Żołnierze Simeone wykonali zadanie. Bezbarwny Krychowiak w Madrycie

Nie ma co ukrywać – po spotkaniu Atletico z Lokomotiwem Moskwa nie oczekiwaliśmy zjawiskowego „futbolu na tak”. Dla podopiecznych Simeone najważniejszym aspektem był jednak sam awans do fazy pucharowej, który mógł im się wymknąć z rąk przy niekorzystnym rezultacie. Ostatecznie ani przez moment fani „Rojiblancos” nie czuli się jednak zagrożeni.

Przez wiele lat przyzwyczailiśmy się do pragmatycznego stylu gry hiszpańskiej drużyny. Nie inaczej jest w tym sezonie. Nowa drużyna po wielu zmianach podczas letniego okienka transferowego zanotowała w ostatnim czasie ogromną zadyszkę, co dobitnie pokazują wyniki. W ostatnich czterech spotkaniach Atletico nie zanotowało żadnego zwycięstwa, ale przeciwko drużynie z Moskwy zwyczajnie musieli to zrobić patrząc także na ostatnie mecze Lokomotiwu, który dostaje wycisk od niemalże wszystkich.

Poniekąd ten mecz został zabity w kilkanaście minut. Nietrafiony karny Trippiera nie podłamał podopiecznych „Cholo” i Hiszpanie zamknęli swoich rywali na ich połowie, dopuszczając do zaledwie jednego strzału w pierwszej połowie. Bramka Felixa z drugiego przyznanego im rzutu karnego nie zmieniła obrazu tego spotkania. Lokomotiw nadal się zaciekle bronił, a Grzegorz Krychowiak wtopił się w tło swoich niemrawych kolegów.

Najlepszym dowodem, że Rosjanie kompletnie nie odnaleźli się w Madrycie są statystyki posiadania piłki. Zwykle podopieczni Simeone ulegają swoim rywalom w tym aspekcie, a w tym przypadku dochodziło nawet do liczby na poziomie 68%. Jedyny pozytyw to gra Felixa, głównie w pierwszej połowie. Portugalczyk otrzymał możliwość strzelenia rzutu karnego zapewne po to, aby podbić nieco swoje statystyki. Nadal zastanawiamy się dlaczego zapłacono za niego ponad 120 milionów euro. Talentu oczywiście trudno mu odmówić, lecz brak regularności, taką jaką ma chociażby Mbappe, widoczny jest na pierwszy rzut oka.  W drugiej połowie bramka Felipe kompletnie zabiła mecz.

Wynik mógł być jeszcze wyższy, ale Morata w swoim stylu trafił do siatki, a sędzia odgwizdał spalonego. Czasami mamy wrażenie, że były snajper Chelsea wykazuje największą skuteczność będąc za linią obrony.

No cóż, raczej nie będziemy do tego spotkania wracać latami. Atletico w swoim stylu wypełniło zadanie postawione przez szeregowego, a żołnierz Jan Oblak nawet podczas meczu z Polakami w Ljubljanie spocił się bardziej aniżeli dziś.

Atletico Madryt 2:0 Lokomotiw Moskwa 

17′ J. Felix

54; Felipe

Komentarze

komentarzy