Co za mecz! Osiem bramek i prawdziwy rollercoaster na El Madrigal

Messi zdobywający kolejną bramkę z rzutu wolnego

Kwiecień, wtorkowy późny wieczór, piłka nożna… Brzmi jak ćwierćfinały Ligi Mistrzów, ale na to przyjdzie pora. Tym razem mieliśmy kilka spotkań ligowych, a jedno z nich sprawiło, że dziś nawet Liga Mistrzów mogłaby się schować. Wszystko dzięki zawodnikom Villarrealu i Barcelony.

Lider tabeli kontra jedna z ostatnich drużyn. Teoretycznie łatwo wskazać faworyta, jednak praktycznie co roku mamy podobny schemat – ci, którzy walczą o życie, pod koniec sezonu potrafią zmotywować się w niewiarygodny sposób.

We wtorkowym meczu rozgrywanym na El Madrigal do 20. minuty nie dało się jednak mieć takiego wrażenia. Obrońcy gospodarzy wyglądali niczym tyczki, a zawodnikom Barcelony z pewnością grało się łatwiej, niż na własnych treningach. Najpierw po asyście Malcoma na pustą bramkę strzelił Coutinho, następnie gola głową strzelił właśnie Malcom. We wspomnianej 20. minucie powinno być 3:0 dla gości, ale trzeci najdroższy piłkarz świata strzelił w słupek. To był przełom.

Odbierz darmowy zakład 20 zł 

W 23. na raty (także po strzale w słupek) kontaktowe trafienie zanotował Chukwueze, a po pięciu minutach drugiej połowy mieliśmy remis. Najpierw niecodzienne podanie w okolicy linii bocznej, a potem… no właśnie. Ter Stegen zakładając, że piłka zostanie dośrodkowana, ruszył w stronę pola, zostawiając zupełnie pustą bramkę.

W 80. minucie było już 4:2 dla Villarreal. Obrona bez Pique wyglądała tragicznie, podobnie jak Sergio Busquets, który zaliczył kilka dziecinnych, kluczowych strat. Ostatnie minuty meczu gospodarze musieli grać w dziesiątkę, kiedy za drugą żółta kartkę wyleciał Alvaro Gonzalez. Łącznie napomnień od arbitra mieliśmy aż 11, co mówi wiele o tym meczu. Najlepsze miało jednak dopiero nadejść. 90. minuta, rzut wolny, Leo Messi. Tak – to brzmi jak wyrok.

Swoją drogą warto zadać tu sobie z małym dystansem pytanie, czy rywale w takich sytuacjach nie powinni w ogóle rezygnować z muru. Patrząc na to, jakie problemy miewa Messi z rzutami karnymi wydaje się, że mur jest dla niego pomocą, a nie utrudnieniem. Jest oczywistym wyzwaniem i koniecznością próbowania bardzo precyzyjnych strzałów, co jak widać wychodzi perfekcyjnie. Rywale nie mają pojęcia, jak Messi uderzy – bliższy słupek, dalszy słupek, po ziemi, nad murem… Gole padały już na wszystkie te sposoby.

Wracając do meczu – rzut wolny świetny, ale w tym przypadku był sztuką dla sztuki, bo Barcelona przegrywała 4:3. W ostatnich sekundach z doliczonych trzech minut Messi (a któż by inny), wykonał rzut rożny, po którym piłka spadła pod nogi Suareza. Tu widzieliśmy typowego „El Pistolero”, który w meczu potrafi zmarnować najprostsze sytuacje, by potem uderzyć w TAKI sposób.

W tym meczu było po prostu wszystko. Walka, widmo pogromu ze strony Barcelony, „zmartwychwstanie” Villarrealu, spore błędy ale i świetne interwencje, piękne gole, wysoki wynik, rozpacz gospodarzy, którzy stracili bezcenne dwa punkty. Uff. Liga Mistrzów za tydzień, ale po takim wtorku poprzeczka zawieszona jest niezwykle wysoko.

Odbierz darmowy zakład 20 zł 

Komentarze

komentarzy