Wenger i dwa kolejne dowody jego hipokryzji

Wenger wbił szpilkę w swojego byłego podopiecznego (Zdjęcie: SkySports.com)

Dopóki Arsenal zajmował miejsce w TOP 4, grę w Lidze Mistrzów Wenger traktował niczym wygranie cennego trofeum. Po słabej kampanii 2016/2017 Kanonierzy nie zakwalifikowali się do elitarnych rozgrywek i muszą zadowolić się występami w Lidze Europy. Wenger nie miał z tym większego problemu, bowiem stwierdził, że Liga Mistrzów znacznie straciła na atrakcyjności. Oczywiście dopiero wtedy, gdy zabrakło w niej Arsenalu…

Obecny sezon jest dopiero pierwszym, w którym to Wenger nie będzie prowadził „Kanonierów” podczas spotkań Ligi Mistrzów. Dla wielu ekspertów nieobecność Arsenalu nie jest wielką stratą, bowiem podopieczni Wengera od wielu lat nie potrafili przebrnąć 1/8 finału. Zbyt silnymi rywalami okazywali się Bayern, Barcelona czy nawet Monaco. Dopóki Arsenal występował w Lidze Mistrzów, dopóty Wenger traktował te rozgrywki jako elitarne i niepowtarzalne. Fani „Kanonierów” występy we wtorki i środy powinni traktować niczym trofeum. W momencie, gdy Arsenal wylądował zaledwie w Lidze Europy, Wenger stwierdził, że Liga Mistrzów straciła na atrakcyjności, argumentując to spadającym poziomem oglądalności.

Wypowiedź na temat europejskich rozgrywek nie była jedyną, która wzbudziła wiele sarkastycznych uśmiechów. Wenger postanowił wbić szpilkę w swojego byłego już podopiecznego – Alexa Oxlade’a-Chamberlaina. Francuski trener stwierdził, że nie boli go odejście angielskiego pomocnika, dodając, że zdecydowanie trudniej było mu się rozstać z Gibbsem.

Aż trudno oczekiwać, by ktokolwiek dał się na to nabrać. Arsenal wypychał Gibbsa z klubu od początku letniego okna transferowego, kupując na jego miejsce Kolasinaca. Gdyby nie wysokie oczekiwania finansowe lewego defensora, już wcześniej mógł on zmienić klub. Zupełnie inaczej wyglądała sytuacja Chamberlaina. Arsenal oferował mu kontrakt w wysokości 140 tysięcy funtów tygodniowo. Pomocnik odrzucił jednak tę ofertę i wybrał transfer do Liverpoolu, zgadzając się jednocześnie na mniej korzystne warunki z punktu finansowego. Takim posunięciem Chamberlain udowodnił, że nie zależało mu na pieniądzach, lecz osobistym rozwoju, którego pod okiem Wengera nie notował od dłuższego czasu.

Arsene Wenger nie zawsze słynął z kontrowersyjnych wywiadów, które bardziej śmieszyły, niż szokowały. Swoją wojnę słów Francuz rozpoczął dopiero wtedy, gdy jego drużyna przestała odnosić regularne sukcesy. Nie tylko fani Arsenalu, ale również całej Premier League z pewnością woleliby, aby powrócił stary, pokojowy Wenger i jego pięknie grający Arsenal.

Fortuna: Odbierz 110 zł na zakład bez ryzyka
+ do 400 zł bonusu!

Komentarze

komentarzy