Wczoraj transfer Dimitriego Payeta do Marsylii został dopięty i Francuz żegna się z Premier League. Tym samym spełnia się wola zawodnika, czego oczywiście nie pochwala West Ham i jego kibice. Dziś klub ogłosił niecodzienną akcję, mającą pomóc w wymazaniu Payeta z pamięci.
Około południa w angielskich mediach zaczęła pojawiać się informacja cytowana z klubowego komunikatu. West Ham zaproponował swoim kibicom zwrot koszulki z nazwiskiem Payet i wybrania dowolnej z nazwiskiem kogoś wciąż grającego w zespole. Sama akcja bardzo pomysłowa, lecz jeden jej warunek może dziwić. Mianowicie kibic decydujący się na wymianę musiałby dopłacić 25 funtów.
West Ham will offer a partial refund on Dimitri Payet shirts.
More: https://t.co/ObJqCM0qdJ pic.twitter.com/2csRr9cPSE
— BBC Sport (@BBCSport) January 30, 2017
Brzmi to nieco absurdalnie, kluby w lidze angielskiej na brak funduszy przecież narzekać nie mogą. Aktualna cena koszulki – rozmiar dorosłej osoby – z nazwiskiem w klubowym sklepie „Młotów” to 51,66 funtów (cena przed promocją – 70 funtów). Interes średnio się więc opłaca, chyba że ktoś zdążył już mocno sfatygować swoją koszulkę.
Sam pomysł wyszedł od kibiców, którzy głośno (i rzecz jasna, negatywnie) komentowali ruch Payeta. Przed sezonem licznie przecież zbierali się w sklepie kibica, aby zakupić świeżutki trykot z nazwiskiem swojego idola, największej gwiazdy zespołu. Władze klubu postanowiły wysłuchać ich próśb, lecz postawiły warunek w postaci dopłaty.
W Polsce dobrze pamiętamy tego typu akcję. Całkiem niedawno zorganizował ją STS (główny sponsor Lecha Poznań) po przejściu do Legii Kaspra Hamalainena, stawiając pod stadionem TIR-a, gdzie kibice mogli zwracać niechciane koszulki, wymieniając na nową z nazwiskiem Dawida Kownackiego. W tym przypadku wymiana była darmowa. A mówią, że to poznaniacy słyną ze skąpstwa…