Barcelona w kraju praktycznie nie ma konkurencji, natomiast w Europie od kilku sezonów nieskutecznie próbuje odzyskać Ligę Mistrzów. Za każdym razem czegoś brakowało, jednak w tym roku może być inaczej.
Jaki jest tego klucz? Z pewnością dużo mocniejsza ławka rezerwowych i kilku zawodników, którzy świetnie się odnaleźli w stolicy Katalonii. Niemal z miejsca świetnie zaczął się spisywać Arthur, wobec kontuzji Umtitiego gwiazdą stał się Clement Lenglet, a z miesiąca na miesiąc coraz mocniejszą pozycję ma Arturo Vidal.
Problemem wielu teoretycznie mocnych drużyn jest to, że część zawodników wygląda na zwykłych najemników. Wziąć wysoką tygodniówkę, pobiegać w trakcie meczu i tyle. Wyglądają na ospałych, znudzonych, niezaangażowanych, o oddaniu barwom nie wspominając. W Barcelonie jest inaczej, co pokazują dwaj ostatni wspomnieni zawodnicy.
– „Oddałbym wszystko, by wygrać Ligę Mistrzów. Oddam życie w meczu rewanżowym i mam nadzieję wystąpić w finale” – zakomunikował Arturo Vidal. Chilijczyk na początku pobytu na Camp Nou często był sfrustrowany, że nie gra tyle, ile by chciał. Valverde nie do końca widział dla niego miejsce na boisku, ale z czasem wszystko udało się poukładać. Pomógł oczywiście ogromny zapał i determinacja zawodnika, by osiągnąć swój cel.
Nie aż tak radykalnie, ale swoje oddanie drużynie zadeklarował Clement Lenglet. 23-latek świetnie wypełnił, wydawałoby się, wielką dziurę po Samuelu Umtitim, a mecz z Liverpoolem nie był wyjątkiem. Francuz w jednym z pojedynków stracił nawet kawałek zęba, ale nie wydawał się być tym przejętym: – „Straciłem fragment zęba i jestem gotowy stracić więcej zębów dla tej drużyny”.
Barcelona ma duże szczęście, że wciąż panuje w niej ogromny głód wygrywania i atmosfera pełna mentalności zwycięzców. Chcą dawać z siebie absolutnie wszystko, by klub triumfował i wciąż się poprawiał. Wielu uznanym markom tego obecnie brakuje.
