Zasłużyli na ten finał. Trudna droga Liverpoolu i Tottenhamu do Madrytu!

Czasem podczas finału danych rozgrywek pojawia się dyskusja odnośnie drogi wybranego klubu do ostatecznego meczu. Niekiedy zdarza się, że według opinii niektórych, zespół nie zasłużył na finał lub miał bardzo łatwą drogę. Taka teza zupełnie nie pasuje do Liverpoolu i Tottenhamu. Obie ekipy przebrnęły w tej edycji Ligi Mistrzów przez wielkie przeszkody.

Skupmy się najpierw na Liverpoolu. „The Reds” nie mieli już szczęścia podczas losowania fazy grupowej. Rywalizacja z Napoli i PSG z pewnością nie należała do najłatwiejszych. Potwierdzają to także wyniki. Podopieczni Juergena Kloppa do ostatniej kolejki musieli drżeć o awans. Ostatecznie to angielska ekipa kosztem włoskich piłkarzy mogła cieszyć się z gry w 1/8 finału.

Ze względu na zajęcie drugiego miejsca w grupie, Liverpool już na starcie fazy play-off musiał mierzyć się z wielkim przeciwnikiem. Starcie z Bayernem ogłaszano mianem hitu 1/8 finału. Po pierwszym spotkaniu, wielu ekspertów i kibiców dawało większe szanse „Bawarczykom” na awans. Nic dziwnego. Bayern zremisował bezbramkowo na Anfield i mógł rozstrzygnąć losy gry w 1/4 finału u siebie. Liverpool w starciu na Alianz Arena zdeklasował niemiecką drużynę. Zawodnicy Kloppa byli lepsi w każdym aspekcie, awansując w pełni zasłużenie do następnej rundy.

Odbierz darmowy zakład 20 zł 

W ćwierćfinale, „The Reds” mieli nieco łatwiejszego rywala. Zespół FC Porto w rywalizacji z finalistą poprzedniej edycji był skazywany na pożarcie. Tak też się stało. Liverpool wygrał ostatecznie dwumecz 6-1, meldując się w półfinale Ligi Mistrzów.

Podczas kolejnego losowania, klub z Anfield ponownie nie miał specjalnego szczęścia. Na drodze do kolejnego finału stanęła Barcelona. Jak wiadomo, po spotkaniu na Camp Nou, nikt nie spodziewał się awansu Liverpoolu do finalnego meczu. Podopieczni Kloppa dokonali jednak cudu, nie tylko odrabiając stratę trzech bramek, ale również awansując w regulaminowym czasie gry.

Nie mieli lepiej

Tottenham także nie miał większego szczęścia w losowaniu fazy grupowej. Rywalizacja z Barceloną, Interem i PSV powodowała, iż niewielu ekspertów wskazywało na angielską drużynę w kontekście awansu do 1/8 finału. Podobnie jak w przypadku Liverpoolu, „Koguty” musiały drzeć o grę w fazie play-off do ostatnich sekund finalnego, grupowego spotkania. Co więcej, pomocną dłoń piłkarzom Pochettino podali zawodnicy Interu. Włoska ekipa zaledwie zremisowała na własnej murawie z PSV, które nie grało już o nic.

Drugie miejsce w grupie spowodowało, iż w 1/8 finału na Tottenham czekał kolejny trudny rywal. Świetnie grającą w tej fazie sezonu Borussia. „Koguty” zaskoczyły w całym dwumeczu. Grały bardzo efektywny, wyrafinowany futbol. Trudno było znaleźć osobę, która stwierdziłaby, że londyńskiemu zespołowi nie należał się awans do ćwierćfinału.

Tutaj czekał kolejny piekielnie ciężki rywal. Manchester City, który od kilku sezonów marzy o triumfie w Lidze Mistrzów. To miał być ten sezon Pepa Guardioli. Porażka na Tottenham Hotspur Stadium nie skreślała szans „The Citizens” na grę w półfinale. Co więcej, już w 4. minucie rewanżowego starcia, kiedy to Raheem Sterling odrobił straty z pierwszego meczu, wszyscy kibice myśleli, że sprawa gry w 1/2 finału LM jest już rozstrzygnięta. Dwa szybkie ciosy Sona przywróciły nadzieję „Kogutom”. Ostatecznie to Tottenham po dość dramatycznej końcówce mógł cieszyć się z awansu.

O półfinale nie musimy za wiele mówić. Podopieczni Pochettino nieco pozazdrościli „The Reds” i sami napisali piękną historię. Trzy bramki w drugiej połowie rewanżowego starcia zagwarantowały londyńskiej drużynie zasłużony finał.

Który klub uniesie upragniony puchar 1 czerwca w Madrycie? Trudno tak naprawdę powiedzieć. Zapewne faworytem bukmacherów będzie Liverpool, jednakże obecna edycja Ligi Mistrzów udowodniła nam, że wszelkie predykcje i przewidywania możemy wsadzić do kieszeni.

Odbierz darmowy zakład 20 zł 

Komentarze

komentarzy