Zaskakujące informacje w sprawie śmierci Sali. Winę ponosi pilot?!

fot. bbc

Od śmierci Emiliano Sali minął ponad rok, a my nadal nie poznaliśmy najważniejszych informacji związanych ze śmiercią byłego piłkarza. Rodzina Argentyńczyka nadal domaga się wyjaśnienia tej sprawy do końca. Nowe doniesienia mogą jednak wskazywać, że głównym winowajcą był pilot, który nie posiadał odpowiednich uprawnień do sterowania samolotem.

Zgodnie z oficjalnym raportem w tej sprawie, David Ibbotson nie ukończył szkolenia zezwalającego na sterowanie samolotem w nocy. Brak tych umiejętności jest istotny podczas pilotowania tym środkiem lokomocji podczas takiej pory dnia. Dodatkowo jak udało się także ustalić technikom, samolot leciał znacznie szybciej niż powinien tuż przed wypadkiem.

Wydział Badań Wypadków Powietrznych (AAIB) stwierdził, że utrata kontroli, która doprowadziła do katastrofy, była bardziej prawdopodobna z uwagi na fakt, że ani pilot, ani samolot nie mieli wymaganych licencji ani zezwoleń na lot. Śledczy odkryli, że takie nielicencjonowane loty często odbywały się w świecie sportu, czy biznesu. Zespół dochodzeniowy kontynuuje dochodzenie karne w sprawie wypadku.

Zagraj w BETFAN pierwszy kupon BEZ RYZYKA! Jeśli przegrasz, zwrot do 100 PLN trafi na Twoje KONTO GŁÓWNE z możliwością natychmiastowej wypłaty!

W oświadczeniu rodzina Sali w Argentynie powiedziała, że ​​raport zawiera wiele ważnych szczegółów technicznych. Ale dodali: – Raport pozostawia więcej pytań niż odpowiedzi. Bardzo ważne jest, aby informacje będące w posiadaniu policji, które przyczyniły się do opracowania tego raportu, zostały teraz udostępnione dla lekarza medycyny sądowej, a następnie rodzinie.

Pierwotne ustalenia twierdzą, że Sala zmarł z powodu obrażeń głowy i tułowia. Piłkarz oraz pilot David Ibbotson byli prawdopodobnie narażeni także na śmiertelną dawkę tlenku węgla, co również mogło być przyczyną zgonu.

Jak widać po roku nadal posiadamy mało informacji na ten temat, choć na pewno wiemy więcej aniżeli jeszcze kilka miesięcy temu.

Komentarze

komentarzy