Arrivederci Italia! Urugwaj zgarnia pełną pulę i zostaje w grze, ale czy Luis Suarez powącha jeszcze murawę w Brazylii?
O stawce tego spotkania nikomu nie trzeba było przypominać. Do fazy pucharowej awansować mógł tylko jeden z zespołów, które punktualnie o godzinie 13:00 czasu miejscowego w Natal rozpoczęły bój o wszystko. Włochom do prześlizgnięcia się dalej wystarczał remis. Z kolei Urusi musieli za wszelką cenę zgarnąć pełną pulę.
Italia musi zagrać umiejętnie, pamiętając, że to rywale zagrają pod podwójną presją. Najważniejszym zadaniem będzie powstrzymanie Cavaniego i Suareza. – Jose Mourinho nie miał wątpliwości.
Tymczasem stoper Urugwajczyków Diego Godin ostrzegał: Nasza drużyna to nie Suarez i dziesięciu pozostałych. Takie słowa są brakiem szacunku w stosunku do reszty zawodników. Razem z Luisem tworzymy silny zespół, co pokazaliśmy przeciwko Anglii.
Cesare Prandelli, który przed spotkaniem przekonywał: nie będziemy tą samą Italią, jaką widzieliście przeciwko Kostaryce, po raz kolejny dokonał sporej rewolucji w składzie. Tym razem, zgodnie z doniesieniami włoskiej prasy, postawił na ustawienie używane na co dzień przez Juventus, a więc 3-5-2. Debiut na mundialu w Brazylii czekał rekonwalescenta Mattię De Sciglio oraz Leonardo Bonucciego. Po raz pierwszy w reprezentacji duet napastników stworzyć mieli za to Balotelli z Immobile:
Buffon – Barzagli, Bonucci, Chiellini; Darmian, Verratti, Pirlo, Marchisio, De Sciglio; Balotelli, Immobile
Oscar Tabarez co prawda korekt personalnych nie dokonał, jednak zaordynował zmianę formacji na podobną do tej zastosowanej przez Italię, a więc z trójką obrońców z tyłu:
Muslera – Gimenez, Godin, Caceres; Gonzalez, Rodriguez, Arevalo, Lodeiro, A. Pereira; Cavani, Suarez
Niewiele osób łudziło się, że Włosi zdecydują się narzucić żwawe tempo gry, stosując wysoki pressing, który jednocześnie narażałby ich na spore ryzyko. I słusznie, bowiem oczekiwania w najmniejszym stopniu się nie sprawdziły. Przedmeczowe założenia „Azzurrich” były nad wyraz proste: ostrożność, ostrożność i jeszcze raz ostrożność. Nie dziwota, że niezmiennie uprzedzony do włoskiego calcio Maciek Iwański miał okazję do wylewania pomyj na tę strategię gry, ale tym razem trzeba częściowo przyznać mu rację. Włosi kontrolowali grę, ale piłkę Pirlo z Verrattim rozgrywali całe lata świetlne od pola karnego Muslery. Nie zapominajmy jednak o drugiej stronie medalu. To przecież Urugwajowi bardziej miało zależeć na zdobyciu bramki. Jaka była jego na to recepta? Poza wysoką piłką na napastników (akcji niemal z góry skazanej na niepowodzenie) oraz bardzo sporadycznymi i nieco przypadkowymi kombinacjami przed polem karnym rywala nie było właściwie żadnej.
Pierwsza połowę równie dobrze można by uznać za nieodbytą, a jej jedynym istotnym efektem była żółta kartka dla Balotellego. Prandelli wolał nie ryzykować, zdejmując nieprzewidywalnego „SuperMario” już w przerwie. W jego miejsce pojawił się Marco Parolo. Pomocnik tyleż solidny, co niebudzący przesadnej ekscytacji w kontekście swojej gry. Oznaczało to jedno – Włochom taki przebieg meczu pasuje i chcą dotrwać w ten sposób do końca spotkania. Do 60. minuty rywalizacji tak w istocie było, ale wówczas zagotował się (czy też był to przypadek?) Claudio Marchisio, który za wejście nakładką z miejsca został wyrzucony z boiska. W zasadzie można się jednak pokusić o stwierdzenie, że przewaga liczebna Latynosów nie była czynnikiem, który totalnie odwrócił przebieg wydarzeń na murawie. Co prawda Włosi zostali zmuszeni do głębszego cofnięcia się, ale Suarezowi i spółce wciąż brakowało pomysłu i siły przebicia. Gorąco zrobiło się dopiero w trakcie ostatniego kwadransa bardzo zachowawczego dotychczas spotkania w Natal. Najpierw Luis Suarez pokusił się o swoistego hat-tricka, ponownie w swojej karierze gryząc rywala. Tym razem zaatakował Chielliniego. To pewnie będzie koniec jego występów na tegorocznym mundialu. Swoją drogą, są szczęśliwcy, którzy na takim ekscesie Suareza solidnie zarobili u bukmachera:
Sędzia nie dostrzegł jednak tego komediowego zagrania napastnika Liverpoolu, a gra toczyła się dalej. Urugwajczycy z uporem maniaka liczyli na walkę w powietrzu, w końcu dopinając swego. Po centrze z rzutu rożnego piłkę wpakował do bramki Diego Godin, wprowadzając urugwajską publikę w nieopisaną ekstazę. To jest właśnie esencja futbolu i specyfika wielkich turniejów. Jedna akcja i cały misterny plan konsekwentnie realizowany przez 80 minut zostaje jednoznacznie nazwany żenującym i bzdurnym. Ostatnie momenty meczu to już rozpaczliwa walka „Azzurrich” o cudowne ocalenie, które jednak nie przyszło.
POWIEDZIELI PO MECZU:
Luis Suarez:
Nie zostało nam ani grama energii, daliśmy z siebie wszystko. Zachowaliśmy spokój, wiedząc, że w końcu uda się strzelić tego gola.
Niestety nie został tuż po meczu zapytany na temat feralnego zdarzenia z Chiellinim.
Cesare Prandelli:
Sędzia zrujnował mecz.
Tuż po spotkaniu podjął jednak męską decyzję o odejściu z kadry, mimo przedłużenia kontraktu już przed turniejem w Brazylii. Słuszna decyzja, bo ten projekt najzwyczajniej w świecie zdążył się wypalić.
Gianluigi Buffon:
To jest smutny moment dla nas jako drużyny, jako zawodników i jako nacji. Zawiedliśmy. Zasłużyliśmy na bycie wyeliminowanym.
Nikogo nie dziwią takie, a nie inne Twitterowe reakcje:
Na dokładkę jak zwykle kąśliwy Kowal:
WŁOCHY – URUGWAJ 0:1 (0:0)
Godin 81’
Tabela Grupy D:
- Kostaryka 7
- Urugwaj 6
- Włochy 3
- Anglia 1
Italia za burtą, Urugwaj gra dalej. Podopieczni Tabareza z olbrzymim trudem przeskoczyli poprzeczkę zawieszoną na wysokości „faza grupowa”. Na kolejnej zapowiada się jednak zrzutka.