Każdy, kto kiedyś kopał piłkę, wie, że nawet podczas rekreacyjnej gierki dochodzi czasem do nieprzyjemnych starć, kopniaków, fauli. Ot, odcina komuś prąd i kończy się nieciekawie. Podobnie bywa na treningach w wielu profesjonalnych klubach na świecie. Zdarza się. Co trzeba mieć jednak w głowie, by skopać trzech kolegów z drużyny w kilka minut i po wszystkim awanturować się z resztą? Zapytałbym Danilo z Udinese, ale boję się jego reakcji.
TY MAKAKU!
Danilo, właściwie Danilo Larangeira, to 32-letni Brazylijczyk grający na pozycji obrońcy. Do Europy przybył relatywnie późno jak na zawodnika z Ameryki Południowej. Gdy w 2011 roku podpisywał kontrakt z Udinese, miał już 27 lat… i kilka nieprzyjemnych incydentów na koncie.
Poza Brazylią usłyszano o nim w kwietniu 2010 roku, bynajmniej nie z powodu wybitnych umiejętności czysto piłkarskich. 15 kwietnia podczas meczu Copa do Brasil pomiędzy Palmeiras i Atletico Paranaense Danilo starł się z zawodnikiem Atletico Manoelem, którego nazwał małpą (macaco po portugalsku) i… najzwyczajniej w świecie opluł. Poszkodowany zgłosił całą sytuację na policję, a Larangeira po jakimś czasie przyznał się do winy.
Postępowanie karne ciągnęło się niemal trzy lata, w tym czasie Danilo zdążył już przenieść się do Udinese i stać się ważnym ogniwem defensywy „Friulianich”. Wyrok uderzył niczym grom z jasnego nieba – rok więzienia! Ostatecznie po apelacji karę zredukowano do 127 tysięcy euro grzywny. Niemniej incydent jeszcze z brazylijskiej ziemi pokazuje, z jak krewkim człowiekiem mamy do czynienia.
NIESPOTYKANIE (NIE)SPOKOJNY CZŁOWIEK
Po przybyciu do Włoch dał się poznać jako nieustępliwy obrońca, sporo mówiło się swego czasu o transferze do Interu, minionego lata Brazylijczyk miał być bliski przenosin do Fiorentiny. Ostatecznie pozostał w Udine w biało-czarnej koszulce i… z opaską kapitana na ramieniu. Trudny charakter wiązał się również z umiejętnością trzymania drużyny w ryzach, w tym dyrygowania defensywą. Można było dostrzec u Danilo zdolności przywódcze, o czym trzeba wspomnieć gwoli obiektywizmu. Niewielkim Problemem były niestety zachowania niebezpieczne dla otoczenia.
Nikt nie ma tu na myśli przesadnie ostrej gry na murawie, bo mówimy o gościu, który w swojej karierze ujrzał tylko dwie bezpośrednie czerwone kartki (cztery dodatkowe za dwie żółte), z czego żadnej w tym sezonie (tylko trzy żółte). Nic powyżej przeciętnej, choć nie można przesadzać w drugą stronę – aniołkiem nigdy nie był.
Był za to solidnym obrońcą, który dowodził defensywą „Bianconerich” i świecił przykładem, o ile czasem nie zapomniał zapłacić za prąd. W swojej głowie. Gdy już go odcięło, to potrafił wdać się w awantury z kolegami z drużyny – jak choćby cztery lata temu z Pazienzą w tunelu prowadzącym do szatni, głośno było też o pewnych „rozbieżnościach” pomiędzy nim a Domizzim. W marcu tego roku, po domowej porażce z Romą, wdał się natomiast w słowne przepychanki z ultrasami, w związku z czym część z nich była na niego obrażona.
Nic więc dziwnego, że już minionego lata poważnie rozważano zabranie mu kapitańskiej opaski.
GORSZY NIŻ DZIECKO
Miarka przebrała się ostatecznie podczas środowego treningu. Zwykła wewnętrzna gierka, nic wielkiego. Nagle Danilo tak ostro atakuje Ali Adnana, że ten potrzebuje kilka minut z boku, nim lekarze orzekli, że może wrócić do gry. Nic wielkiego, zdarza się. W dodatku sam kapitan rozładował sytuację, podchodząc z przeprosinami, miał nawet pocałować Irakijczyka w czoło.
Problem w tym, że kilka sekund później Brazylijczyk zaatakował bez pardonu kostkę innego kolegi, młodego Wenezuelczyka Adalberto Penarandy. To było jednak za mało dla 32-latka, którego następną ofiarą okazał się doświadczony Francesco Lodi. Pomocnik skończył z lewą nogą naznaczoną korkami i nie wytrzymał – skoczył do Danilo i zaczęła się awantura, którą przerwali Angella i Badu.
Trener „Bianconerich”, Luigi Delneri, wykrzyczał do swojego kapitana:
– Wstydź się! Jesteś gorszy niż dziecko!
Nie powstrzymało to jednak piłkarza od dalszych przepychanek, więc w końcu szkoleniowiec rozkazał mu opuścić boisko, z którego „eskortowany” był przez Badu.
I CO TERAZ?
Wiele wskazuje na to, że Danilo za swoje zachowanie (nawet nie samą ostrą grę) straci nie tylko miejsce w kadrze na wyjazdowy mecz z Cagliari w niedzielę. Decyzyjni klubu poważnie zastanawiają się bowiem nad odebraniem mu opaski kapitańskiej, co w zaistniałej sytuacji nie może dziwić:
– Oczekujemy przeprosin od zawodnika, to absolutne minimum. Do tego na pewno dojdzie grzywna, ale nim podejmiemy jakiekolwiek dodatkowe akcje, musimy porozmawiać z piłkarzem i dojść do powodów takiego zachowania.
To słowa Nereo Bonato, dyrektora sportowego Udinese.
Rozczarowanie nie może dziwić, bo na Dacia Arenie liczono na powrót dawnego Danilo, jednak nie w kontekście trudnego charakteru Brazylijczyka. Żywiono raczej nadzieję, że ten w końcu się ogarnie i zacznie grać na poziomie, do jakiego zdążył już przyzwyczaić kibiców Udinese. Drużyna straciła w tym sezonie ligowym już 21 bramek, co plasuje ją w ścisłej czołówce pod tym względem w Serie A.
Wprawdzie to pokłosie rządów Beppe Iachiniego, po którego zwolnieniu i przejęciu „Friuliani” przez Delneriego jest już o wiele lepiej, jednak incydenty takie jak ten środowy nie mogą budować zdrowej, pozytywnej atmosfery w szatni. Nikt w Udinese nie chciałby, by głupie zachowanie kapitana miało skutkować obniżeniem morali i wyników drużyny, która w ostatni weekend odniosła pierwszą porażkę od czterech kolejek, ulegając minimalnie wicemistrzowi Włoch – Napoli.
A co z poszkodowanymi? Lodi i tak najczęściej nie łapie się do kadry meczowej, Adnanowi koniec końców nic poważnego się nie stało i jest awizowany na ławce. Adalberto Penaranda? Nie pojedzie na Sardynię z powodu kontuzji.
Brawo, panie Danilo, brawo!*