Kilka dni temu Chelsea oficjalnie potwierdziła wypożyczenie jednego ze swoich wychowanków do holenderskiego Vitesse. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że w ciągu ośmiu lat to 22. zawodnik, który ląduje w zespole z Eredivisie. O co w tym wszystkim chodzi i jak należy tłumaczyć tak bliską relację pomiędzy dwoma klubami?
Bliskie stosunki w futbolu pomiędzy dwoma klubami zwykle potęgują setki pytań. Dlaczego? Jakie są tego korzyści? Kto za tym wszystkim stoi i najważniejsze – jaka gotówka za tym stoi.
Żeby przyjrzeć się temu bliżej, należy zbadać dokładniej osoby zarządzające oboma klubami. Obecny właściciel Vitesse, Alexander Chigirinsky, to bliski przyjaciel i współpracownik Romana Abramowicza, który od 2003 roku kieruje Chelsea. Relacja obu klubów nie jest jednak na zasadzie współwłasności. Ba – Vitesse nie jest nawet klubem finalnym „The Blues” po zerwaniu współpracy jakiś czas temu.
Oczywiście współpraca obu klubów mogłaby być możliwa. Możemy sobie wyobrazić, że Chigrinsky jest po prostu „słupem” dla Abramowicza, który chce mieć własny klub w Holandii, dokąd wysyła graczy na otarcie się z prawdziwym futbolem. Z drugiej strony, są zasady UEFA, która nie zabrania jednemu właścicielowi posiadania dwóch klubów, tak jak ma to między innymi miejsce u rodziny Pozzo. Sięgając do regulaminu europejskiej centrali piłkarskiej, przeczytamy tylko, że dwa kluby prowadzone przez jednego właściciela nie mogą występować w tych samych rozgrywkach.
No dobra, ale sięgnijmy nieco głębiej – chociażby spójrzmy na osoby piastujące stanowiska w Chelsea oraz Vitesse. Okazuje się, że dwie osoby zasiadające obecnie w zarządzie angielskiego zespołu miały styczność z przejęciem holenderskiego klubu przez Chigrinskiego. Jednym z nich jest Eugene Tenenbaum, który negocjował cenę kupna spółki i ciągle napierał poprzednich właścicieli, aby odsprzedali klub. Tenenbaum jest długoletnim szefem finansów i powiernikiem Abramowicza, jeszcze za czasów firmy Sibneft w latach 90. Oprócz Eufene, także Bruce Buck oraz Marina Granowskaja pracowali z Abramowiczem we wspomnianej korporacji.
Druga osobą, która pomogła w przejęciu Vitesse, był Paul Heagren, sekretarz właściciela Chelsea od 2002 roku. O nim wiemy jednak znacznie mniej, oprócz faktu, że także łączyły go bliższe relacje w ostatnich latach podczas pracy w firmach rosyjskiego oligarchy. Dwaj wspomniani współpracownicy Abramowicza po zakupie Vitesse oddali je po pięciu tygodniach w ręce Meraba Joradanii, byłego prezesa związku piłki nożnej w Gruzji. W oficjalnym oświadczeniu klubu mogliśmy przeczytać, że Jordania zapewnia sobie 100% udziału klubów. Dodatkowo jedna z jego wypowiedzi brzmiała dość tajemniczo: – Moje kontakty są znaczące. Mam bardzo dobre stosunki z największymi klubami na świecie i dzięki temu Vitesse będzie czerpać korzyści.
W owym czasie ta wypowiedź była tajemnicą, jednak jakiś czas później klocki szybko zaczęły się układać. Zaledwie dwa tygodnie później do Holandii z Chelsea powędrowali Nemanja Matić, Slobodan Rajković oraz Matej Delac. Rok później zespół z Eredivisie znowu został zasilony trzema graczami „The Blues”. W kampanii 2012/2013 Vitesse dość długo zajmowało pozycję wicelidera ligi, ale ostatecznie po słabej końcówce sezonu spadło na szóstą lokatę. Wkrótce potem klub ogłosił, że ma nowego właściciela. To wówczas stery klubu przejął przyjaciel Abramowicza – Chigrinsky.
Ten okres był bardzo burzliwy dla holenderskiego klubu. Dziennik „De Telegraaf” oraz „Voetbal International” ujawniły, że Chelsea rzeczywiście sprawowała kontrolę nad klubem zza pleców Jordanii. Jak stwierdziła holenderska prasa, właściciel nawet miał zabronić zespołowi awansu do Ligi Mistrzów.
W listopadzie 2010 roku prezes holenderskiego związku, Bert van Oostveen, wysłał pismo do UEFA, w którym stwierdził, że Vitesse zostało zbadane pod względem powiązań z Chelsea. Oostveen wyjaśnił, że Jordania dzięki firmie Marindale Trading miał potrzebne fundusze na zakup klubu i nie było w tym udziału Abramowicza.
Kolejna bomba w owej relacji wybuchła, gdy Jordania oddał klub w ręce Chigrinskiego. To wówczas padły zarzuty o ingerencję Chelsea w działania holenderskiego zespołu. Sprawę nagłośnił Marcell Ham, holenderski przedsiębiorca, który działał jako przedstawiciel Jordanii w negocjacjach kupna oraz następnie sprzedaży klubu. Ham opublikował e-maile pomiędzy Tenenbaumem, Heagrenem oraz Joradnią w 2010 roku. Oczywiście z prywatnych wiadomości nie dało się dowiedzieć niczego zaskakującego. Były to zwyczajne deweloperskie rozmowy związane z przejęciem klubu. W ostatniej wiadomości jednak możemy przeczytać słowa Tenenbauma: – Jak wiemy, ten projekt jest bardzo konkretnie sprecyzowany. Jestem głęboko przekonany, że może to być sukcesem dla Chelsea oraz Vitesse. Jest to możliwe dzięki sprytnej polityce transferowej.
Holenderski związek po raz kolejny postanowił zbadać całą sprawę w 2015 roku. Jednak stanowisko związku było jasne: – Z różnych wywiadów oraz dowodów dostępnych dla holenderskiego związku piłki nożnej, możemy stwierdzić, że nie ma żadnych przesłanek, by Chelsea miała kontrolę w Vitesse. W toku dochodzenia wyszło na jaw, że nie ma pisemnej umowy o partnerstwie między klubami pomimo współpracy w sferze transferowej.
Chelsea oczywiście także zaprzeczyła jakiejkolwiek formalnej więzi w strukturach Vitesse. W odpowiedzi na zarzuty klub z Anglii wydał lakoniczne oświadczenie: – Cieszymy się z bliskich stosunków z Vitesse na płaszczyźnie zatrudniania zawodników, tak jak ma to miejsce także z innymi klubami.
W ciągu ośmiu sezonów „The Blues” wysłali na wypożyczenie do Vitesse aż 22 zawodników. Pomimo zerwania oficjalnej współpracy klub z Anglii nadal co sezon wysyła 2-3 graczy do Holandii w celu starcia się z poważnym futbolem. Do tej pory jednak oprócz Nemanji Maticia oraz niedawno sprzedanego do Lyonu Bertranda Traore żaden z piłkarzy nie wypłynął na szerokie wody. Czy zatem w tej współpracy chodzi wyłącznie o rozwój piłkarzy?