Tomasz Szpunar: Poziom sędziowania w Polsce znacząco wzrósł

Jaki jest poziom sędziowania w Ekstraklasie? Czy Szymon Marciniak rzeczywiście poprowadził finał mistrzostw świata wzorowo? Czy możliwe jest, że w Europie pojawi się moda na polskich arbitrów? O to wszystko, a także wiele innych kwestii zapytaliśmy sędziego piłkarskiego, założyciela strony „Zawód-Sędzia”, Tomasza Szpunara. 

***

Jak oceniasz poziom sędziowania w meczu finałowym mundialu? Michał Listkiewicz pokusił się o taką opinię, że to był najlepiej sędziowany finał w historii. Jesteś w stanie przychylić się do tego? 

Jak najbardziej, jestem dokładnie tego samego zdania. Spośród wszystkich finałów mundiali, które pamiętam, czyli począwszy od 1998 roku, muszę przyznać, że ten tegoroczny stał na świetnym poziomie zarówno piłkarskim, jak i sędziowskim. Niewiele mogę w tej sprawie dodać, bo o sędziowaniu w meczu Francji z Argentyną wypowiedzieli się najwięksi. Nawet sam Pierluigi Collina stwierdził po finale, że Szymon Marciniak jest jego idolem. W podobnym tonie wypowiadał się także Howard Webb. Z opiniami takich sław nie sposób się nie zgodzić.

Co zrobiło na tobie największe wrażenie, jeśli chodzi o to, w jaki sposób Szymon Marciniak poprowadził ten finał?

Styl sędziowania Szymona Marciniaka opiera się przede wszystkim na tym, że bardzo dużo zarządza on meczem i zawodnikami. Wychodzi mu to świetnie. Nie chodzi przecież o to, żeby już od początku meczu sypać kartkami. Jeśli chodzi o samo spotkanie finałowe i to, czy coś mnie w sposobie jego poprowadzenia zaskoczyło, to trudno będzie wskazać taką jedną lub nawet kilka wyróżniających się rzeczy. To był po prostu kolejny świetne poprowadzony przez Szymona Marciniaka mecz.

Na pewno warto zauważyć, że zdecydował się nie napominać zawodników kartkami już w pierwszych chwilach meczu, chociaż po jednym ze wślizgów w trzeciej minucie mógł to zrobić. Tu po raz kolejny uwidacznia się świetne zarządzanie spotkaniem, bo tak naprawdę w pierwszych minutach tego meczu kartki mogli obejrzeć piłkarze obu drużyn. Drugim aspektem, który rzucił mi się w oczy w trakcie finału były po prostu bardzo trafne decyzje podejmowane przez Szymona Marciniaka. Nie było nawet potrzeby, żeby podbiegać do ekranu VAR i weryfikować swoje wskazania. Wszystko to pomimo faktu, że w tym meczu podyktował trzy rzuty karne. Każdy z nich oczywiście słusznie.

W Polsce kibice często mieli pretensje do Szymona Marciniaka, twierdząc niekiedy, że „ignoruje VAR”. W finale wydawał się on być niezwykle pewny swoich decyzji i potrzeba ich weryfikowania faktycznie się nie pojawiła. Czy taka pewność siebie arbitra jest jednoznacznie dobrą cechą?

Zacznijmy od tego, że coś takiego jak „ignorowanie VAR-u” nie istnieje. Sędzia nie może sobie tak po prostu zignorować VAR-u i tak samo nie może sobie z niego w każdej chwili skorzystać na zawołanie. Ten system jest po to, by korygować oczywiste pomyłki sędziego. Błędy oczywiście się zdarzają, ale najczęściej mają one po prostu związek z prostym faktem, że w niektórych sytuacjach VAR nie może interweniować. Mowa tu na przykład o zagraniach ręką, które podlegają interpretacji arbitra. Często na drugi dzień w mediach pojawiają się nagrania z innych kamer, które wskazują, że w danej sytuacji powinien zostać podyktowany rzut karny. Zupełnie niesłusznie pojawia się wtedy narracja, że sędzia nie chciał skorzystać z VAR-u. Szymon Marciniak jest pewnym siebie sędzią, myślę nawet, że najbardziej pewnym siebie na świecie, ale nie jest to przesłanka do tego, by mówić, że przez to ignoruje on VAR.

Kontratak Francuzów w końcówce meczu przerwany został faulem, a Szymon Marciniak nie pozwolił na kontynuowanie tej akcji. Czy sformułowanie przywilej korzyści nadal jest obecne w nomenklaturze sędziowskiej? Czy arbiter jest zobligowany do tego, by w takiej sytuacji nie przerywać akcji?

Określenie „przywilej korzyści” nie funkcjonuje wśród sędziów, choć utarło się w nomenklaturze komentatorów i dziennikarzy. Poprawnym zwrotem w takich sytuacjach jest „korzyść”. Jeśli natomiast chodzi o sytuację z meczu, to należy powiedzieć, że możliwość zastosowania korzyści istnieje cały czas i na pewno jest to wartość dodana każdego sędziego. Dla arbitra zawsze ogromną satysfakcją jest, kiedy zastosuje korzyść w akcji, po której padnie bramka. Jest to sygnał, że sędzia dobrze czyta grę.

W mojej ocenie Szymon Marciniak nie zdecydował się jednak na przerwanie akcji z bardzo prostej przyczyny. W tamtym momencie musiał pokazać Acunii żółtą kartkę. Jeżeli akcja nie zostałaby przerwana być może Francja faktycznie by na tym skorzystała, ale w tej sytuacji nie mógłby wrócić do wykroczenia, bo do napomnienia zawodnika nie możemy wracać przy każdym faulu. Faule mają trzy stopnie: nieostrożny, nierozważny i użycie nieproporcjonalnej siły. Jeżeli nie przerwiemy akcji, a sam faul nie miał charakteru nierozważnego, to po zastosowaniu korzyści nie możemy już wrócić z kartką. Szymon Marciniak po prostu ukarał Acunię za przerwanie akcji korzystnej, jeśli przerwałby akcję, to później nie mógłby już wrócić do tej sytuacji.

Rafał Rostkowski poinformował na łamach TVP, że wkrótce powstać ma elitarna grupa sędziów, która prowadzić będzie najważniejsze spotkania topowych lig. Jak oceniasz ten pomysł? I jak bardzo realne jest to, że wejdzie on w życie.

Myślę, że jest to możliwe. Już teraz mamy w Europie coś takiego jak UEFA Elite, na które składa się grono najlepszych sędziów. Z tego co czytałem ta idea miałaby skupiać sędziów z całego świata, więc byłoby to rozszerzenie wcześniejszego konceptu. Jak najbardziej mi się to podoba. Na pewno byłaby to ogromna nobilitacja i mobilizacja do dalszej pracy. W tym momencie trudno już nawet mówić, by na drodze stały przeszkody logistyczne. Transfery między federacjami stają się ostatnio modne i wydaje mi się to przesłanką ku temu, że ten pomysł wejdzie w życie.

Ostatni przykład L’Equipe pokazuje, że ocenia sędziowania może być niekiedy mocno zaburzona. Jak ze swojej perspektywy oceniasz poziom sędziowania w Ekstraklasie? Czy można go w jakiś sposób zestawić z innymi ligami?

Wiele osób oceniających pracę arbitrów podkreśla, że poziom sędziowania w Polsce na przestrzeni dziesięciu ostatnich lat mocno wzrósł. Świadczy o tym chociażby liczba sędziów, którzy znajdują się obecnie w kategoriach First i Second, czyli tych nieco niższych niż UEFA Elite. Oczywiście mamy arbitrów, którzy sędziują słabiej. Naturalną koleją rzeczy jest, że kolejnych sędziów sprawdza się na poziomie Ekstraklasy i jedni z nich radzą sobie lepiej inni gorzej.

Jeśli chodzi o porównania z innymi ligami, to trochę trudno jest to zestawiać. Narracja jest taka, że sędziowie hiszpańscy są nieco słabsi, w Anglii też nieco obniżyli w ostatnim czasie loty. Atkinson odszedł na emeryturę, możemy wnioskować, że Michael Oliver nie jest jednak aż tak dobry, bo nie może liczyć na żadne znaczące mecze. Myślę, że dobrym sposobem byłoby właśnie prześledzenie nominacji sędziowskich na najważniejsze mecze pod kątem tego w jakich ligach prowadzą spotkania ci arbitrzy.

Czyli nie jest tak, że im lepsza piłkarsko liga, tym lepszy poziom sędziowania?

Absolutnie nie. Poziom piłkarski nie ma większego znaczenia, bo sędzia nie musi się dostosowywać do poziomu ligi, tylko ma podejmować właściwe decyzje. Wiadomo, że może i notowania Ekstraklasy nie stoją najlepiej, ale mecze międzynarodowe wyraźnie pokazują, że nasi sędziowie są niejednokrotnie lepiej przygotowani niż arbitrzy z tych lepszych piłkarsko lig.

Występ reprezentacji Polski na Euro 2016 otworzył wielu polskim piłkarzom drogę do silniejszych europejskich lig. Czy w środowisku sędziowskim może to działać podobnie? Czy przypadek Szymona Marcniaka może sprawić, że UEFA i FIFA chętniej sięgać będą po polskich arbitrów?

Nie sądzę, żeby pojawił się taki trend promowania polskich arbitrów w europejskich pucharach. To wszystko nie polega jednak na tym, że ktoś będzie łaskawiej patrzył na sędziów z jakiegoś kraju. Oceniani są oni za wykonywaną pracę, za podejmowane decyzje czy właśnie za takie detale jak sposób zarządzania meczem. Sposób oceny sędziów jest zresztą zupełnie inny niż piłkarzy, których najczęściej rozlicza się często ze statystyk. W przypadku sędziów lepiej jednak, żeby sędzia był mniej widoczny na boisku, bo najczęściej oznacza to, że nie popełnił on żadnego błędu.

Rozmawiał: Mateusz Mazur