Trwająca passa i powrót kapitana. Dlaczego to Real wygra w derbach?

laliga1

Szybko zapomina się o kończącej się przerwie reprezentacyjnej, kiedy na horyzoncie jawi się taki mecz. Dziś wieczorem derby Madrytu, które sprawią, że nagle opustoszeje kilka miejscowości – nie tylko w Hiszpanii! Trzeba przyznać, że to Real ma poważne argumenty, aby to spotkanie wygrać.

Lider La Liga podejmie 4. ekipę w tabeli na jej terenie, co jednak szczególnie nie zwiększa szans „Atleti” na komplet punktów. Real to przecież wciąż niepokonana w tym sezonie drużyna – jako jedyna spośród ekstraklasowej stawki. Ostatnią porażkę „Królewscy” ponieśli ponad pół roku i 28 spotkań temu, a od tamtego czasu zanotowali 21 zwycięstw i siedem remisów – m.in. wygrana w finale Ligi Mistrzów z Atletico.

Największa moc Realu drzemać będzie w personaliach. Do gry wracają Sergio Ramos i Karim Benzema, bez których gra wygląda zupełnie inaczej. Nikt nie umie obecnie tak jak Ramos tak umiejętnie zarządzać zespołem i pracować w obronie, nie ma też obrońcy z tak dobrym instynktem strzeleckim. Co do instynktu, to choć Karim aktualnie nie jest w wybornej formie, jako napastnik może strzelić w najmniej oczekiwanym momencie. „To są właśnie te detale” i na nie warto zwracać uwagę. Podobnie jak na „automatyzmy ruchowe”, a te wrócą wraz z pojawieniem się na murawie wymienionej dwójki – na co dzień przecież z podstawowego składu.

Na listę strzelców w ostatnim meczu reprezentacji Hiszpanii wpisał się Isco, który jednocześnie zapewnił „La Roja” remis. Z pewnością podbudowało to jego morale, co może się w dzisiejszym meczu przydać. Nie pogardzimy też trafieniami największych, a ci, podobnie jak Isco, ostatnie spotkania reprezentacyjne też zakończyli z dorobkiem bramkowym. Gareth Bale strzelił Serbom, a spotkanie przeciw Łotwie z dubletem zaliczył Cristiano. Dla Portugalczyka może to być moment przełomowy z kilku powodów. Wygląda na to, że powoli wraca do wysokiej formy, nareszcie przełamał strzelecką niemoc, a do tego na derby będzie zmotywowany jeszcze bardziej.

Motywacja – kluczowy element. Dlatego nie ma co się przejmować brakiem Moraty, Casemiro, Pepe czy Toniego Kroosa. To idealna okazja dla rezerwowych, którzy w dobrym występie przeciw Atletico powinni upatrywać szansy na wskoczenie do pierwszego składu na dłużej. Jeśli któryś z zawodników drugiego wyboru zaliczy dobre zawody, pokaże Zidane’owi, że nie tylko jest w dobrej dyspozycji, ale i wytrzymuje presję najważniejszych spotkań. Tacy jak Lucas czy Kovacić powinni być więc w jeszcze większym gazie.

U nas minusów niewiele (w zasadzie tylko absencje), a jak to wygląda w obozie rywala? „Rojiblancos”, jak już wyżej wspominaliśmy, zajmują dopiero czwartą lokatę, co jest, zgodnie z ich ambicjami, niedopuszczalne. Wyprzedza ich rewelacyjna Sevilla, a to m.in. przez porażkę „Atleti” w przedreprezentacyjnej kolejce – przegrana 0:2 z Sociedad na wyjeździe. Główna strzelba gospodarzy dzisiejszego spotkania, Antoine Griezmann, ostatnio zmagała się z drobnym urazem i nie wiadomo, w jakiej formie wyjdzie na ten mecz (Benzema choć po kontuzji, to jednak nie gra pierwszych skrzypiec i może nawet nie wyjść w pierwszym składzie).

Mimo kilku urazów, na papierze Real nie wygląda źle, a wręcz przeciwnie. Jedni leczą urazy, ale wróciło przecież dwóch członków podstawowej jedenastki, w tym kapitan, bez którego trudno dziś wyobrazić sobie „Królewskich”. Co do samej gry, nawet jeśli w tym sezonie zdarzały się „Los Blancos” słabsze spotkania, nie przegrywali ich. W dodatku do głosu zaczyna dochodzić Ronaldo, co jest najlepszym prognostykiem przed derbami. Bitwę czas zacząć!