Rozgrywki Premier League 2019/2020 przyniosły nam już kilka zmian na ławkach trenerskich. W jednych miejscach poszły lepiej, w innych nieco gorzej. Optymizmem nie zarażają z pewnością fani Arsenalu, w którym nie pomógł nawet efekt „nowej miotły” w osobie Fredrika Ljungberga.
Zwolnienie Unaia Emery’ego nie przyniosło na Emirates Stadium żadnej korzyści, a menedżera na dłużej jak nie było, tak nie ma. Wciąż słuchamy doniesień na temat tego, kto mógłby zasiąść na trenerskim stołku, a wśród kandydatów przewijały się nazwiska m.in. Mauricio Pochettino czy Mikela Artety.
Jeśli „The Gunners” mają problem z selekcją i nie są w stanie wymyślić nikogo odpowiedniego, być może ich rozterki rozwiążą się same. Jak? Otóż swoją kandydaturę na wolną posadę dość jednoznacznie ogłosił nie kto inny jak sam… Sam Allardyce. 65-latkowi widocznie znudziło się „bezrobocie” po zwolnieniu z Evertonu i chętnie wróciłby do Premier League.
– W tej chwili Arsenal zboczył ze swojej drogi. Muszą zjednoczyć się i połączyć jako drużyna, ktoś musi wejść do tej szatni. Mógłbym tam pójść, popracować nad defensywą Arsenalu i naprawić ją jutro, to żaden problem. Zrobiłem to wszędzie, gdzie dotąd byłem – w Newcastle, Blackburn, Boltonie, West Hamie, Crystal Palace, Evertonie, wszystko to tam zrobiłem – stwierdził „Big Sam”.
Jak myślicie, czy ta nietypowa oferta może wejść w życie i stać się rzeczywistością. Na ten moment trudno to sobie wyobrazić, ale patrząc na wyniki „Kanonierów”, kto wie…