Złote Usta Tygodnia #2: Prezes zmienny jest

Jeszcze w poniedziałkowy poranek wydawało się, że będzie to dość spokojna odsłona cyklu, który podsumowuje ostatnie wydarzenia w mediach społecznościowych. Informacja dotycząca zwolnienia Jerzego Brzęczka wzbudziła jednak prawdziwy szok. Nic bowiem nie wskazywało na to, że selekcjoner reprezentacji Polski pożegna się z kadrą. Przynajmniej w takim tonie jakiś czas temu wypowiadał się Zbigniew Boniek.

Największą uwagę w drugiej odsłonie naszego cyklu poświęcimy naturalnie decyzji PZPN w związku ze zwolnieniem Jerzego Brzęczka. Choć na podstawie doniesień mediów trudno nie użyć stwierdzenia, iż była to decyzja jednego człowieka. To Zbigniew Boniek, bez konsultacji z wiceprezesami PZPN pożegnał selekcjonera kadry. Ten krok jest o tyle zaskakujący, iż jeszcze jakiś czas temu sam prezes apelował, że nie jest to najlepszy czas na zmianę.

Prezes zmienny jest

Nie wyniki, a przede wszystkim gra naszych reprezentantów mocno frustrowała kibiców. Z tego też powodu podczas listopadowego zgrupowania kadry pojawił się temat dotyczący zwolnienia. Apelowali sympatycy, zaczęli sugerować także dziennikarze. Ostatecznie do zwolnienia nie doszło, a sam Zbigniew Boniek wyraźnie stwierdził, że nie jest to czas na zmianę.

Jak widać Zbigniew Boniek zmienił zdanie. O ile z pewnością wielu kibiców cieszy fakt, że Jerzy Brzęczek nie będzie prowadzić reprezentacji ani w eliminacjach do mistrzostw świata, ani na Euro 2020, to odłożenie decyzji o zwolnieniu jest dość trudne do wytłumaczenia. Nowy selekcjoner mógł bowiem od kilku tygodni dokładnie przyglądać się postawie naszych zawodników, by wybrać najlepszą możliwą kadrę na marcowe spotkania. Teraz czasu jest trochę mniej.

Mem, który nie każdemu się spodobał

W związku z decyzją o zwolnieniu selekcjonera reprezentacji Polski media społecznościowe zalała fala memów. Jeden z nich pojawił się na oficjalnym profilu TVP Sport.

Nie wszyscy kibice z entuzjazmem przyjęli ten post. Dla niektórych osób tego typu mem na oficjalnym profilu publicznej redakcji sportowej jest pewnego rodzaju nietaktem. Być może większość przymknęłaby na to oko, gdyż przecież media społecznościowe rządzą się swoimi prawami. Problem w tym, że taki sam mem nieco wcześniej pojawił się w innym źródle.

Mamy zatem do czynienia nie tylko z konsternacją związaną z publikacją mema, ale również zagadką dotyczącą skopiowania pomysł. Sytuacja jest o tyle ciekawa, iż jakiś czas temu dyrektor TVP Sport poruszał temat praw autorskich.

Niefortunne stwierdzenie

Pozostając w temacie dość niefortunnych wpadek. W ten weekend Robert Lewandowski strzelił kolejnego gola w Bundeslidze. Polak ma szansę pobić rekord Gerda Muellera, który zanotował 40 trafień w jednym ligowym sezonie. Ten aspekt poruszył na swoim profilu Mateusz Borek. Niestety, użył dość niefortunnego stwierdzenia.

Mowa o pierwszym zdaniu tego wpisu. Gerd Mueller jest bowiem w bardzo ciężkim stanie zdrowotnym. Z otoczenia legendarnego piłkarza napływają przykre informacje, które sugerują już tylko jedno. Określenie, iż poprawił się w fotelu jest zatem nie do końca na miejscu. Nawet biorąc pod uwagę, że Mateusz Borek z pewnością nie chciał użyć tego stwierdzenia dosłownie.

Uderzyć się w pierś

Kamil Grabara jest dość kontrowersyjnym użytkownikiem Twittera. Bramkarz Liverpoolu, który obecnie przebywa na wypożyczeniu w Aarhus niejednokrotnie publikował posty, które wzbudzały prawdziwą burzę. Podczas występów na murawie 22-latkowi zdarzają się wpadki, co regularnie wyciągają kibice. Jak widać sam Grabara zdaje sobie z tego sprawę.

Golkiper skomentował bowiem wpis ambasady Federacji Rosyjskiej w Polsce. Dotyczył on wyzwolenia Warszawy spod okupacji hitlerowskiej. Każdy zna historię naszego kraju po roku 1945. W związku z tym, taki post nie spodobać się wielu osobom. Z tego założenia wyszedł także Kamil Grabara, który z własnego doświadczenia zasugerował, iż czasem wypada milczeć. Klasa.

Gimnazjalna potyczka

W środowy wieczór o Superpuchar Francji rywalizowali piłkarze PSG z Marsylią. Ostatecznie po puchar sięgnęli gracze Mauricio Pochettino, którzy wygrali mecz 2:1. Jedną z bramek strzelił Neymar, wykorzystując rzut karny. Po spotkaniu 28-latek opublikował wpis, który w pewien sposób zadedykował… piłkarzowi Marsylii. Tym graczem jest Alvaro Gonzalez. Sprawa obu zawodników jakiś czas temu była bardzo głośna. Neymar oskarżył Hiszpana o rasistowskie obelgi. Mówiąc zatem bardzo łagodnie, panowie nie darzą się sympatią.

Konflikt tej dwójki wdarł się do mediów społecznościowych. Neymar zaczepił rywala, podpisując zdjęcie: Ty jesteś ten Alvaro, tak? Na reakcję Gonzaleza nie musieliśmy długo czekać. Hiszpan nie przebierał jednak w słowach, pisząc, iż rodzice nauczyli go, jak wynosić śmieci. Gracz Marsylii zostawił zdjęcie, na którym trzyma Neymara za głowę.

Neymar od razu odbił piłeczkę, wskazując na brak pucharów Alvaro Gonzaleza w jego piłkarskiej karierze. Z kolei Hiszpan postanowił wytknąć Neymarowi, że zawsze będzie w cieniu Pele. Brazylijczyk zakończył dyskusje oznajmiając, że on z kolei będzie w cieniu jego. No cóż, trzeba przyznać, że dyskusja na poziomie gimnazjum.

Komentarze

komentarzy