Trudno w piłce nożnej o sytuację, w której między dwoma (lub więcej) klubami z tego samego miasta panowałaby przyjaźń. Kibice zwykle docinają sobie ile mogą, jednak na najwyższym poziomie osoby związane z klubami starają się nie wciągać w przepychanki. Zarówno władze, trenerzy, jak i piłkarze raczej unikają słownych starć. Ostatnio sytuacja zmieniła się jednak m.in. w Madrycie.
„Cholo” Simeone, od lat będący trenerem Atletico Madryt, podpadł w ostatnim czasie środowisku Realu Madryt. Wszystko przez krytyczne komentarze, m.in. na temat zdobywcy Złotej Piłki, Luki Modricia. Chorwat, który po dekadzie przerwał dominację Cristiano Ronaldo i Leo Messiego, nie może cieszyć się nagrodą w pełni. Według Simeone na nagrodę bardziej zasługiwał Antoine Griezmann, o czym Argentyńczyk nie omieszkał wspomnieć. Zaczepek nie zignorowali zawodnicy Realu.
– Rozumiem, że Simeone broni Griezmanna i uważa, że był najlepszy. Niestety on w tym wszystkim czuje ciągłą potrzebę umniejszania Realowi i naszym graczom. Korzysta z każdej okazji, by sugerować, że za sukcesami Realu kryje się coś jeszcze – powiedział Luka Modrić.
– Simeone krytykuje Real, żeby zyskać popularność wśród fanów Atletico. Zawsze to robi. Wbija szpilki w Real Madryt, bo to najlepszy klub na świecie – dodał Thibaut Courtois.
W tym momencie trudno jeszcze nazwać relacje między obiema stronami za wyjątkowo napięte, mając w pamięci choćby to, co oglądaliśmy na linii Real-Barcelona za czasów Mourinho. Nie mamy wojny, ale sytuację w Madrycie można chyba nazwać wojenką. Jeśli już nawet Modrić, spokojny i opanowany facet, czuje potrzebę odpowiedzenia Simeone, to – cytując klasyka – wiedz, że coś się dzieje (złośliwi dodają, że takie wydarzenie może być wprowadzeniem nawet do pokazu gniewu N’Golo Kante)… Jak myślicie, Simeone odpuści i sytuacja się uspokoi, czy obie strony co jakiś czas będą sobie „dorzucać do pieca”?
Kliknij i odbierz zakład bez ryzyka 110 zł + 10 zł na START + 400 zł od depozytu!