„Rybka lubi pływać, Żółwie Ninja lubią pizzę, a Ajax lubi być przy piłce”… Wszystko, co powinieneś wiedzieć o Ajaksie!

ajax

Za kilkanaście godzin początek rewanżu za rywalizację sprzed dwóch lat, na który ma ochotę Legia Warszawa. Jak wygląda Ajax dzisiaj, kogo warszawianie powinni obawiać się najbardziej, dlaczego zimowa wyprzedaż nie oznaczała osłabienia oraz w jakim kierunku klub z Amsterdamu spogląda chętniej przy okazji transferów? Tego wszystkiego dowiecie się z naszej rozmowy z Tomaszem Weinertem, znanego z kanału na Youtube – „Jeb z Woleja” oraz Twittera o tej samej nazwie. 

Rafał Szyszka: Ile zyskał/stracił Ajax w porównaniu z poprzednim dwumeczem z Legią? 

Tomasz Weinert: Ajax Petera Bosza jest pod niemal każdym względem drużyną wyraźnie lepszą od zespołu, którym kierował Frank de Boer. Po dosyć siermiężnych dwóch ostatnich sezonach pod wodzą byłego piłkarza Barcelony z ulgą ogląda się obecnych „Joden”. Jest pomysł, jest radość.

Jeżeli porównywać, piłkarza po piłkarzu, skład, który niemal dokładnie dwa lata temu mierzył się z Legią, to wychodzi na to, że słabiej prezentuje się jedynie bramkarz. Onana to bardzo odważny, niesamowicie wysoko grający zawodnik. Fantastyczny w sytuacjach sam na sam, ale niemający jeszcze na swoim koncie spektakularnego meczu, w którym dokonywałby cudów i ciągnął zespół za uszy w licznych sytuacjach. Cillessen – o czym boleśnie przekonał się stołeczny klub – to miał, Kameruńczyk nie pokazał się jeszcze z tej strony. Uczciwie należy jednak przyznać, że ma przed sobą lepszą obronę, która częściej niż Jaspera wyręcza go z powstrzymywania napastników rywala. Olbrzymia w tym zasługa Davinsona Sancheza, prawdziwej bestii na środku obrony. To bardzo szybki, silny i dobrze operujący piłką zawodnik, najlepszy transfer letniego okienka. Porównywanie go z van der Hoornem, który w pierwszym spotkaniu poprzedniego dwumeczu wyszedł w składzie…, takie zestawienie to gruby nietakt – nie ma porównania.

Najwięcej zmieniło się w pomocy, którą dowodzi teraz Lasse Schone. Bosz wymyślił sobie, że Duńczyk będzie grał cofniętego rozgrywającego i odmienił tym samym oblicze zespołu. Ulubieniec publiczności w Amsterdamie przeżywa obecnie drugą młodość i co mecz posyła kilka podań, które zwykło się określać mianem „ciasteczek”. Jest też lekiem na problemy z wyprowadzeniem piłki z obrony, 33-krotni mistrzowie Holandii z pressingiem potrafią radzić sobie teraz naprawdę dobrze. Jest też zabójczy z rzutów wolnych, legioniści nie powinni faulować w okolicach pola karnego.

Tyle że Ajax kojarzony jest przede wszystkim z ofensywą…

Przed sezonem zespół wzmocnił też Hakim Ziyech, o którym w Polsce podejrzanie cicho. Ajax na byłego piłkarza Twente wydał aż 11 milionów euro i cóż… ten transfer nie mógł się nie udać. Nawet jeżeli Marokańczyk nie osiągnął jeszcze w tym sezonie swojej najwyższej formy, to i tak dodał w drugiej linii nieco bezczelnej błyskotliwości, czegoś, czego od odejścia do Anglii Eriksena bardzo mocno brakowało. Poza tym bardzo często asystuje.

Najmniej w rozegraniu daje zdecydowanie kapitan, Davy Klaassen. Blondyn odstaje od reszty drugiej linii, ale to piłkarz mimo wszystko w drużynie bardzo potrzebny. Ma charyzmę, jest bardzo pracowity i strzela sporo bramek. Już dziesięć w tym sezonie. Po prostu lider, nawet jeżeli niekoniecznie czysto piłkarską jakością. Lider, który zrobił zauważalny postęp od 2015 roku.

Bez porównania silniejszy niż poprzednio jest też atak. Na skrzydłach nie ma już na szczęście El Ghaziego i Kishny. Piłkarzy moim zdaniem jednowymiarowych, dramatycznie przereklamowanych. Nie mam pojęcia, jakim cudem klub był w stanie za takie pieniądze sprzedać Anwara, którego na boisku od zawsze charakteryzowała przede wszystkim bezmyślność. Lewe skrzydło to teraz królestwo Amina Younesa. Filigranowy Niemiec to najlepszy w lidze drybler, który nawet jeżeli jest obecnie w dosyć sporym dołku (dopiero dwa tygodnie temu pierwszy raz strzelił w lidze), to i tak z pewnością kilka razy przyprawi o nudności legionistów swoimi zejściami do środka. Nieco podobnie gra wypożyczony z Chelsea Traore, który również jest wyjątkowo niebezpiecznym rywalem, na którego Hlousek będzie musiał bardzo uważać.

Został ostatni, ale chyba najwartościowszy – dosłownie – skarb w Amsterdamie.

Kasper Dolberg. Szczerze mówiąc, jestem totalnie zakochany w grze tego chłopaka. Sporo mówi się u nas, że „Joden” brakuje Milika, że nie ma już kogoś, kto strzelałby tak wiele bramek. Tymczasem w Amsterdamie Polaka wspomina się bardzo dobrze, ale dzięki Duńczykowi nikt za Arkiem nie tęskni. Poważnie. To jest piłkarz stworzony do tego zespołu. Może i strzela mniej bramek, ale jest bez porównania bystrzejszym zawodnikiem, idealnym wręcz dla „Ajacieden” elementem układanki. Imponuje w nim wiele rzeczy – siła, gra tyłem do bramki, kapitalny pierwszy kontakt z piłką, którym często otwiera sobie czy kolegom drogę do bramki, i przede wszystkim spokój. Dolberg w zasadzie nie cieszy się z bramek, bo chce być cały czas skupiony na jak najlepszej grze. Często przytaczam sytuację z wizyty na De Kuip w tym sezonie. Będący świeżo po 19. urodzinach chłopak w swoim debiucie w największym spotkaniu w Holandii, do tego na wyjeździe, przy istnym piekle na trybunach strzela dającą prowadzenie bramkę. Celebruje ją jak gola na treningu. To przyszłość piłki nożnej, nie pamiętam, żebym w XXI wieku był bardziej podekscytowany „dziewiątką” z ArenA.

Ajax jest najmocniejszy od ładnych paru lat, brakuje tylko kogoś wyraźnie przerastającego całą ligę holenderską. Kogoś, kim był swego czasu Suarez.

Czy według Ciebie Ajax będzie dominował w obu meczach? Nie chodzi o wynik, ale o sposób gry, bo wydaje się, że Legia nauczona meczem ze Sportingiem u siebie już raczej takich fajerwerków, jak w pierwszych meczach LM, nie zrobi i będzie bardziej zrównoważoną ekipą.

Rybka lubi pływać, Żółwie Ninja lubią pizzę, a Ajax lubi być przy piłce. To jest wpisane w charakter drużyny, taka jest jej tożsamość. Chłopcy Bosza będą z pewnością do dominacji dążyć, bo noszą koszulki z czerwonym pasem. Osobną kwestią pozostaje, jak odpowie na to Legia. Całkowite oddanie inicjatywy skończyć się może dla polskiego klubu katastrofą.

Gdzie widzisz przewagę Ajaksu nad Legią, a gdzie Legia może być mocniejsza?

Trudno mi się do tego pytania odnieść, bo najzwyczajniej w świecie niespecjalnie uważnie obserwuję Legię. Ekipa Magiery dosyć istotnie zmieniła się też przez zimowe okienko transferowe, co jeszcze bardziej utrudnia odpowiedź. Może po prostu wskażę słabe punkty „Joden”, o pozytywach wspominałem już wcześniej.

Lewa obrona to pozycja Sinkgravena. Sinkgravena, którego kupiono za aż siedem milionów euro. Do pomocy. Dzisiaj Daley daje sporo jakości z przodu i niepokojącą niepewność w obronie. Chłopak cały czas uczy się nowej roli, bywa to bolesne w skutkach. To właśnie lewa strona defensywy jest najwrażliwszym punktem ekipy.

Z prawej strony też nie ma piłkarza, dla którego takie miejsce byłoby naturalne. Joel Veltman, który przeprosił już za swoje haniebne zachowanie ze spotkania ze Spartą, to środkowy obrońca. Widać to po jego nieporadności w ofensywie, mógłby być też szybszy i zwrotniejszy. Dramatu nie ma, ale mogłoby być lepiej.

Wspomniałem, że Schone bliżej własnej bramki dał drużynie nową jakość. Dał też swego rodzaju miękkie podbrzusze – Duńczyk bardzo inteligentnie przewiduje zagrania przeciwnika, ale jest dosyć słaby fizycznie i można to wykorzystać. Tak samo, jak zdarzającą mu się nieodpowiedzialność w rozegraniu w newralgicznych punktach na boisku. Straty na 30.-40. metrze od bramki przytrafiają się niemal co spotkanie.

Ajax ma też w kilku miejscach króciutką ławkę – uraz czy wykartkowanie się Dolberga czy Sinkgravena byłby bardzo nieprzyjemny. Do tego kłopotem może być wzrost, gdyż w podstawowym składzie jedynie Onana, Sanchez i Dolberg mają powyżej 185cm, co taki Necid przy dobrym podaniu może śmiało wykorzystać.

Dwukrotnie wspominałeś o Davinsonie Sanchezie, który wraz z Mateo Cassierrą i teraz Davidem Neresem są nowym narybkiem z Ameryki Południowej. Nowy kierunek poszukiwań czy może przypadkowa zbieżność?

Nie ma przypadku. Priorytetem są od zawsze młodzi Holendrzy i tak też z pewnością pozostanie. To tożsamość klubu z ArenA, w którego drugiej drużynie na odgrywanie pierwszoplanowej roli w klubie czeka być może najbardziej utalentowane pokolenie tamtejszej młodzieży od złotej połowy lat 90. Priorytetem pozostaje też Skandynawia, ze szczególnym naciskiem na Danię. Tę skrupulatnie przeczesuje John Steen Olsen, któremu klub zawdzięcza Eriksena, Boilesena, Andersena, Fischera czy Dolberga.

Ameryka Łacińska, bo Meksyk również warto przy tym temacie wymienić, faktycznie wyrasta jednak na rynek istotny dla klubu. Do tej pory bezpośrednio z tamtych stron przybywali piłkarze, którzy nie zapadali w pamięci kibiców, wyjątkiem pozostają Maxwell i w dużo mniejszym stopniu Mauro Rosales. Obecny zaciąg to trafiony w dziesiątkę Sanchez i zawodzący na ten moment Cassierra. To i tak wychodzi na plus.

Czekamy na to, jak wypadnie drugi najdroższy w historii klubu transfer. Neresa jednak Legia raczej nie powinna się jeszcze obawiać, nie powinien jeszcze odgrywać istotnej roli w żadnym ze spotkań z Polakami.

Jak widzisz postrzeganie Ajaksu w polskich mediach? Czy jest lekceważony i generalnie, co eksperci wiedzą o klubie? Czy nie zatrzymali się na czasach sprzed kilkunastu lat i Arkadiuszu Miliku?

Holandia to dzisiaj w dużej mierze piłkarska hipsterka. Mało kto mocniej interesuje się Eredivisie, a więc i Ajaksem. Trudno się temu dziwić, czy tym bardziej mieć o to pretensje. Oglądanie wielu spotkań to doświadczenie niewiele przyjemniejsze od wkładania palców do kontaktu. Odejście Milika zupełnie zepchnęło zainteresowanie klubem na margines. To naturalne. Klich czy Golla to z kolei, z całym dla nich szacunkiem, za małe nazwiska, by zrównoważyć dla Polaków przeprowadzkę Arka.

To, że w Polsce nie mam popytu ani na tę ligę ani na Ajax, nie usprawiedliwia jednak dosyć sporej ignorancji w publikacjach, żeby nie unikać nazw i nie operować ogólnikami, „Przeglądu Sportowego” czy „Piłki Nożnej”. Czasopism aspirujących do miana poważnych i opiniotwórczych. Trudno się dziwić, że w redakcjach pism nie pracuje nikt, kto miałby ajaksowego bakcyla, ale doprawdy nie przystoi rozpisywać się o tym, jak wielkimi osłabieniami były transfery Gudelja czy Bazoera, o El Ghazim nie wspominając. Cała trójka grała mało i nie znam kibica, który tych transakcji nie uznawałby za korzystne dla drużyny. Bardzo mało pojawiło się wywiadów z dziennikarzami z Holandii, piłkarzami tam grającymi i tak dalej. Szkoda – ciekawiej i lepiej można było rozegrać sprawę. Konkretniej nad tematem rozwodzę się na swoim kanale.

Zapraszamy na profile Tomasza na Twitterze – klik – oraz Youtube – klik.

Komentarze

komentarzy