W piłce jak na mapie – bliskość w położeniu geograficznym nijak wiąże się ze sobą, no – może tylko pod względem pogody. Podobnie jak rozwinięty kraj może leżeć obok totalnej dziury, tak mocna liga może graniczyć z piłkarską otchłanią (patrz: Niemcy-Polska). Tym razem nie chodzi o aż takie skrajności, ale różnicę między dwoma ligami z tzw. TOP5.
Serie A i Ligue 1. Pierwsza z ogromnymi tradycjami, wieloma uznanymi markami i pamiętnymi nazwiskami, druga – zawsze raczej w cieniu, ale wypuszczająca regularnie gwiazdy światowej piłki. W ostatnich latach mogło się wydawać, że granica się zaciera, w końcu we Włoszech poza Juventusem w Europie nie funkcjonowało praktycznie nic, a na prężącym muskuły (i pieniądze) PSG miała skorzystać cała Francja.
Nawet mimo tego, że do Paryża ściągnięto Neymara i Mbappe, a Olympique Marsylia zagościł w finale Ligi Europy, do pożądanego poziomu wciąż daleko. Dużą różnicę widzi m.in. Javier Pastore, który po siedmiu latach w stolicy Francji wrócił do Włoch.
– Z całą pewnością, w Serie A jest trudniej niż w Ligue 1, pierwsze dwa mecze były wielkimi bataliami! – powiedział strzelec bramki, która z pewnością będzie kandydowała do miana gola rundy.
CO ZA GOL, MISTRZOSTWO ŚWIATA! ???
Javier Pastore magicznym dotknięciem piętą zaliczył trafienie, które będzie mocnym kandydatem na BRAMKĘ SEZONU! ?
Można to oglądać bez końca! #włoskarobota ?? pic.twitter.com/LkvwUY2m1O
— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) August 27, 2018
Oczywiście, do konkretnie tej wypowiedzi można podchodzić z dystansem – po tak emocjonującym meczu (3:3 z Atalantą, niezadowalające żadnej ze stron), trudno było powiedzieć coś innego. Jednak analizując obie ligi nie da się nie odnieść wrażenia, że w Ligue 1 poza kilkoma niezłymi drużynami reszta to często zwykli sparingpartnerzy, szczególnie dla drużyny takiej jak PSG. Kolejnym przykładem jest Neymar, który zamieniając Hiszpanię na Francję miał zupełnie inne wyobrażenie swojej przyszłości. Poziom Ligue 1 nie okazał się dla niego żadnym wyzwaniem, z kolei Europa znów była za wysokim progiem. W takim układzie niewystarczające może się okazać nawet niemal królewskie traktowanie.
Przed Francją, będącą dokładnie środkiem wielkiej piątki (Anglia, Niemcy, Włochy, Hiszpania), wciąż trudne zadanie. Mimo mistrzostwa świata w 1998 roku, wicemistrzostwa osiem lat później i ponownego triumfu w Rosji, wciąż trudno sobie wyobrazić najlepszych zawodników ochoczo przenoszących się do Anglii. Nie ten poziom, przeważnie nie te pieniądze, dodatkowo niezachęcające podatki. Serie A dźwignęła się z lekkiego kryzysu i sukcesywnie pnie się w górę, Ligue 1 niestety może zostać w miejscu. Pastore we Włoszech poczuł to od razu, czas pokaże, co na to inni…