„xG” prawdę ci powie? Barcelona i Liverpool zagrały… identycznie

Liverpool jest wielki, Liverpool znów zagra w finale Ligi Mistrzów, Liverpool zaszokował świat. Podopieczni Juergena Kloppa dokonali rzeczy historycznej i zgodnie z zasadą „jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz”, są na dachu świata. Na odwrotnym biegunie znalazła się Barcelona, a wiele osób kolejny raz przyznaje jej tytuł „frajera roku”. A przecież sytuacja jeszcze tydzień temu była zupełnie inna…

Odbierz darmowy zakład 20 zł 

Dwumecze mają swój niesamowity urok. W jednej jego odsłonie wydaje się, że wszystko już rozstrzygnięte, że różnice są tak wyraźne, że nie da się nic poradzić. W rewanżu jednak często wydaje się, że strony po prostu zamieniły się koszulkami – ci, którzy dominowali nagle są sparaliżowani, a teoretyczni przegrani powstają niczym feniks z popiołów.

Oceniając dwumecz, byliśmy świadkami niesamowicie wyrównanego starcia. Świadkami dwóch niesamowicie różnych odsłon, które złożyły się na jedną całość. W pierwszym meczu Liverpool zasłużył na bramkę, ale Barcelona równie dobrze mogła (powinna?) zdobyć 4-5 bramek. Nie zrobiła tego (patrz: sytuacja Dembele z 97 minuty) i zapłaciła cenę w rewanżu. Na Anfield skuteczniejszy był Liverpool, a Barcelona swoje okazje zaprzepaściła. To wystarczyło.

Znany współczynnik „xG”, oceniający liczbę bramek, które powinny paść, potwierdził ten obraz.

Obie ekipy podczas dwumeczu „zasłużyły” na 3,7 bramki, a przynajmniej na tyle wskazywały okazje, które sobie wypracowały. Na różowo zaznaczono punkty, z których padały bramki. Jak widać okazje były dość dogodne, poza rzutem wolnym Messiego – wtedy gol teoretycznie nie miał prawa paść.

Jednakże – jak powiedział sam Klopp – to nie tak, że „The Reds” są dużo lepsi od Barcelony. „xG” to potwierdziło, a ci, którzy w barwach „Dumy Katalonii” zmarnowali swoje okazje, mają powody do wyrzutów sumienia. Liverpool dokonał niemożliwego i zagra w finale, bo był skuteczniejszy.

Odbierz darmowy zakład 20 zł 

Komentarze

komentarzy