W którym miejscu byłaby Barcelona, gdyby nie Leo Messi? Kibice „Dumy Katalonii” od początku tego sezonu mogą zadawać sobie to pytanie. Ba, od wielu lat, Argentyńczyk jest głównym motorem napędowym swojego zespołu. W tym roku jest to jednak niezwykle widoczne. W spotkaniu z Borussią Dortmund, 32-latek rozegrał swój 700. mecz dla drużyny. Jubileusz w klubie Argentyńczyk będzie wspominać bardzo dobrze.
Barcelona przed rywalizacją z niemiecką ekipą ustaliła sobie jasny cel. Wygrać potyczkę, by zagwarantować sobie nie tylko awans do 1/8 finału LM, ale również pierwsze miejsce w tabeli. Tak też się stało. Zwycięstwo 3-1 nad drużyną BVB pozwoliło podopiecznym Ernesto Valverde świętować udział w fazie pucharowej tych prestiżowych rozgrywek.
Udział w triumfie, jak zwykle, miał Leo Messi. Dla Argentyńczyka rywalizacja z Borussią była szczególna, gdyż 32-latek rozgrywał 700. mecz dla hiszpańskiego zespołu. Tak cenny występ Messi okrasił bramką oraz dwoma asystami. Tym samym po okrągłej liczbie (700) spotkań, Leo ma na swoim koncie 613 goli oraz 237 ostatnich podań do kolegów z drużyny. Coś niesamowitego.
Żeby tego było mało, strzelona bramka przeciwko Borussii pozwala Argentyńczykowi cieszyć się z pewnego rekordu. Żaden bowiem inny piłkarz w historii Ligi Mistrzów nie strzelił takiej liczbie różnych ekip, co Leo Messi. Zawodnik „Dumy Katalonii” może pochwalić się trafieniem do siatki 34 różnym zespołom.
Kiedy wydaje się, że przy upływie lat, piłkarze powinni nieco zwalniać tempo, topowi gracze nadal prezentują niesamowite umiejętności. Przykładem, prócz wspominanego oczywiście Leo Messiego, jest Robert Lewandowski, który w Bayernie cały czas poprawia swoje osiągnięcia.