Kończący się tydzień obfitował w kilka dość istotnych wydarzeń dotyczących reprezentacji Holandii, która przygotowuje się do operacji „Brazil 2014”. Jeśli chcemy zachować chronologiczną kolejność, to najpierw światło dzienne ujrzała wiadomość, iż w składzie Oranje nie zobaczymy Rafaela Van der Vaarta. Z każdej strony internetowej lał się żal, jak to teraz osłabiona drużyna Louisa van Gaala straciła jeden ze swoich najmocniejszych punktów. Nic bardziej mylnego. Nie wiem czy owi fachowcy nie śledzili poczynań wychowanka Ajaxu w ostatnim sezonie Bundesligi. 22 spotkania w slabym HSV, cudem uninięta degradacja, prawdopodobny transfer nad Bosfor, gdzie może dołączyć do Sneijdera oraz Dirka Kuyta. Paradoksalnie kontuzja zawodnika, który nie sprawdził się w Realu, pograł trochę w Tottenhamie, ale najlepsze mecze rozgrywał w HSV ale podczas swojego pierwszego tam pobytu sprawia, że drużyna Holandii będzie miała miano młodego zespołu, który raczej jedzie zebrać doświadczenia przed francuskim Euro 2016, niż jako obrońca tytułu wicemistrza globu. Nie mam co do tego żadnych złudzeń. Na potwierdzenie tego, kilka słów od Johana Cruyffa, swoistego pomostu pomiędzy Holandią a Hiszpanią: „Drużyna Holandii ma bardzo młody skład i zobaczymy czy nie będą drżeć im łydki. Mają odpowiednie umiejętności ale brakuje im doświadczenia.” (dla hiszpańskiej stacji radiowej COPE)
A w dniu wczorajszym trener van Gaal podał 23-osobowy skład na zbliżający się mundial. Drużynę mają ciągnąć do przodu doświadczeni zawodnicy, tacy jak Van Persie, Robben, Kuyt, Nigel de Jong czy Huntelaar. Wzmocnieni zostali grupą młodych gniewnych, grajcych głównie w Eredivisie, w tym aż pięciu zawodników z Feyenoordu. Na jednego z tych zawodników powinniśmy szczególnie zwrócić uwagę. To Daley Blind. Nazwisko nie jest tu zbiegiem okolicznosci. Jest to syn słynnego Danny`ego Blinda, środkowego obrońcy, który największe sukcesy odnosił właśnie jako podopieczny Van Gaala w Ajaxie, włącznie z wygraną w Lidze Mistrzów. Daley to 24-letni zawodnik – jakże by inaczej – Ajaxu Amsterdam. Naprawdę ciężko sklasyfikować go na jakiejś, konkretnej pozycji, ponieważ z powodzeniem może grać w bloku obronnym jaki i w drugiej linii. W meczu z Ghaną (wygrana 1:0) zagrał na lewej obronie i to chyba tam najczęściej będziemy oglądać go na brazylijskich boiskach. W przypadku dobrych występów tego piłarza, możemy spodziewać się, że zmieni on klub na zdecydowanie mocniejszy. I nie ma sensu wymieniać tu potencjalnych kupców, bo w ostatnich dwóch latach w kontekście Daley`a padały nazwy wszystkich największych klubów Europy, z Barceloną i Manchesterem United włącznie.
Mamy też jeden słaby punkt. To bramkarz. Po czasach Van Breukelena, Van der Sara czy ostatnio Stekelenburga, jest mała posucha. Michel Vorm, Tim Krul czy Jasper Cillessen to całkiem dobrzy keeperzy, ale póki co żaden z nich nie zalicza się do Europejskiej czołówki. W tym względzie Holendrzy zazdrośnie spoglądają w stronę sąsiadów, którzy mają dwóch fachowców z najwyższej światowej półki – czyli Courtois`a oraz Mignoleta. Czy ten turniej okaże się dla któregoś z pomarańczowych skocznią do lepszego klubu i do klasy TOP? Szanse są duże, bo blok defensywny nie należy do najszczelniejszych.
Zanim drużyna Oranje zagra z Hiszpanią, czeka ich jeszcze mecz z Walią. Trudno wyrokować, czy Van Gaal będzie chciał zgrywać pierwszy skład, czy da szansę pokazać się dublerom, aby upewnić się co do swoich wyborów. Holender który po Mistrzostwach Świata w Brazylii obejmie stanowisko managera w czerwnej części Manchesteru powinien chuchać i dmuchać na swoje gwiazdy, głównie Sneijdera, Robbena czy van Persiego. Ze skladu wypadli mu już Strootman, van der Wiel czy wspomniany „zbędny” van der Vaart. Jeszcze tylko dwanaście dni i będziemy już wiedzieć o co tak naprawdę gra Holandia.
/Arek Cz./