Sobotni wieczór upłynie piłkarskim fanom na podziwianiu najlepszych zespołów Ameryki Południowej. Zmagania rozpoczęły się w Belo Horizonte. Na Estadio Mineirao tysiące brazylijskich kibiców trzyma kciuki za swoich ulubieńców. Pokrzyżować plany „Canarinhos” zamierzają podopieczni Jorge Sampaoli.
Dotychczas Brazylia trzykrotnie na mundialu mierzyła się z reprezentacją Chile i za każdym razem odnosiła przekonujące zwycięstwo. Nie inaczej miało być w sobotę. Piłkarscy eksperci przed spotkaniem przewidywali wygraną gospodarzy, którym w krytycznym momencie ponownie miały pomóc przysłowiowe „ściany”.
Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem mogliśmy poczuć atmosferę mistrzostw. Kilkadziesiąt tysięcy fanów uroczyście odśpiewało „Hino Nacional Brasileiro” i po chwili sędzia Howard Webb rozpoczął pierwsze spotkanie 1/8 turnieju!
Brazylijczycy oburzają się na insynuacje odnośnie faworyzowania ich przez arbitrów. Pierwszy dowód na to, że sędziowie nie mają narzuconych z góry wytycznych dotyczących forsowania „Canarinhos” miał miejsce w 12. minucie spotkania. Dwójkowa akcja Hulka z Neymarem i wywrotka tego pierwszego w polu karnym Claudio Bravo i…. arbiter nawet przez chwilę nie zastanawiał się nad użyciem gwizdka.
Pierwszy kwadrans spotkania odpowiedział na pytanie, która drużyna będzie stroną dominującą. Gospodarze raz po raz przesuwali się w okolice bramki rywali. Piłkarze z Chile natomiast upatrywali swoich szans w szybkich kontratakach. Już w 18. minucie stadion wybuchł szałem radości. Dośrodkowanie z rzutu rożnego niezwykle aktywnego Neymara przedłużył Thiago Silva i naciskany przez Davida Luiza, Gonzalo Jara piętą umieścił piłkę w bramce… Który to już samobój na tych mistrzostwach?. Chyba nikt nie zasugeruje, że także rywale pomagają drużynie „Canarinhos” i celowo sami strzelają sobie gole?
Po objęciu prowadzenia gospodarze oddali inicjatywę rywalom i tym razem to oni szybkimi wyjściami z obrony próbowali zdobyć kolejną bramkę. Kilka dogodnych okazji miał Neymar, jednak gwieździe gospodarzy zdecydowanie brakowało skuteczności.
Chile długo sobie nie radziło z przeprowadzaniem ataków pozycyjnych. Z pomocą przyszedł im jednak Hulk, który niedokładnym zagraniem w okolicy własnego pola karnego zainicjował groźną akcję „La Roja”. Arturo Vidal po przejęciu piłki natychmiast podał do wbiegającego w „szesnastkę” Alexisa Sancheza i skrzydłowy Barcelony płaskim strzałem nie dał szans Julio Cesarowi. Poza kibicami reprezentacji z Chile z gola Alexisa na pewno ucieszyli się w Katalonii. Cena za piłkarza „Blaugrany” rośnie z każdym jego udanym występem na mundialu!
Wyrównująca bramka pozytywnie wpłynęła na widowisko. „Canarinhos” ponownie przejęli inicjatywę i stworzyli sobie dwie stuprocentowe sytuacje. W kluczowych momentach zawiódł jednak najskuteczniejszy zawodnik drużyny prowadzonej przez Luisa Felipe Scolariego. Neymar w pierwszej połowie miał po prostu nieziemskiego pecha. Szczęście nie dopisało także krytykowanej przez wszystkich „dziewiątce” gospodarzy. Fred dwukrotnie mógł w pierwszej połowie wpisać się na listę strzelców. W kluczowych momentach zabrakło jednak spokoju i pierwsze 45 minut zakończyło się bramkowym remisem.
Na uwagę zasługuję skuteczny pressing drużyny Chile na połowie rywali. Naciskani piłkarze „Canarinhos” kilka razy dopuszczali do groźnych sytuacji pod bramką Cesara.
Po przerwie obydwa zespoły wróciły na boisko z chęcią jak najszybszego strzelenia gola. Umieścić piłkę w siatce udało się gospodarzom, jednak Howard Webb podjął kolejną dobrą decyzję i nie uznał bramki strzelonej przez Hulka. Napastnik Zenitu chwilę, przed oddaniem strzału, przy przyjmowaniu futbolówki pomógł sobie ręką i zamiast wyprowadzić swój zespół na prowadzenie, zasłużył na żółty kartonik.
Samopoczucie Hulka po nieuznanej bramce najlepiej odzwierciedla poniższy obrazek:
Scolari wytrzymał tylko godzinę i w 63. minucie zdecydował się zdjąć niemrawego Freda. Napastnik Fluminense krytykom powie zapewne, że chwilę po jego zejściu Chile stworzyło sobie wyśmienitą okazję do objęcia prowadzenia! W tym wypadku wielki kunszt zademonstrował Julio Cesar, który zdołał odbić strzał oddany z kilku metrów przez Charlesa Aranguiza!
W drugiej połowie zauważalne były pierwsze oznaki zmęczenia. Piłkarze obydwu drużyn z mniejszym polotem wyprowadzali groźne ataki. Marazm próbował przerwać Neymar. Jednak jego groźny strzał z bliskiej odległości po dośrodkowaniu Alvesa zdołał obronić nowy bramkarz FC Barcelony, Claudio Bravo. Golkiper „Dumy Katalonii” swoją postawą na mundialu pokazuje, że Marc-Andre ter Stegen nie może czuć się pewniakiem do gry w wyjściowym składzie drużyny prowadzonej przez Luisa Enrique. Na kolejne pochwały Bravo zasłużył sobie przy okazji strzału Hulka, który po indywidualnej akcji posłał potężną bombę w światło chilijskiej bramki. Bramkarz instynktowną obroną uchronił jednak swój zespół przed utratą gola.
Świetne interwencje „portero” wlały w serca podopiecznych Jorge Sampaoli nadzieję na ostateczny sukces. Alexis Sanchez i spółka w końcówce spotkania rzucili się do huraganowych ataków i kilka razy zrobiło się gorąco pod bramką Cesara. W kluczowych momentach brakowało jednak postawienia kropki nad i. Howard Webb postanowił dać chwilę odpoczynku piłkarzom gospodarzy i odgwizdał koniec drugiej połowy.
O pierwszej części dogrywki można tylko napisać, że się odbyła. Może i obydwie drużyny nieśmiało próbowały atakować, może oddały nawet jakieś warte odnotowania strzały. Jednak kibice zgromadzeni na Estadio Mineirao powoli zaczęli przygotowywać się na emocje związane z rzutami karnymi.
Ostatni kwadrans spotkania to monotonne ataki „Canarinhos”, z których nic nie wynikało. W 120. minucie serca brazylijskich fanów na moment się zatrzymały. Mauricio Pinilla zdecydował się na zaskakujący strzał z dystansu i…. pomylił się o kilka centymetrów. Piłka po jego uderzeniu odbiła się od poprzeczki i tym samym o awansie do ćwierćfinału zadecydować miały rzuty karne.
Pierwszym pechowcem okazał się niedoszły bohater reprezentacji Chile, Mauricio Pinilla, który uderzył wprost w Julio Cesara! Po chwili w swój lewy róg rzucił się Claudio Bravo, a Willian strzelił w prawy… w tej sytuacji jednak przedobrzył i uderzył minimalnie obok bramki!
Rzuty karne kreują często bohaterów w postaci bramkarzy. Druga „jedenastka” dla Chile i drugą obroną popisał się Cesar, który wyczuł intencje Alexisa Sancheza! Także Hulk nie wytrzymał presji i uderzył tam gdzie chciał Bravo! Ciężkie 120 minut ewidentnie wpłynęło na skuteczność piłkarzy obydwu zespołów.
Przy celnych strzałach Luiza, Marcelo, Aranguiza i Diaza przed piątą serią karnych wiadomo było, że kto się pomyli ten prawdopodobnie żegna się z mundialem. Neymar wytrzymał presję i w swoim stylu umieścił piłkę w siatce. Tyle szczęścia nie miał Jara, który uderzył w słupek i tym samym do ćwierćfinału awansowała drużyna „Canarinhos”!
/Mateusz Rynans/