Wiecznie wyśmiewany i niedoceniany. Mignolet ucisza krytyków

Lepsza forma, ale wciąż stara łatka (Zdjęcie: Espnfc.com via. Mike Whalley)

Simon Mignolet od samego początku swojej kariery w Liverpool nie miał łatwo. Pozycja bramkarza jest wyjątkowo niewdzięczną rolą, o czym Belg regularnie przekonuje się już od kilku sezonów. Nikt już nie zwraca uwagi na jego doskonałe interwencje, zaś wypominane są mu ciągle coraz rzadziej przytrafiające się pomyłki. Niemal każde okno transferowe to kolejne plotki o nowych golkiperach, którzy mieliby w klubie zastąpić Belga. Tym razem było inaczej.

Wszystko za sprawą Juergena Kloppa, który zaufał swoim bramkarzom. Nie dotyczy to wyłącznie Simona Mignoleta, ale także Lorisa Kariusa i Danny’ego Warda. Niemiec od samego początku okna transferowego postawił sprawę jasno. Liverpool nie poszukuje nowych golkiperów. Dzięki temu niezwykle wyrównane trio mogło rywalizować o miejsce w składzie podczas treningów, a nie medialnej szarpaniny.

Mignolet pokonał swoich konkurentów, gdyż podczas okresu przygotowawczego prezentował najwyższą i przede wszystkim najrówniejszą formę. Belg rozpoczął sezon w bramce jako numer jeden, co nie było regułą w poprzedniej kampanii. Początek ligi nie był jednak wymarzony. Trzy stracone gole – nawet jeśli żaden z bezpośredniej winy bramkarza – nie mogły zapewnić Mignoletowi wysokiej noty. Wielu kibiców zastanawiało się, czy to również Belg będzie bronił bramki Liverpoolu w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów.

Klopp wybrał Mignoleta i jak się później okazało, była to decyzja wyjątkowo udana. „The Reds” przywieźli z Hoffenheim bardzo dobry wynik i  bez cienia wątpliwości są faworytami przed rewanżem na Anfield. Duża w tym zasługa Mignoleta, który na początku spotkania wybronił rzut karny Kramarica. W dalszej części meczu Belg powstrzymał jeszcze dwa strzały lecące w światło bramki, w tym sytuację sam na sam Gnabry’ego.

Obroniony rzut karny to nic nowego dla Mignoleta. Zaprezentował to w swoim debiucie na Anfield, jeszcze za kadencji Brendana Rodgersa i od tamtego czasu powtórzył to jeszcze sześciokrotnie. W swojej karierze w Liverpoolu z 20 jedenastek Mignolet wybronił aż 7.

Belg dał wczoraj kolejny dowód na to, że swoją formą zasłużył na znacznie lepsze traktowanie. Nie jest już bramkarzem tymczasowym, który w każdej chwili zostanie zmieniony na lepszy model. Mignolet gra w Liverpool od kilku sezonów i jest obecnie w prawdopodobnie najrówniejszej formie. To jego świetna dyspozycja pozwoliła „The Reds” na niezwykle udaną końcówkę sezonu, dzięki której Liverpool zajął 4. pozycję.

Obecnie Mignolet kontynuuje dobre występy i pomimo licznych słów krytyki jasno daje do zrozumienia, że cieszy go każdy kolejny występ w koszulce Liverpoolu. Nigdy nie możemy być pewni przyszłości żadnego zawodnika, a w szczególności Mignoleta. Belg był już wielokrotnie skreślany, za każdym jednak razem wracał dużo silniejszy. Choć jego przyszłość po sezonie znów będzie niewiadomą, to żaden kibic Liverpoolu nie będzie zaskoczony, jeśli to właśnie Mignolet zacznie kolejny sezon jako bramkarz numer jeden.

Fortuna: Odbierz 110 zł na zakład bez ryzyka
+ do 400 zł bonusu!

Komentarze

komentarzy