Ben Woodburn nie czuje presji. Nawet jeśli jest inaczej, to doskonale to kamufluje. Bramki w debiutach podczas spotkań młodzieżowych drużyn Liverpoolu były imponujące – a to dopiero był początek. Później przyszło trafienie w barwach pierwszego zespołu – oczywiście również w swoim pierwszym spotkaniu. W poprzednim tygodniu Woodburn przekroczył jednak wszelkie oczekiwania. Walijczyk wszedł z ławki rezerwowych podczas spotkania reprezentacji i po kilku minutach zdołał wpisać się na listę strzelców. Takiego wejścia w walijskiej kadrze nie miał nawet Gareth Bale’a.
W przypadku młodych zawodników różnie to bywa. Niekiedy niewielki sukces szybko uderza im do głowy i przestają pracować tak wytrwale, jak robili to do tej pory. Dokonania Woodburna na boisku udowadniają, że jest on zdecydowanie innym typem zawodnika. Będący wciąż pod kloszem ochronnym ze strony klubu, Woodburn zdaje sobie świadomość, że jest obdarzony niezwykłym talentem i grzechem byłoby go nie wykorzystać.
O sporych umiejętnościach Walijczyka sporo mówiło się już w poprzednim sezonie. Nie będąc jeszcze pełnoletnim, Woodburn błyszczał w zespole do lat 23. Jego występy zrobiły wrażenie na samym Kloppie, który regularnie dawał młodemu zawodnikowi szansę gry w pierwszym zespole. Walijczyk nie grał pełnych 90 minut, ale zazwyczaj był częścią drużyny meczowej.
Woodburn bardzo szybko wykorzystał swoją szansę. Już w debiucie podczas spotkania z Leeds wykończył dogodną okazję i zdobył bramkę przed The Kop. Od tamtego czasu nastąpił szał na Woodburna. Klopp nie popadł jednak w podobną euforię i bez pośpiechu wprowadzał Walijczyka do pierwszego zespołu, starając się trzymać go z dala od szumu medialnego. Choć Woodburn dalej wykonywał dobrą pracę w zespole, to media nieco przestały się nim interesować. Do czasu…
Walia zaledwie remisowała z Austrią i selekcjoner zdecydował się postawić na 17-letniego pomocnika Liverpoolu. Woodburn przyjął piłkę na 25-metrze i oddał fantastyczny strzał blisko prawego słupka bramki. Walijczycy wygrali to spotkanie, a jego bohaterem został właśnie Woodburn. Jakby tego było mało, w kolejnym spotkaniu to znów obecność atakującego „The Reds” okazała się kluczowa. Tym razem to jego solowa akcja zakończona celnym dośrodkowaniem otwarła Robsonowi-Kanu możliwość trafienia do bramki. Po kilku miesiącach spokoju Woodburn znów znalazł się w centrum uwagi.
Klopp pozostaje jednak ostrożny i zdaje się robić wszystko, by nie spalić talentu młodego Walijczyka. Ostrożnie wprowadza go do drużyny i nie obarcza wielką presją. Nad pomocnikiem czujnym okiem doglądają również bardziej doświadczeni zawodnicy z drużyny, tacy jak Milner czy Hednerson. Sam Woodburn, choć może grać zarówno jako pomocnik, jak i napastnik, nie jest pewien, na której pozycji widzi się w przyszłości. Obecnie Klopp wykorzystuje go w głębi pola, stosując podobny manewr, jaki kiedyś niemiecki trener użył w przypadku Roberta Lewandowskiego. Jeśli efekty współpracy z Kloppem będą równie efektywne, jak to miało miejsce w przypadku polskiego napastnika, to Woodburn stoi u progu wielkiej kariery.