Po siedmiu latach przerwy, Olympique Marsylia zagwarantowała sobie grę w Lidze Mistrzów. Powrót do tych prestiżowych rozgrywek jest dla francuskiego zespołu bardzo bolesny. Wystarczy powiedzieć, że w trzech spotkaniach, podopieczni Andre Villasa-Boasa nie zdobyli nawet punktu. Po starciu z Porto, portugalski szkoleniowiec nie gryzł się w język.
Ekipa z Ligue 1 nie mogła narzekać na losowanie. Marsylia trafiła bowiem do jednej grupy z Manchesterem City, FC Porto oraz Olympiakosem. Choć pierwsze miejsce bez wątpienia zagwarantowane jest dla zespołu Guardioli, to na papierze, piłkarze Villasa-Boasa mogli powalczyć o awans z drugiego miejsca.
Jesteśmy gówniani
Na to się jednak nie zanosi. Olympique Marsylia przegrała trzeci mecz z rzędu, nie zdobywając nawet bramki. Tym razem lepsi okazali się zawodnicy FC Porto, którzy wygrali na własnym obiekcie 3:0. Dla Andre Villasa-Boasa ten mecz był o tyle istotny, gdyż portugalski trener niegdyś prowadził tę ekipę.
Po wtorkowym meczu, szkoleniowiec Marsylii nie zamierzał gryźć się w język: Żeby być gównianym w Lidze Mistrzów, trzeba najpierw się do niej zakwalifikować. Zrobiliśmy to i jesteśmy gówniani.