Ostatnimi czasy w Anglii coraz częściej dyskutuje się o „nurkowaniu” przez piłkarzy Premier League. Ta dyskusja wzmogła się oczywiście po niedawnej żółtej kartce dla Dele Alliego, który w ten sposób starał się oszukać sędziego w spotkaniu z Liverpoolem. Swoją opinie w tej sprawie wygłosił nawet Arsene Wenger.
Dla 21-latka oczywiście żółty kartonik, w obliczu innego skandalu, wydaję się obecnie najmniejszym problemem w jego życiu. Mimo to statystyki są okrutne – jedynie Wilfried Zaha od początku sezonu 2015/2016 otrzymał tyle samo upomnień (konkretnie trzy) od arbitrów za „nurkowanie”. Na kolejnych lokatach plasują się Pedro, Adam Smith, Raheem Sterling czy Leroy Sane.
Głos w tej sprawie postanowił zabrać niedawno Mauricio Pochettino, który starał się usprawiedliwić swojego podopiecznego: – Podczas meczów dochodzi do takiego typu sytuacji. Problem polega na tym, że skupiamy się teraz tylko na osobie Delego, a nie na samej sytuacji. Sędzia miał rację i przyznał mu żółty kartonik. Alli nie jest doskonały, tak jak żaden z nas taki nie jest. To sprytny gość. Futbol to kreatywny sport, w którym potrzebujesz talentu i odpowiedniego myślenia – stwierdził Pochettino.
Swoje zdanie przed nachodzącymi derbami Londynu dorzucił także Arsene Wenger. Francuz twierdzi, że czasy kiedy to tylko zagraniczni piłkarze byli znani z „nurkowania”, już dawno odeszły w niepamięć: – Jestem przekonany, że Pochettino chciałby, aby poszukiwanie przeciwnika było równoznaczne z mądrością. Czy były to jego przeprosiny za zachowanie swojego zawodnika? Nie wydaję mi się. Kiedyś to obcokrajowcy byli znani z takich praktyk, ale muszę przyznać, że angielscy gracze bardzo szybko nauczyli się od nich tej sztuki i dziś są w tej materii prawdziwymi mistrzami – zakończył Wenger.
Czy będziemy świadkami kolejnej fazy przekomarzania się pomiędzy trenerami? Przed spotkaniem na Wembley czeka nas konferencja prasowa szkoleniowca „Spurs” i coś nam mówi, że nie zabraknie na niej odpowiedzi do Wengera.
