W Barcelonie robi się poważnie. Leo Messi właśnie „zwolnił” Abidala?

Powiedzieć, że w klubie ze stolicy Katalonii robi się gorąco, to nie powiedzieć nic. Pierwsze od kilkunastu lat zwolnienie trenera w trakcie sezonu, ogrom kontuzji, kolejne nie do końca dobrze wydane ogromne pieniądze, a przede wszystkim chwiejna forma całego zespołu. Mało? Na tym nie koniec…

Piłkarze to jedno, cały zarząd i „dyrektorstwo” to drugie. W wyższych sferach także można znaleźć wiele problemów, które przekładają się na takie a nie inne funkcjonowanie klubu. O tym, że prezydent Bartomeu nie jest szczególnie ceniony, wiadomo od dawna. Teraz do tego grona dołączyła chyba kolejna postać, a wszystko za sprawą… Leo Messiego.

Eric Abidal w wywiadzie, którego celem było uspokojenie sytuacji, powiedział, że wielu zawodników nie było zadowolonych z Valverde. Messi, który bardzo, ale to bardzo rzadko zabiera głos w spornych sprawach, postanowił przemówić na swoim Instagramie:

– Naprawdę nie lubię robić takich rzeczy, ale uważam, że wszyscy muszą być odpowiedzialni za swoją pracę i brać odpowiedzialność za swoje decyzje. My, piłkarze, jesteśmy pierwszymi, którzy przyznają, kiedy nie grają dobrze.

– Dyrektorzy również powinni brać na siebie odpowiedzialność i przede wszystkim brać ją za decyzje, które podejmują. Na koniec – uważam, że kiedy mówi się o zawodnikach, należy rzucać konkretne nazwiska, bo w taki sposób okłamuje się nas wszystkich i nakręca się rozmowy na tematy, które nie są prawdą – napisał Argentyńczyk.

Tak mocne słowa ze strony Argentyńczyka nie mogą przejść bez echa. Publiczne przytyki w stronę Abidala, czyli dyrektora sportowego, już teraz traktowane są jako „zwolnienie” Francuza. Messi, mimo że teoretycznie tylko piłkarz, jest niezwykle ważną osobą w klubie. Można zadać sobie nawet pytanie, czy nie zbyt ważną. Każdy na niego chucha i dmucha, byle tylko nie zrobić czegoś, co Argentyńczykowi może nie przypaść do gustu.

Żeby było ciekawiej, kontrakt Messiego pozwala mu na opuszczenie klubu latem. Jeśli dalej będą panowały takie nastroje, Barcelonę może spotkać w najbliższym czasie prawdziwy kataklizm…

Komentarze

komentarzy