zarówno samego piłkarza, jak i kibiców ucieszył fakt, że Hiszpan opuszcza Stamford Bridge. Napastnik wrócił do Madrytu, jednakże ekipa, którą zasilił nie nazywa się Real Madryt. 26-latek od jakiegoś czasu występuje w Atletico. Jak przyznał sam zawodnik, transfer do tego klubu nie jest przypadkowy.
Do zespołu z Wanda Metropolitano, Alvaro Morata dołączył 28 stycznia. Piłkarz tym samym zamknął domino, jakie widzieliśmy w trakcie zimowego okna transferowego. Jak wiadomo, Krzysztof Piątek zasilił Milan, Gonzalo Higuain dołączył do Chelsea, a wspominany Morata podpisał kontrakt z Atletico. Dodatkowo z powodu całej transakcji, madrycki zespół musiał pożegnać się z jednym ofensywnym zawodnikiem. Wybór padł na Gelsona Martinsa, który przeprowadził się do Monaco.
Morata ma za sobą trzy mecze w Atletico. Jak na razie, Hiszpan nie mógł cieszyć się z premierowego trafienia. Na swoim koncie, Alvaro ma jedną asystę, z ostatniego ligowego starcia przeciwko Vallecano. Co prawda napastnik trafił do siatki w derbowym meczu z Realem, jednakże w tej sytuacji piłkarz był na pozycji spalonej, więc sędzia prowadzący to spotkanie, nie uznał gola.
Wydaje się jednak, że piłkarz dość dobrze wpasowuje się do ekipy Simeone. Sam zawodnik również wydaje się szczęśliwy z powodu zmiany otoczenia. W ostatnim wywiadzie, Alvaro Morata wyznał, że przeprowadzka do Atletico była planowana już od dłuższego czasu – Powiem wam prawdę. Pierwszy kontakt miał miejsce już 3,5 roku temu. Dałem wtedy słowo, że przejdę do drużyny tak szybko, jak jest to możliwe. Transakcja nie była możliwa wcześniej. Nie ze względu na mnie. Ostatecznie trafiłem jednak tutaj, dałem słowo. To był ostatni raz, kiedy rozmawiałem z Diego Simeone.
Przed Atletico bardzo trudny mecz. Już w środowy wieczór, zespół zmierzy się na własnym stadionie z Juventusem w ramach 1/8 finału LM. Dla Alvaro Moraty to spotkanie również będzie sentymentalne. Hiszpan spędził w ekipie z Turynu dwa sezony.