Nathaniel Clyne przeżywa wyjątkowo trudny sezon. Początkowo niegroźny uraz miał wykluczyć go jedynie z początkowych spotkań sezonu. Gdy wydawało się, że jest o włos od powrotu do normalnych treningów, nastąpił nawrót kontuzji. Clyne musiał przejść operację pleców i nie wybiegnie na murawę co najmniej przez kolejne trzy miesiące.
Z małej chmury duży deszcz – kontuzja Clyne’a była początkowo traktowana z przymrużeniem oka. Prawy obrońca nie wystąpił w kilku pierwszych spotkaniach sezonu głównie ze względów prewencyjnych. Jego stan zdrowia nie uległ jednak poprawie i Clyne kolejne miesiące spędzał poza grą. Gdy wydawało się, że powoli wraca do siebie, nastąpiło najgorsze.
Chcesz więcej?
Dołącz do naszej grupy dyskusyjnej o angielskiej piłce
Teoretycznie wyleczona kontuzja wróciła ze zdwojoną siłą. Według doniesień angielskiej prasy ból pleców był tak ogromny, że Clyne miał problemy z chodzeniem. Nie było innego wyjścia – Liverpool wysłał swojego zawodnika na operację do specjalisty. Wszystko poszło zgodnie z planem, jednak przed Anglikiem kolejna przymusowa przerwa.
Clyne do gry wróci najszybciej na początku marca, a więc na ostatnie miesiące sezonu. Do tego momentu Liverpool będzie sobie musiał radzić z brakiem swojego podstawowego prawego obrońcy. Zastąpią go najpewniej nominalny środkowy defensor, Joe Gomez, oraz wychowanek akademii – Trent Alexander-Arnold.
Kontuzja Clyne’a jest ogromnym ciosem dla kibiców Liverpoolu, ale wreszcie fani „The Reds” mają pewność, co dolega Anglikowi. Przez długi czas klub milczał w sprawie stanu zdrowotnego swojego gracza. Wówczas w kuluarach zaczęły pojawiać się informacje, że Clyne miał problemy z uzależnieniem od narkotyków. Doniesienia te na szczęście nie znalazły potwierdzenie i za kilka miesięcy Clyne powinien wrócić do regularnych występów w pierwszym zespole.