Wokół West Hamu ostatnimi czasy nie było zbyt ciekawie. Najpierw ze względu na koszmarne wyniki i słabą grę, w porównaniu z poprzednimi rozgrywkami, następnie przez Dmitriego Payeta, który – w delikatnie mówiąc – niesmaczny sposób wymusił swoje odejście z klubu. Jednak jak ocieplać atmosferę, to z przytupem – tak właśnie w środę londyński klub wykorzystał „Family Fun Day”.
Wspomniane wydarzenie jest co jakiś czas organizowane przez różne instytucje i ma na celu zapewnienie dzieciakom niecodziennych atrakcji. O taką postarały się tym razem „Młoty”, organizując swoim – aż ośmiu tysiącom! – młodym kibicom m.in. mini boiska do gry, konkursy piłkarskie, spotkania z idolami, ale też… konferencję prasową z udziałem trenera Slavena Bilicia i pomocnika Marka Nobla. 300 dzieciaków mogło poczuć się niczym prawdziwi dziennikarze i zadać swoim ulubieńcom dowolne pytania, związane oczywiście z tematem piłki. Co z tego wyszło?
Pierwsze pytanie do trenera było najoczywistszym z możliwych: – Jeśli mógłbyś kupić dowolnego zawodnika, kogo byś kupił? Nim „Slav” zdążył odpowiedzieć, Mark Noble powiedział, że już go ma, wskazując na siebie, czym rozśmieszył zarówno zebranych, jak i swojego szkoleniowca. Odpowiedź była równie oczywista, co pytanie: – Messi. Z tłumu dobiegł okrzyk „Ronaldo!”, jak to na dzieciaki przystało. Rozbawiony Noble po chwili zwrócił się do trenera: – Nie mogę uwierzyć, że nie Modrić. Było to oczywiście odniesienie do narodowości obu panów. Bilić po chwili zreflektował się nad swoją odpowiedzią dodając:
– Ale, ale! Jest jeden zawodnik, którego może kupiłbym przed Messim. To Modrić. Obaj jesteśmy Chorwatami, więc miałbym zniżkę.
Trzeba przyznać, że całość wyszła naprawdę bardzo pozytywnie i cytując sławny tekst, „śmiechom i dokazywaniom nie było końca”. Trzeba przyznać, że „Młoty” prowadzą bardzo mądrą i dobrą politykę wobec najmłodszych, dzięki czemu zyskają kolejnych fanów. Przed sezonem karnet na całe rozgrywki kosztował najmłodszych 99 funtów, przy czym najtańsze dla dorosłych zaczynały się od prawie trzystu. Dzięki temu posunięciu sprzedano blisko dziesięć tysięcy karnetów dla juniorów. „Family Fun Day” wyszedł świetnie, dzieci zapamiętają go z pewnością na bardzo długo. W końcu niecodziennie można osobiście spotkać swoich idoli, a nawet zamienić z nimi słowo. Czekamy na kolejne takie akcje, banan na twarzy pojawia się z automatu.