Żółta kartka po hołdzie dla zmarłego właściciela Leicester. Czy sędzia mógł zrobić cokolwiek innego?

Gracze Leicester w hołdzie dla swojego właściciel
Gracze Leicester w hołdzie dla swojego właściciel

W sobotę Leicester wygrało z Cardiff City, dzięki czemu doskonale oddało hołd dla zmarłego właściciela Vichaia Srivaddhanaprabhy. W tym spotkaniu doszło jednak do jednej kontrowersji, która po prawdzie wcale nie powinna nią być.

Mowa oczywiście o sytuacji z 55. minuty, gdy Demarai Gray po strzelonej bramce uniósł koszulkę, pod którą widniał napis „For Khun Vichai”. Zawodnik, zgodnie z przepisami gry, został ukarany żółtą kartką. Po meczu spadło wiele słów krytyki na arbitra, Lee Proberta, który wymierzył karę strzelcowi gola. Czy jednak słusznie?

Wielu uważało, że 46-latek wykazał całkowity brak zrozumienia i zdrowego rozsądku przy tej sytuacji, biorąc pod uwagę wrażliwy charakter ostatnich tygodni dla „Lisów”. Pomimo natury incydentu, nie ma co ukrywać, że arbiter poprawnie przestrzegał przepisów i musiał to zrobić. Przypomnijmy, że w 2004 roku w FIFIE powstała ustawa, która nakazuje sędziom karanie zawodników za ściągnięcie meczowego trykotu podczas meczu po strzelonej bramce. Ten przepis miał zapobiegać głównie manifestom politycznym.

Sprawa była szeroko komentowana w Anglii. W obronę Proberta stanęła jedna z prezenterek telewizji ITV.  „Sędzia nie ma prawa decydować, które manifesty są bardziej przejmujące, a które mniej. Po nim było widać, że nie chce tego zrobić, ale zwyczajnie musi. Wszyscy rozumiemy emocje, które się za tym kryją, ale co, jeśli gracz w przyszłym tygodniu ściągnie koszulkę ze wsparciem dla swojego chorego brata? Czy znowu będziemy nad tym dyskutować i decydować, czy była to ważniejsza sytuacja niż ta z Grayem?” – pyta retorycznie kobieta.

Kliknij i odbierz zakład bez ryzyka 110 zł + 10 zł na START + 400 zł od depozytu!

Komentarze

komentarzy