Marcin Animucki swoją karierę zaczynał jako dyrektor biura zarządu w Polskim Związku koszykówki, później utrzymywał dobre stosunki z Sylwestrem Cackiem (właścicielem Widzewa), u którego najpierw był doradcą w grupie kapitałowej, a potem pełnił funkcje prezesa Widzewa Łódź, lata 2008-2012. W marcu 2012 roku pojawił się jako członek zarządu w spółce Ekstraklasa SA, a od 1 września 2012 roku został wiceprezesem.
ZZP: Czym zajmuje się Ekstraklasa SA?
Marcin Animucki: My nie jesteśmy drugim PZPN, ale w PZPN widniejemy, aż 7 przedstawicieli Ekstraklasy, klubów Ekstraklasy i 1 ligi zasiada w zarządzie PZPN. W 90% zajmuje się zarządzaniem rozgrywkami, sprzedawaniem praw medialnych i sprzedawaniem praw marketingowych. To generuje finanse dla klubów i PZPN. Zarządzanie rozgrywkami, to między innymi zarządzanie najbardziej ryzykownym przedsięwzięciem, czyli ustawieniem terminarza. Jagiellonia nie rozgrywa swoich meczy w lutym, ponieważ tam jeszcze śnieg leży, kluby z Śląska, nie mogą rozgrywać meczy w tym samym dniu, bo to generuje ryzyko konfliktów. Występowanie eventów, takich jak Szczyt klimatyczny, musi być uwzględnione wcześniej, aby Legia nie grała w tym czasie za dużo meczy w Warszawie.
Dlaczego mecze są rozgrywane w innych godzinach, a nie parę w tym samym czasie, aby wzrosła rywalizacja zespołów o widzów?
Specjalnie rozłożyliśmy tak terminarz w tym roku i to się sprawdziło, NC+ sprzedaje część praw do transmisji np. Eurosportowi, który pokazuje mecz poniedziałkowy. Poniedziałek jest dniem, w którym inne ligi zazwyczaj nie grają, dzięki temu, mecze Ekstraklasy pokazywane są w 55 krajach.
Jakie są pozytywy stania się wyłącznym właścicielem Live Parku i czy Ekstraklasa stworzy swój kanał?
Nie wiem czy mogę to powiedzieć, ale dzięki tworzeniu sygnału, my nie pokazujemy złych zachowań na trybunach, nie pokazujemy jak ktoś komuś łamie nogę, nie pokazujemy jak ktoś z kimś się bije, bo nie chcemy aby w ten sposób odbierano Ekstraklasę. My przynosimy klubom pieniądze ze sprzedaży praw telewizyjnych. Jednym ze sposobów dystrybucji meczów może być stworzenie własnego kanału, liga holenderska poszła tą drogą, nie przeprowadzała przetargów tylko stworzyła swój własny kanał, na zasadach Premium, czyli tak jak np. HBO z filmami. To jest bardzo trudne przedsięwzięcie, bo po pierwsze trzeba znaleźć sytuacje rynkową, w której wszyscy obecni gracze są zadowoleni, nie może być tak, aby kogoś z tego rynku wykluczyć. Nasze prawa kończą się za półtora roku i dzisiaj nie jest przesądzone w jaki sposób będziemy dystrybuować mecze. To nie tylko Holandia prowadzi swój kanał, to też Rosja, Szkocja, Belgia, Włochy, niektóre kraje wprowadziły takie rozwiązania, niektóre mają schowane w szufladzie takie przedsięwzięcia, jako element który można wykorzystać, aby generować wyższe przychody. Live Park jest częścią tego projektu, dzięki temu znamy wszystkie szczegóły tworzenia obrazu, zarządzania kosztami itp., abyśmy w przypadku stworzenia kanału odpowiednio się tym zajmowali.
Czy planowane jest rozegranie Superpucharu zagranicą?
My podjęliśmy ważne decyzje, w celu odbudowania marki Superpucharu, po ostatnich wydarzeniach, przypomnę, że w 2011 roku nie doszło do odbycia meczu Superpucharu, de facto nie doszło również rok później, ten mecz został przełożony na początek marca na Stadion Narodowy. W poprzednich latach także bardzo ciężko było znaleźć sens walki, drużyny, które grają Superpuchar, grają także w pucharach europejskich i ta kwestia sportowa jest bardzo trudna do wykorzystania przez same kluby. Przypomnę też, że kiedyś Spuerpuchar był rozegrany jako mecz ligowy, wyszły niezłe cuda, bo okazało się, że jest potrzebna dogrywka i karne. Zamiast tego wykorzystaliśmy czas na wcześniejsze rozpoczęcie sezonu i teraz tego Superpucharu nie rozgrywamy i szukamy odpowiedniej formuły dla eventu. To nie może być rozgrywanie meczu, dla samego meczu. My jesteśmy organizacja biznesową. Nadal szukamy odpowiedniej formuły. Wydaje się, że jedynym pomysłem, jest rozegranie tego meczu poza terenami Polski. Po pierwsze ze względów bezpieczeństwa, ponieważ jedynym odpowiednim w Polsce stadionem jest tylko Stadion Narodowy. Jakby grała Legia to ciężko byłoby pogodzić to w neutralnych stosunkach kibicowskich. Rozgrywanie meczu za granicą, to też dobry sposób na sfinansowanie tego typu wydarzenia, bo jeżeli mecz rozgrywa się poza granicami, to ustawa ograniczająca bukmacherów nie działa. Dopiero musimy wypracować jakiś model. Dopiero wtedy będziemy komunikować, niemniej jednak, odpowiednie kroki są poczynione aby stworzyć coś takiego w przyszłości.
Czy nie można wprowadzić limitu pensji piłkarzy w Ekstraklasie?
Odpowiedź jest na to bardzo trudna. My dzisiaj jesteśmy na etapie, w którym nasze drużyny nie wchodzą do pucharów Europejskich. Jeżeli jest pomysł na wprowadzenie „salary cap” to chcielibyśmy wprowadzić Legii i Lechowi salary cap ograniczając im de facto możliwość rywalizacji np. z Portugalczykami lub inną ligą, która tego nie wprowadza?
Będzie trudno utrzymać T-Mobile jako sponsora tytularnego? Wiadomo, że osiągnęli już to co chcieli na polskim rynku.
To zależy. Oni widzą, że my naprawdę działamy. Ostatnie negocjacje trwały 5 miesięcy i dwa razy wywalałem stół negocjacyjny. Są zadowoleni ze strategii marki. Umówmy się, że my na poziom rozgrywek mamy wpływ pośredni a nie bezpośredni, możemy myśleć, żeby prezes Leśnodorski kupił napastnika a nie wywalał, jedynego jakiego miał, a co zrobić z Lechem, ale nie mamy na to bezpośredniego wpływu.
Co Pan sądzi na temat finansowania klubów, które spadły z Ekstraklasy? W Anglii przez pięć lat spadkowicze mogą liczyć na finansową pomoc ze strony najwyższej klasy rozgrywkowej.
Jeżeli mówimy o współpracy z pierwszą ligą w kwestii dofinansowania, to ja byłem dwa lata w pierwszej lidze, wiem co to znaczy (w czasach prezesowania w Widzewie). To jest tak, że spadasz z kontraktami zawodników, których nie możesz rozwiązać, to Oni spadli, więc to Oni dali ciała, a Ty musisz jeszcze ich trzymać. W pierwszej lidze nie ma przychodów. Z drugiej strony, to nie chodzi o to, aby być mecenasem ligi i dorzucać milion albo dwa, bo to i tak będzie za mało. Ja uważam, że jesteśmy na takim etapie rozwoju, że know how’em jaki mamy, moglibyśmy się podzielić. Powinni nam przekazać pełnomocnictwo do sprzedaży tego produktu. My byśmy poukładali. Co za problem aby sponsorem tytularnym 1 ligi był nasz tytularny sponsor. Poziom świadomości w pierwszej lidze nie jest jeszcze tak wysoki. Tam jest też duża fluktuacja, cztery wchodzą, jeszcze z niższych lig, czy oni wiedzą co to są scentralizowane prawa i można je sprzedać z ekstraklasą i wtedy dostaną więcej, to jest ciężki temat. Oferta leży na stole. Jak pierwsza liga będzie gotowa, to my to odpalimy.
/Krzysztof Szafrański/