Wyjazdowi impotenci. Barcelona poraża swoją (nie)dyspozycją poza Camp Nou

Od rozczarowania, po zachwyty. Od zachwytów, po krytykę. Od krytyki, po brawa i uznanie. I tak w kółko. Barcelona na początku obecnego sezonu jest niesamowicie nierówna. Raz wygląda jak zbieranina dzieci we mgle, a raz jak „stara, dobra Barcelona” grająca piłkę, którą przed laty pokochało tyle osób.

Odbierz zakład bez ryzyka z kodem ZZP530 w BETCLIC – jest już legalny w Polsce!

Wczorajsze starcie z Borussią Dortmund było kolejnym z meczów, w którym poziom zjechał do dolnej części sinusoidy. Warto wspomnieć, że było to wyjazdowe starcie. Właśnie ten fakt wydaje się odpowiedzią na większość nurtujących nas pytań, bo Barcelona po prostu staje się coraz bardziej drużyną jednego stadionu, którym jest oczywiście Camp Nou. Rywale, przed którymi stoi zadanie podjęcia u siebie „Dumy Katalonii”, nie powinni już drżeć na samą myśl o tym.

Tak sytuacja prezentuje się m.in. w obecnym sezonie ligowym, w którym Barcelona rozegrała do tej pory cztery mecze – dwa u siebie, dwa na wyjeździe. W dwóch rozbiła rywali wynikiem 5:2 (Valencia i Betis), w dwóch pozostałych zdobyła tylko jeden punkcik, remisując z Osasuną i przegrywając z Athletikiem. Nie trzeba dodawać, które mecze odbyły się na Camp Nou, a które na obiektach rywali…

Sytuacja wygląda podobnie, a nawet gorzej, jeśli spojrzymy na rozgrywki Ligi Mistrzów. We wczorajszym meczu z Borussią Dortmund Barcelona nie stworzyła praktycznie żadnego poważnego zagrożenia. Była zagubiona, a wywieziony punkcik zawdzięcza przede wszystkim Ter Stegenowi, który dwoił się i troił ratując swoich kolegów. Obroniony rzut karny był truskawką na torcie, do której cała Barcelona nie powinna jednak dopuścić.

„Blaugrana” męczy się na wyjazdach. Na ostatnie 14 wyjazdowych spotkań (od 2017 roku) w ramach Ligi Mistrzów, wygrała zaledwie cztery – ze Sportingiem, Tottenhamem, PSV i Manchesterem United. We wszystkich 14 Barcelona zdobyła zaledwie dziesięć bramek, w tym cztery w meczu z Tottenhamem i dwie przeciwko PSV. Idealnym podsumowaniem „ery” Ernesto Valverde, choć nie tylko, jest Luis Suarez. Urugwajczyk nie jest w stanie pokonać bramkarza rywali w wyjazdowym meczu Champions League już od… 19 spotkań. Ostatnią wyjazdową bramkę zdobył cztery (!) lata temu, we wrześniu 2015 roku. Jednym słowem – ciężary. Ogromne ciężary.

Odbierz zakład bez ryzyka z kodem ZZP530 w BETCLIC – jest już legalny w Polsce!

Komentarze

komentarzy