Kolejny miesiąc w Premier League za nami. Tym razem połowę marca spędziliśmy na rozgrywkach reprezentacyjnych. Brak wielu kolejek ligowych jednak wcale nie sprawił, że oderwano nas od wielu emocji związanych z angielską piłką.
It’s over
Od kilku miesięcy znamy mistrza Anglii, a dziś najprawdopodobniej poznaliśmy ostateczny skład TOP4. Fani Premier League dość szybko poznali odpowiedzi na najważniejsze pytania, choć przed spotkaniem Chelsea z Tottenhamem wszystko było dosyć otwarte. Pech chciał, że „Spurs” po raz pierwszy od 28 lat zwyciężyli na Stamford Bridge, co sprawiło, że strata „The Blues” do czwartego miejsca wynosi aż osiem oczek. Z matematycznego punktu widzenia jest to oczywiście do odrobienia, ale forma drużyny Antonio Conte w 2018 roku pozostawia wiele do życzenia i raczej zamyka drogę do udziału w kolejnej edycji Ligi Mistrzów.
Ten płomień już dawno się wypalił
Lipiec 2016 roku. Antonio Conte pytany przez dziennikarzy o szanse na tytuł mistrza Anglii stwierdził: – Nikt nie daje nam za wiele szans, ale uważam, że ten mały płomień nadziei, jaki posiadamy, może stać się prawdziwym piekłem dla naszych rywali. Ten płomień płonął jeszcze do stycznia, potem na Stamford Bridge zauważalny był zjazd formy, choć udało się w dobrym stylu zakończyć sezon 2016/2017. Kolejny rok jednak totalnie przerósł Włocha, a rok 2018 po prostu go spoliczkował. Zaledwie 5 wygranych na 19 rozegranych spotkań to zatrważająca statystyka, tym bardziej, jeśli przypomnimy sobie starcia z Bournemouth czy Watford. Ten obraz rozjaśnił dwumecz z Barceloną, ale ostateczny wynik także okazał się niekorzystny. Na tyle, że Włoch pytany o swoją przyszłość nawet przed dziennikarzami nie udaje, że pozostanie w stolicy Anglii na kolejny rok.
Stoke krok od przepaści
Oczywiście dla mniej kapryśnych sympatyków angielskiej ekstraklasy pozostają także emocje związane z walką o utrzymanie. Tutaj wciąż jest gorąco, pomimo poznania jednego spadkowicza w postaci West Bromwich Albion. Po prawdzie do tej rywalizacji wciąż możemy zaliczać Newcastle, które plasuje się na dwunastej pozycji z siedmioma punktami przewagi na osiemnastym Southampton. Najważniejszym czynnikiem dla drużyn bijących się o utrzymanie będzie oczywiście korzystny terminarz. Po ostatnich kolejkach największe szanse do spadku przyznaje się Stoke City. „Garncarze” nie doznali efektu nowej miotły po zatrudnieniu Paula Lamberta i dziś ich sytuacja wygląda na najbardziej dramatyczną ze wszystkich pozostałych zespołów.
Angielska bitwa w Europie
Odpadnięcie Tottenhamu, Manchesteru United oraz Chelsea spowodowało, że w ćwierćfinale Ligi Mistrzów znalazły się zaledwie dwie drużyny z Premier League. Los chciał, że obie wpadły na siebie w jednej parze, co dla optymisty jest dobrym rozwiązaniem, ponieważ chociaż jedna z nich zamelduje się w najlepszej czwórce. Ja jednak jestem pesymistą i twierdze, że Liverpool jak i Manchester City przy odrobienie szczęścia w losowaniu mieliby wielkie szanse na awans w starciu z innymi rywalami. W tej angielskiej parze oczywiście faworytem będzie drużyna Pepa Guardioli, ale trudno w tej chwili zabierać jakichkolwiek szans „The Reds”. Ekipa z Anfield już raz w tym sezonie pokazała moc w starciu z „Obywatelami”, udowadniając (nie tylko sobie), że jest w stanie ograć każdego. Na wielką niekorzyść Liverpoolu działać będzie niestety zasada bramek na wyjeździe, bowiem takie dwumecze zwykle rozgrywa się na styku, a jak wiemy zespół Kloppa raczej nie posiada szczelnej defensywy.
Błąd Krychowiaka
Na chwile wracamy jeszcze na The Hawthorns, gdzie z trudną sytuacją boryka się Grzegorz Krychowiak. Polak schodząc z boiska w jednym ze spotkań Premier League przeciwko Leicester nie podał ręki Alanowi Pardew, za co Anglik skrytykował Polaka podczas konferencji prasowej. Wydawało się, że cała ta sytuacja dość szybko zostanie puszczona w niepamięć, ale rzeczywistość okazała się okrutna dla reprezentanta Polski. Krychowiak od dwóch spotkań nie podnosi się z ławki rezerwowych, a przy raczej już pewnym spadku WBA, trudno oczekiwać, że Pardew będzie stawiał na zawodnika, którego za dwa miesiące już w tym klubie nie będzie. To niekorzystna wiadomość dla Grzegorza zważywszy na zbliżający się mundial. Brak regularnej gry na pewno nie poprawi i tak trudnej sytuacji w linii pomocy kadry Adama Nawałki.