W niedzielę świętowaliśmy dzień zakochanych. Z tej okazji Arkadiusz Milik przygotował specjalną Walentynkę, która z pewnością rozbawiła wielu kibiców. Napastnik reprezentacji Polski nawiązał do swojego trudnego okresu w Neapolu i nieciekawych relacji z prezydentem włoskiego klubu.
Już pod koniec sezonu 2019/2020, Arkadiusz Milik otwarcie mówił o chęci zmiany klubu. To naturalnie nie spodobało się władzom Napoli, które wcześniej zaoferowały 26-latkowi nowy kontrakt. Bardzo złe relacje stanęły na przeszkodzie realizacji transferu Milika. Polak miał także kłopot z dogadaniem się z Napoli w zimowym oknie.
Ostatecznie Arkadiusz Milik uwolnił się z Neapolu i może już wspominać ten okres. Dość niespodziewanie piłkarz Marsylii przypomniał sobie o prezydencie Napoli podczas dnia zakochanych, publikując na swoim Instagramie specjalną walentynkę, na której był reprezentant Polski razem z Aurelio De Laurentiisem.
Buksa Judasz
Cały czas nie milkną echa po wielkim zamieszaniu, jakie pojawiło się w Wiśle Kraków. Poprzednia odsłona naszego cyklu poświęcona była przede wszystkim ekipie „Białej Gwiazdy”. Jak widać sympatycy krakowskiego zespołu nie mogą przełknąć postawy Aleksandra Buksy, a dokładniej jego decyzji związanej z odrzuceniem kontraktu.
Płachty na płocie w bazie Wisły. Hasła uderzają w Aleksandra Buksę
-> https://t.co/H32uOk1SBR pic.twitter.com/J4OChDrR6m
— LoveKraków.pl (@lovekrakow) February 10, 2021
W ośrodku treningowym Wisły Kraków wywieszono bowiem banery obrażające 18-latka. Pojawiły się takie hasła, jak „Buksa Judasz”, „Białą Gwiazdę całowałeś, lecz za kasę się sprzedałeś” czy „Tatuś kupi ci karierę, ale dla nas jesteś zerem”. Naturalnie osoby obsługujące ośrodek treningowy klubu szybko postarały się o usunięcie banerów, jednakże zdążyły one pojawić się w mediach, co oczywiście negatywnie wpływa na wizerunek Wisły Kraków, a także nastroje wokół zespołu.
Odprawa motywacyjna
Polska piłka z pewnością rządzi się swoimi prawami. Niektóre sytuacje są dla niektórych kompletnie niezrozumiałe, z kolei dla innych całkowicie normalne. Sporą burzę w mediach społecznościowych wywołała postawa kibiców Lechii Gdańsk tuż po porażce zespołu z Puszczą Niepołomice w Pucharze Polski.
Lechia w kiepskim stylu rozpoczęła rundę wiosenną, notując najpierw domową porażkę 0:2 z Jagiellonią Białystok, a następnie zaledwie remisując na własnym obiekcie z Wartą Poznań 1:1. Rozgoryczenie sympatyków sięgnęło zenitu tuż po przegranym spotkaniu w Pucharze Polski. Klub z Gdańska musiał uznać wyższość Puszczy Niepołomice, która wygrała u siebie z wyżej notowanym zespołem aż 3:1.
Na ten wynik zareagowali kibice, którzy pojawili się na spotkaniu z piłkarzami oraz trenerem, przeprowadzając odprawę motywacyjną. Taka sytuacja wzbudziła naturalnie ogromne kontrowersje, gdyż według niektórych osób tego typu zdarzenia po prostu nie powinny mieć miejsca w profesjonalnym futbolu.
Możemy się zastanawiać, czy Lechia słusznie dopuściła do spotkania z kibicami. Fakty są natomiast takie, iż po odprawie motywacyjnej ekipa z Gdańska wygrała starcie z Rakowem Częstochowa 1:0. Pozostaje pytanie, co tak naprawdę przeważyło w tej potyczce. Czy dobra postawa Lechii, czy słaba gra rywali. Warto bowiem zaznaczyć, że Raków Częstochowa jeszcze gorzej rozpoczął ligowe zmagania w nowym roku, przegrywając (przed meczem z Lechią) dwa spotkania z rzędu. Dla Lechii najważniejsze są jednak trzy punkty.
Echo z Dubaju
Ogromne zamieszanie wzbudził tekst Macieja Wąsowskiego, który pojawił się na łamach Onetu. Dziennikarz Przeglądu Sportowego donosił, iż w trakcie zgrupowania Legii w Dubaju doszło do naruszenia reżimu sanitarnego, a kilka osób z obozu warszawskiego zespołu mogło być zakażonych.
Takie oskarżenia niosą za sobą szum medialny, który ciągnie się do dziś. W dyskusję na Twitterze weszli bowiem Mateusz Michniewicz (syn Czesława Michniewicza), a także Piotr Wąsowski.
Haha, boki zrywać. Jakie to wszystko śmieszne i zabawne. Prawda Mati? Pośmiejmy się razem. Fajnie grać śmieszka i klauna na TT, ale są tematy z których nie wypada się śmiać.
— Piotr Wąsowski (@p_wasowski) February 14, 2021
Są tematy z których nie wypada się śmiać, ale artykuł robiący burze w szklance wody, oparty na „jak usłyszeliśmy” „doszły do nas głosy” chyba do nich nie należy
— Mati Michniewicz (@MatiMichniewicz) February 14, 2021
Naprawdę ciekawie to byłoby gdyby do Onetu trafiła początkowa wersja artykułu, ta która nie została przeredagowana przez prawników. Tylko nie wiem czy wszystkim byłoby do śmiechu 🙂
— Mati Michniewicz (@MatiMichniewicz) February 14, 2021
Można jedynie czekać, aż w końcu będziemy świadkami finału całej sprawy. Być może dowiemy się, czy rzeczywiście doniesienia Macieja Wąsowskiego były zgodne z prawdą.
Wyjaśnienie nieporozumienia
W czwartej odsłonie naszego cyklu pojawił się wpis Zbigniewa Bońka, który odnosił się do słów Marka Szkolnikowskiego. Dyrektor TVP Sport w trakcie jednego z wywiadów poruszył temat zmiany selekcjonera reprezentacji Polski, niebezpośrednio przypisując sobie zasługi związane ze zwolnieniem Brzęczka i wyborem Paulo Sousy.
Oczywiście prezes PZPN zaprzeczył wypowiedzi Szkolnikowskiego, jakoby prowadzili długie i częste dyskusje, sugerując, by dyrektor TVP Sport nabrał trochę pokory.
Szanując pana Szkolnikowskiego nic mi nie wiadomo o naszych długich i częstych dyskusjach. Nic mi nie wiadomo o jego presji na mnie i podpowiedzi aby zmienić Trenera. Po prostu trochę odleciał, zdarza się w tym wieku…. trochę pokory panie Dyrektorze? https://t.co/5eV8OQxVfx
— Zbigniew Boniek (@BoniekZibi) January 30, 2021
Najwidoczniej obaj panowie wyjaśnili sobie nieporozumienie.
I znowu przyjaźń?? pic.twitter.com/8gtAHPkPyw
— Zbigniew Boniek (@BoniekZibi) February 11, 2021
Zarówno na profilu Zbigniewa Bońka, jak i u Marka Szkolnikowskiego pojawiło się wspólne zdjęcie, które nawiązało do wspominanego zgrzytu.
Jakub Rzeźniczak w akcji
Z pewnością w dobrych humorach są zarówno piłkarze Wisły Płock, jak i sympatycy ekipy „Nafciarzy”. Zespół Radosława Sobolewskiego wygrał bowiem cztery ligowe mecze z rzędu, pokonując w ostatniej kolejce Lech Poznań 1:0. W tym samym dniu, kilka godzin po meczu, na Twitterze bardzo aktywny był Jakub Rzeźniczak, który postawił odnieść się do wpisu Weszło.
Nie usnunal dzbanie tylko wrzucił pod odpowiedział pudło ? ale czyja jest plotko
— Jakub Rzeźniczak 25 (@JakubRzezniczak) February 14, 2021
Dziennikarze wspominanego serwisu w trakcie programu Liga Minus skomentowali ostatnie wyniki Wisły Płock, sugerując, iż odejście Marka Jóźwiaka wpłynęło na atmosferę w drużynie, która stała się bardzo pozytywna. Trudno tak naprawdę zrozumieć, co chciał wyjaśnić Jakub Rzeźniczak. Pierwszy wpis z pewnością sugeruje, że nie jest to prawda. Jednakże komentarz do swojego posta nie da się niestety wytłumaczyć.
Tak to do mamy dziecko:)
— Jakub Rzeźniczak 25 (@JakubRzezniczak) February 14, 2021
Piłkarz Wisły Płock zaczął odpisywać na komentarze inny użytkowników, tocząc typową „wojenkę” na Twitterze.
Lubie takich leszczy mysla że błysną ale nie usnunalem 🙂 tylko wrzuciłem w temat:)
— Jakub Rzeźniczak 25 (@JakubRzezniczak) February 14, 2021
Skumał mam Cię gdzieś i wszyscy tez możesz mnie obrażać wyzywać ale każdy ma to w dupie idź zrób coś sensownego i zacznij zyc
— Jakub Rzeźniczak 25 (@JakubRzezniczak) February 14, 2021
Wyniki na boisku z pewnością są znacznie lepsze niż występy w mediach społecznościowych.
Uroki ekstraklasy
Stworzenie klarownej sytuacji na murawie wymaga m.in. pomysłu czy dobrego wykonania. Mówiąc w skrócie, nie jest to łatwa sprawa. Jak się okazuje, przysłowiowe dołożenie nogi czy też strzał na praktycznie pustą bramkę także nie jest oczywistą kwestią. Przekonaliśmy się o tym chociażby podczas starcia Cracovii z Podbeskidziem.
Stan umysłu #CRAPOD pic.twitter.com/aG5LVrMBlD
— To Mash (@ToMash_Poland) February 13, 2021
Genialną szansę na strzelenie gola miał w końcowych minutach spotkania Dominik Frelek, który mógł dać Podbeskidziu cenne trzy punkty. Niestety, 19-latek nie wykorzystał świetnej okazji, trafiając słupek.
Ale się zabawił ? #WPŁLPO pic.twitter.com/eZDwdqIDXt
— Marcin Lechowski #LaviOUT (@MarcinLechowski) February 14, 2021
Mecz Wisły Płock z Lechem Poznań utwierdził w przekonaniu, że problem z wykorzystaniem najprostszych sytuacji jest niestety powszechny. Bardzo bliski zmarnowania świetnej szansy był Luka Susnjara. Słoweniec miał jednak szczęście, iż po nieczystym uderzeniu futbolówka odbiła się od jego drugiej nogi i wpadła do siatki.