Życie po Lacazette jednak istnieje. Real oddał kolejny wielki talent za bezcen?

Olympique Lyon to zdecydowanie jedna z największych francuskich piłkarskich marek, szczególnie biorąc pod uwagę okres sprzed ery PSG. Hurtowo zdobywane mistrzostwa, Juninho, Wiltord, Govou czy Benzema w składzie… To była ekipa, którą znali wszyscy. Po ostatnich, zdecydowanie mniej obfitych latach, w Lyonie wciąż znaliśmy piłkarzy, którzy zachwycali. Jednym z nich bez wątpienia był Alexandre Lacazette, który odchodząc do Arsenalu, pozostawił po sobie ogromną lukę.

Transfery największych gwiazd to dla kibiców zawsze ciężki kawałek chleba. Tracą swojego ulubieńca, który często przesądzał o wyniku spotkań, a przyszłość ukochanej drużyny staje się niejasna. Jedynym plusem odejścia wielkiej gwiazdy są finanse klubu, które momentalnie rosną o kilkadziesiąt milionów (o ile zawodnik nie miał roku do końca kontraktu lub – co gorsza – odszedł za darmo). Podobno nie ma ludzi nie do zastąpienia, jednak w piłce nożnej nie każde zastępstwo okazuje się trafione. Co więcej – dużo częściej tak wydane pieniądze okazują się wyrzuconymi w błoto.

Ponad 50 milionów euro otrzymane za 26-letniego napastnika dawało duże pole do popisu dla władz klubu ze środkowo-wschodniej części Francji. Dokładając do tego 40 milionów za Tolisso, kibice mieli prawo oczekiwać godnego zastępstwa za swoich byłych pupili. Niemałe musi być ich rozczarowanie, gdyż Lyon wydał do tej pory jedynie 38 milionów. Najwięcej (dziesięć) za Bertranda Traore z Chelsea, a delikatnie mniej (osiem) za pewnego gracza Realu Madryt, o którym większość zapewne nie słyszała. Jest nim Mariano Diaz, 24-letni Dominikańczyk z hiszpańskim paszportem.

Wychowanek Espanyolu trafił do „Królewskich” jako osiemnastolatek. Stopniowo wspinał się po kolejnych szczeblach, od drużyny C, przez Castillę (zdobył w niej 32 gole w 44 spotkaniach), aż do pierwszej drużyny. Wystąpił w niej jednak tylko ośmiokrotnie, strzelając jedną bramkę. Czas leciał, a marzenia o wielkiej piłce nie znikały. Kolejnym przystankiem został Olympique, w którym rozpoczął sezon z przytupem, strzelając dwie bramki Strasbourgowi.

Po zaledwie jednym spotkaniu trudno wróżyć cokolwiek, jednak trzeba przyznać, że na ten moment Diaz wygląda co najmniej obiecująco. Stawia to pytanie, które często pojawia się po odejściu młodych, niedocenionych piłkarzy z klubu obecnego mistrza Hiszpanii: czy Real kolejny raz wypuścił z rąk zawodnika, który teraz zacznie robić karierę? W ostatnich latach ten aspekt funkcjonuje znacznie lepiej (Vazquez, Jese), ale wciąż niewielu udaje się przejść drogę z drużyn młodzieżowych do pierwszego zespołu. W końcu w przeszłości wypuszczano bez żalu takie perełki jak Negredo, Soldado, Mata czy Eto’o, których kariery potoczyły się co najmniej nieźle.

Trzeba na to spojrzeć jednak również z innej strony – Real Madryt to obecnie największy „producent” zawodników, biorąc pod uwagę TOP5 lig Europy. Z tego względu nie da się wychwycić wszystkich młodych zdolnych i dać im szansy w pierwszym zespole. Mimo to kibicom Realu i zarządowi zawsze musi towarzyszyć uczucie wbitej szpilki, kiedy piłkarz, który odszedł za grosze, nagle odpala i zaczyna się o nim mówić, a jego wartość rośnie w zatrważającym tempie. Czy kolejnym takim zawodnikiem będzie Mariano Diaz? Pozostaje nam obserwować spotkania Lyonu i przyglądać się zawodnikowi z numerem 9 na koszulce.

Zarejestruj się w Totolotku. Damy Ci 500 zł bonusu
od depozytu i 20 zł na darmowy zakład

Komentarze

komentarzy