Wycieczki z dziennikarzami na piwo, kurtuazja na konferencjach prasowych i ogrywanie kolejnych rywali. Tak w Londynie bawi się Antonio Conte – twórca nowej, niebieskiej lokomotywy.
Gdy na pierwszej konferencji Antonio Conte został spytany o cele na nadchodzący sezon, bez wahania odpowiedział, że jest to mistrzostwo kraju. Mimo to Włoch podkreślał, jak trudne to będzie zadanie: – Jesteśmy niedoceniani? Trudno, będziemy musieli zrobić niespodziankę niektórym ludziom. Uważam, że ten mały płomień, jaki posiadamy, może stać się prawdziwym piekłem dla naszych rywali – tak swoją wypowiedź spuentował w lipcu menedżer Chelsea. Jak pokazuje czas, to piekło właśnie nadeszło.
„The Blues” to obecnie najlepsza drużyna w Anglii i bez cienia wątpliwości można uznać ją za faworyta do tytułu mistrza Anglii. Twórcą takiego stanu bezsprzecznie można nazwać 47-letniego byłego selekcjonera reprezentacji „Squadra Azzurra”.
Pomimo dwunastu spotkań bez porażki Conte nie chełpi się tym wyczynem, jasno podkreślając, że to ligowe punkty, a nie rekordy będą mieć znaczenie w maju, na finiszu rozgrywek. Na każdym kroku można zauważyć trzeźwość jego umysłu. W spotkaniach z dziennikarzami zwykle wyluzowany, pomimo braku doskonałej znajomości języka angielskiego. Ta jednak z każdym dniem wydaje się coraz lepsza. Już na pierwszej konferencji prasowej, w lipcu trzy miesiące po oficjalnej nominacji, wypowiadał się dość zrozumiale. To wyjątkowa sytuacja, porównując choćby z menedżerem Watford, Walterem Mazzarrim, który dość często podczas pomeczowych wywiadów porozumiewa się za pomocą tłumacza. Conte jednak nie wyobraża sobie takiego stanu rzeczy. Oczekuje pracy od zawodników, jednocześnie dając maksimum od siebie. Na początku sezonu poprosił klub o to, aby w jego biurze w Cobham zostało zamontowane łóżko. Dzięki temu Conte mógłby zostawać w klubie do późnych godzin, a potem po prostu szedłby spać w biurze, by rano być znów na miejscu. Dziennikarz Sky, Alessandro Alciato, w swojej książce na temat Conte napisał, że sam Włoch musi żałować tego, że rok przestępny wypada zaledwie co cztery lata, bowiem tylko wtedy może pracować 366 dni w roku.
Byli piłkarze Juventusu za każdym razem potwierdzają, że Włoch to chodzący wulkan energii. W szatni często fruwają butelki z wodą, o czym mógł się przekonać Andrea Pirlo – gdy kiedyś spytano go o jedną rzecz, którą chciałby zmienić w swoim życiu, odpowiedział: – Miejsce w szatni. Bo w to miejsce zwykle poirytowany Conte ciskał butelki w szatni „Starej Damy”.
Jego mottem, przekazywanym często zawodnikom, jest to, że piłkarze muszą po prostu srać dla niego krwią. Nie ma innego rozwiązania. Tak bywało w jego poprzednich klubach, tak jest także w Chelsea. Gracze „The Blues” – jak pokazują wyniki – dobrze znieśli metody nowego trenera, który ciągle stoi nad nimi z batem. Niech Was nie zmyli spokojna mina Włocha na konferencjach prasowych – to tylko przykrywka. Żarty z dziennikarzami to także wyłącznie gra i próba wkupienia się w ich łaski, także z powodu ograniczenia językowego. Włoch na spotkaniach z nimi dość często jest traktowany z uprzejmością i kurtuazją, pytania zadawane przez żurnalistów są wypowiadane powoli i budowane w prosty sposób, aby ułatwić mu pracę. Ostatnio Włoch odważył się na dość rzadko spotykany gest i zaprosił dziennikarzy… na piwo do jednego z londyńskich pubów.
Dobre stosunki utrzymuje także z pracownikami klubu. Ostatnio pojawił się na corocznym spotkaniu wigilijnym w Chelsea, które można już nazwać niemalże tradycją klubu. Do tej pory jednak odbywały się one głównie bez obecności menedżera klubu – ten zazwyczaj nagrywał krótkie wideo, podczas którego dziękował pracownikom klubu za ich pracę. Włoch postąpił jednak inaczej i po raz pierwszy od czasu Carlo Ancelottiego wziął bezpośredni udział w owych obchodach. Włoch wygłosił przemówienie, w którym podziękował wszystkim za ich ciężką pracę. Conte przekazał im, że są częścią tego, co chce osiągnąć. W sumie przebywał tam przez około dwie godziny.
Przez kilka miesięcy Conte dokonał wielu zmian. W szatni nie widać już podziału na grupy, a zawodnicy oraz pracownicy klubu ufają sobie wzajemnie. Antonio zaszczepił w klubie także jedną bardzo ważną rzecz – zespół jest ważniejszy od jakiejkolwiek jednostki. Włoch musiał mocno popracować nad mentalnością po fatalnym poprzednim sezonie. Jego zagrywki w tej materii są jednak bardzo dobrze znane. Pewnego dnia wywiesił na ścianie szatni swojej kadry Włoch słowa kapitana reprezentacji Chorwacji, Dario Srny, który stwierdził, że są oni w stanie bez żadnych problemów ograć Włochów. Conte pokazał im napis na ścianie i powiedział tylko – Patrzcie, chłopcy, wszyscy mają was w dupie, nikt się was nie boi. Ciekawe są też wspomnienia dotyczące początków jego pracy w Turynie. Na pierwszym treningu 47-latek postanowił zapytać swoich graczy o to, kto wierzy, że zdobędą mistrzowski tytuł. Na murawie nastała cisza, nikt nie podniósł ręki. Oczywiście nikt poza nim. Jose Mourinho bombardował swoich graczy motywacyjnymi przemówieniami, cytatami oraz sentencjami. Antonio Conte odszedł od tej metody, woli krótkie i składne przekazy.
Zmiany w Chelsea są widoczne gołym okiem. Najlepszym przykładem jest Diego Costa, który całkowicie odmienił swój styl bycia na boisku. Brazylijczyk rozegrał dzięki temu aż 11 spotkań bez jakiegokolwiek upomnienia od arbitra. Również zachowanie Cesca Fabregasa pokazuje, jak bardzo zawodnikom zależy na drużynie. Hiszpan został odstawiony od pierwszego składu, ale nie stroił fochów i pracował bez wytchnienia, aby ponownie dostać swoją szansę, którą ostatnio należycie wykorzystuje.
Przywiązanie do klubu Conte jest widoczne nie tylko podczas meczu, ale także po jego zakończeniu. Włoch po każdym spotkaniu wkracza na boisku, aby podziękować swoim zawodnikom oraz kibicom za doping. Jego ekspresja podczas meczów ubarwia spotkania „The Blues”, jednocześnie niszcząc jego narządy głosowe, które koi specjalnymi miodowymi cukierkami sprowadzanymi specjalnie z Italii. Oprócz ciężkiej pracy piłkarze mogą także spodziewać się niespodzianek, tak jak ostatnio, kiedy to ich trener zarządził trzydniową przerwę od treningów w celu naładowania akumulatorów przed Boxing Day. Zawodnicy, którzy – w odpowiednich proporcjach – lubią alkohol, także u Conte znajdą coś dla siebie, ponieważ po meczu jedno piwo jest u Włocha obowiązkiem.
Jak tłumaczy sam trener, porażka to stan tak zwanej pozornej śmierci. Do tej pory w rozgrywkach ligowych Conte i jego drużyna ulegli destrukcji zaledwie dwa razy. Kiedy przyjdą kolejne porażki? Sądząc po tym, jak Chelsea z tygodnia na tydzień jest coraz bardziej pewna w tyłach, naprawdę trudno o dokładną datę. Ten czas musi prędzej czy później jednak nadejść. A wtedy nikt nie ma wątpliwości, że niebiescy żołnierze, na czele z generałem Antonio, nie schowają głowy w piasek. I to jest chyba najgorsza informacja dla ich rywali.