Chamskie zachowanie Verrattiego otwiera dyskusję o postawie fair play

Zachowanie Marco Verrattiego nie powinno mieć miejsca

PSG zgodnie z przewidywaniami poradziło sobie z ostatnią w tabeli Bastią i podtrzymuje szansę na zdobycie mistrzostwa Francji. Paryżanom w zwycięstwie pomogła bramka Marco Verrattiego zdobyta w kontrowersyjnych okolicznościach. Uznanie gola wywołało protesty wśród gości, a partnerzy z zespołu Verrattiego przepraszali za zachowanie swojego kolegi. Cała sytuacja znów otwiera dyskusję o zachowaniach fair play w futbolu.

Dochodziła 35. minuta, a tablica wyników wskazywała już na 1:0 dla PSG. Wówczas w polu karnym Bastii upadł Blaise Matuidi, a nadgorliwy bramkarz gości wobec cierpienia pomocnika paryżan zainteresował się jego stanem i opuścił bramkę. Gospodarze nie wybili jednak piłki, by zapewnić pomoc swojemu koledze, a zamiast tego Marco Verratti wykorzystał dezorientację Jeana-Louisa Lecy’ego i pokonał go precyzyjnym strzałem zza pola karnego. Piłkarze Bastii ruszyli z pretensjami do arbitra, a koledzy Włocha przepraszali rywali za jego chamskie zachowanie nie mające nic wspólnego z postawą fair play.

O całej sytuacji porozmawialiśmy ze znajomym sędzią.

Sędzia miał podstawy, by przerwać grę?  

Leżącym piłkarzem był napastnik i nie była to poważna kontuzja tylko zwykły upadek, więc sędzia czekał na naturalne wyjście piłki lub uspokojenie jej w środku pola i nie przerywał gry.

Czasami sędziowie mimo braku wybicia piłki przez zawodników decydują się użyć gwizdka. Kiedy należy to zrobić?

Gwizdka używasz, gdy jest poważna kontuzja lub zawodnik długo leży na murawie. Czasem, gdy kontuzjowany jest obrońca i drużyna przeciwna mogłaby wyprowadzić atak, sędzia też powinien przerwać grę.

Pretensje zawodników Bastii można jakoś uzasadnić?

Nie można tych pretensji wytłumaczyć. PSG nie zagrało fair, a sędzia i przepisy nie maja tu nic do rzeczy. Nie ma co tu szukać kontrowersji, zwykłe chamskie zachowanie.

W 1960 roku podczas meczu pomiędzy Botafogo i Fluminese doszło do przełomowego wydarzenia w historii futbolu. Garrincha, widząc leżącego na boisku z powodu kontuzji zawodnika drużyny przeciwnej, postanowił wybić piłkę na aut, pomimo tego, że sam znajdował się w bardzo dogodnej sytuacji do strzelenia bramki. I od tego wszystko się zaczęło… Przykład z Brazylijczyka zaczęły czerpać kolejne piłkarskie pokolenia. „Gest Garrinchy”, choć nigdy nie był w żaden sposób regulowany przez przepisy prawa piłkarskiego, już na stałe wpisał się w zwyczajowe reguły gry futbolu.

Pięknie to brzmi, ale zachowania takie jak dzisiaj Verrattiego burzą naiwne postrzeganie piłkarzy jako tych sprawiedliwych, gotowych przerwać akcję, by partnerowi z zespołu lub przeciwnikowi mogła zostać udzielona pomoc. Coraz częściej zdarzają się takie plamy, jaką dał reprezentant Włoch. Przepisu zmienić nie sposób, bo zwyczajnie nie istnieje, a od zawsze decyzja o przerwaniu gry w podobnych sytuacjach leżała w gestii piłkarzy. Trzeba przyznać, że tak chamskiego i nieuczciwego zachowania, które doprowadziło do zdobycia gola, nie widzieliśmy chyba od czasów Luisa Adriano i jego rajdu w Lidze Mistrzów.

Zachowaniem Verrattiego gardzimy, ale nie tracimy nadziei, parafrazując Czesława Niemena, że piłkarzy dobrej woli jest więcej i ten świat nie zginie dzięki nim.

Komentarze

komentarzy