W ostatnim czasie wszechobecna jest ingerencja do europejskiej piłki pieniędzy arabskich, amerykańskich i chińskich. Sprzedajemy im kluby, piłkarzy, a nawet prawa do nazwy stadionu. Villarreal postanowił pójść na przekór trendom i sprzedał nazwę stadionu, ale nie inwestorom z wyżej wymienionej grupy.
Dotychczas arena „Żółtej Łodzi Podwodnej” nosiła nazwę El Madrigal. Każdy od razu kojarzył ją z klubem, mocno zakorzeniła się ona w świadomości kibiców, ale od dziś koniec z tym. Teraz stadion Villarrealu to Estadio de la Ceramica. Kto kupił sobie prawa do tej zmiany? Lokalni przedsiębiorcy!
Miasto Villarreal znajduje się w regionie Castellon, który jest kojarzony głównie z produkcją wyrobów z ceramiki. To tam swoje siedziby mają znane na całe świat firmy takie jak Argenta, Porcelanosa czy Pamesa. Tę ostatnią powinniście kojarzyć z koszulek „Los Amarillos”, a należy ona do właściciela klubu Fernando Roiga. Ten porozumiał się więc z kolegami po fachu i namówił ich do zainwestowania w swój klub. Lokalni przedsiębiorcy skusili się i w zamian za reklamę i prawo do nazwy stadionu będą zasilać Villarreal pokaźnymi sumami.
Między innymi z tych funduszy stadion przejdzie w najbliższym czasie przebudowę. A właściwie to już przechodzi, bo jedna ze ścian została pokryta żółtymi płytkami, a reszta też wkrótce będzie tak wyglądać. Prawdopodobnie na fasadzie obiektu pojawią się reklamy wspomnianych już lokalnych firm.
Nie wiemy, czy to pokaz siły Hiszpanów, ale wiemy, że to dowód na to, iż można się obejść bez zagranicznych pieniędzy. Zewsząd spływają informacje o tym, że Santiago Bernabeu wkrótce zyska obcobrzmiący przedrostek, w Barcelonie podobnie. A tu taka niespodzianka. Jeśli ktoś jest przeciwnikiem zmian, działań niszczących tradycję, to z pewnością poprze Villarreal. Bo chyba lepsze Estadio de la Ceramica, odnoszące się do regionu niż katarskie Camp Nou…