„To nie jest tak, że gdy dołączyłem do Arsenalu, ten zespół w przeszłości seriami wygrywał europejskie puchary”. Czy Wenger już całkowicie odleciał?

Arsene Wenger

Po środowej dotkliwej porażce z Bayernem Monachium Arsene Wenger był załamany. Konferencja prasowa Francuza po spotkaniu w Champions League trwała zaledwie trzy minuty. Dziś jednak nie można było tak szybko uciec od pytań dziennikarzy, którzy przez prawie pół godziny maglowali menedżera „Kanonierów” ostrymi pytaniami. Niektóre odpowiedzi pokazały, jak bardzo w ostatnich latach Francuz odleciał.

Żurnaliści obecni w pokoju prasowym Arsenalu nie spodziewali się zbyt wielu deklaracji. To było wręcz oczywiste, że Wenger nie poinformuje o odejściu z pracy dwa dni po sromotnej klęsce w Niemczech. Na pytanie odnośnie przyszłości menedżer „Kanonierów” odparł: – Tę decyzję podejmę dopiero w marcu lub kwietniu, ale dokładnej daty jeszcze sam doskonale nie znam. Pierwsze poznają ją oczywiście władze klubu. To drużyna jest najważniejsza, nie moje dobro. Skupmy się na obecnych problemach, nie na mnie.

Można zadać retoryczne pytanie – czy jedno z drugim w jakimkolwiek stopniu się nie łączy?

Potem przyszedł czas na kolejne zapewnienie: – W kolejnym sezonie będę nadal menedżerem. Niekoniecznie musi być to w Arsenalu.

Z każdym kolejnym pytaniem ckliwość Wengera jednak malała i 67-latek postanowił przejść do obrony i jednocześnie do ataku: – Co sądzę o reakcji fanów? Nawet jeśli odejdę, to Arsenal nie będzie wygrywać każdego spotkania. Tak długo, jak nie zwyciężasz w każdym spotkaniu, zawsze znajdzie się powód do negatywnych opinii. Jeśli wszystko nie jest perfekcyjne, to wcale nie oznacza, że wszystko jest złe.

Po owym filozoficznym przesłaniu przyszedł czas na grubsze działa: – Licząc najlepsze 20 klubów w Europie, zaledwie trzy kluby grały w każdym z sezonów Ligi Mistrzów, od kiedy jestem tutaj menedżerem. Mowa o Bayernie Monachium, Realu Madryt i właśnie o Arsenalu. 

I naszym zdaniem najlepsze: – To nie jest tak, że gdy dołączyłem do Arsenalu, ten zespół w przeszłości seriami wygrywał europejskie puchary. Nie, tak nie było – Arsenal nigdy przede mną nie tryumfował w tych rozgrywkach. 

W sumie, tak jak przez ostatnie ponad 20 lat za panowania Francuza.

Dzisiejsza konferencja diametralnie różniła się od tej środowej. Na łamach „Daily Mail” jeden ze specjalistów od mowy ciała nazwał Wengera w Monachium podczas spotkania z dziennikarzami „zranionym zwierzęciem”, które za wszelką cenę stara się unikać odpowiedzi. Dziś Francuz był dużo bardziej pewny siebie i przekonany do swoich racji.

Oczywiście jego przyszłość nadal zależy od niego. Oferta dwuletniego kontraktu i poparcie zarządu, głównie Stanleya Kroenke, powodują, że Wenger może zrobić dosłownie wszystko. Pytanie, czy jego słowa o tym, że los Arsenalu nie jest mu obojętny, nie są tylko wyświechtaną regułką. Jeśli nie, już w maju zarząd Arsenalu powinien być zajęty poszukiwaniem nowego menedżera.

Komentarze

komentarzy