Jose Mourinho podczas swojej trenerskiej przygody miał kilku piłkarzy, których darzył wyjątkową sympatią. Wśród tej grupy bez wątpienia znajdował się John Terry. Anglik był jednym z symboli drużyny Portugalczyka w pierwszej jak i drugiej kadencji pracy „The Special One” na Stamford Bridge.
Długoletnia współpraca niesie za sobą te wspaniałe, ale także niezbyt miłe chwile. Anglik doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Pomimo magicznej więzi i wzajemnego szacunku, dochodziło między nimi do trudnych momentów. Jednak po burzy zawsze wychodziło słońce. Idealnie oddają to dwie anegdoty ze wspólnej pracy w Londynie.
– Mourinho wiedział, kiedy na nas nacisnąć. Nawet takimi małymi rzeczami jak wysłaniem SMS-a sprawiał, że czułeś się wyjątkowy. „Jesteś moim kluczowym człowiekiem, kocham cię, kapitanie” – otrzymałem od niego pewnego razu. Wówczas nie wierzyłem w to. To była świetna relacja, ale czasami czułeś się dziwnie. Kolejnego dnia bowiem nie otrzymałeś od niego żadnej pochwały. Przechodził obok ciebie i nic nie mówił. Myślałeś, że go zdenerwowałeś. Czy odpisałem mu coś złego na tego SMS-a? Patrzysz na swoje wiadomości i myślisz: „Nie, wszystko w porządku”. On jednak po treningu podszedł i powiedział „Właśnie dlatego jesteś moim kapitanem, po prostu tego potrzebowałeś”.
Były piłkarz zdradza także inną sytuację po mistrzowskim sezonie.
– Wygraliśmy ligę i wróciliśmy przed sezonem do zajęć. Pierwszego dnia, ja i Gary Cahill źle podawaliśmy piłkę. Zatrzymał sesję i powiedział: „Wy dwaj, zaraz stąd pójdę i wydam 100 milionów funtów na parę środkowych obrońców, jeśli nadal będziecie tracić piłkę. Spojrzeliśmy na siebie z Garym, pomyśleliśmy: „Wow” i zaczęliśmy grać zupełnie inaczej. Nasze tempo wzrosło. Po treningu podszedł, objął nas i powiedział: „Właśnie dlatego zaczniecie ten sezon”. Po prostu dokładnie wiedział, co robi. Był o cztery kroki przed wszystkimi.
Można stwierdzić – cały Mourinho. Portugalczyk wiedział jak pobudzić swoich zawodników, jeśli tylko posiadał zespół złożony z walecznych graczy. W Manchesterze United czy Tottenhamie nie ma już naturalnie takich graczy jak podczas pracy w Chelsea i wyniki dobitnie to pokazują.