Sezon Premier League 2015/16 powoli się kończy, a my mamy okazję oglądać w akcji nastolatków, którzy wykorzystują swoje szanse i pokazują ogromny talent, grając u boku takich tuzów jak Sergio Aguero czy Alexis Sanchez. Za kilka lat być może będą to zawodnicy decydujący o losach swoich zespołów, zastępując tym samym obecnych liderów. W tym sezonie mamy okazję obserwować jak piłkarsko dorastają, a ich ponadprzeciętne umiejętności pozwalają im grać co tydzień w jednej z najlepszych lig piłkarskich na świecie.
Nie mam zamiaru opisywać tutaj ich historii, bo te możecie już przeczytać na naszej stronie. Opisywaliśmy już historie m.in. Alexa Iwobiego oraz Dele Alliego. Nie będę się zajmował również nominacjami PFA dla najlepszego młodego zawodnika Premier League obecnego sezonu, ponieważ tam nominację dostali tacy zawodnicy jak chociażby Philippe Coutinho oraz Harry Kane, którzy przecież nastolatkami już nie są, a na najwyższym poziomie grają regularnie co najmniej od zeszłego sezonu. W tym artykule zajmiemy się tymi, którzy dopiero w ostatnich miesiącach pokazali światu swoje umiejętności i którzy w większości do wyżej wspomnianego plebiscytu nie zostali nawet nominowani. Do tego warto dodać, że nie grają w spadkowiczach albo drużynach środka tabeli, a tych, które walczą o mistrzostwo kraju, albo co najmniej o grę w przyszłym sezonie w Lidze Mistrzów.
W większości przypadków wywalczyli oni sobie miejsce w składach swoich zespołów, wykorzystując kontuzje zawodników, którzy byli pierwszymi wyborami menedżerów. Przykładowo Marcus Rashford wykorzystał uraz Wayne’a Rooneya i zagrał od pierwszej minuty w spotkaniu z Arsenalem na Old Trafford. Młody Anglik strzelił w tym meczu dwie bramki i zaliczył asystę, prowadząc Czerwone Diabły do cennego zwycięstwa 3:2 nad Kanonierami. Gdy kapitan Manchesteru United i reprezentacji Anglii wrócił do zespołu na spotkanie z Aston Villą okazało się, że gra za plecami Rashforda, który zajął jego dawne miejsce… Po jego kilku kolejnych świetnych meczach pojawiły się głosy, czy Roy Hodgson nie powinien go powołać do kadry na Euro 2016. Selekcjoner Synów Albionu ma jednak spory ból głowy przy wyborze zawodników linii ataku na europejski czempionat nawet, bez uwzględniania młodego napastnika z Manchesteru, więc jego szansę na wyjazd są raczej nikłe. Mimo to, dla osiemnastolatka powodem do dumy powinien być sam fakt, że kibice angielskiej reprezentacji biorą jego kandydaturę do kadry na poważnie.
Nie tylko w czerwonej części Manchesteru mają diament, który trzeba oszlifować. Drużyna Manchesteru City rzadko korzysta z młodych zawodników, bo nie po to została zbudowana za ogromne pieniądze, żeby sadzać na ławce gwiazdy z ogromną tygodniówką i dawać szansę nastolatkom. Mimo to, przez kontuzje Sergio Aguero, Kevina de Bruyne i Davida Silvy oraz słabą formę Wilfrieda Bony’ego miejsce w składzie Manchesteru City wywalczył sobie Kelechi Iheanacho. W jednym ze swoich pierwszych występów w Premier League w tym sezonie, gdy The Citizens grali na Selhurst Park z Crystal Palace, Iheanacho wszedł na boisko na ostatnie kilka minut i zdążył zdobyć jedynego gola w tamtym spotkaniu, zapewniając swojej drużynie komplet punktów. Ostatnio zagrał swój pierwszy mecz w pełnym wymiarze czasowym i zdołał strzelić dwie bramki w wygranym 4:0 meczu ze Stoke City na Etihad Stadium. To między innymi dobre występy dziewiętnastolatka w angielskiej ekstraklasie skłoniły selekcjonera reprezentacji Nigerii do powołania młodego zawodnika w 2015 roku do reprezentacji.
Afrykańskie Super Orły mają w Premier League jeszcze jednego reprezentanta, który aspiruje do bycia za kilka lat jednym z liderów swojej reprezentacji. Mowa o Alexie Iwobim z Arsenalu. Młody Kanonier nie musiał czekać na kontuzję Alexisa Sancheza lub Mesuta Özila, by grać w pierwszym składzie u Arsene Wengera. Nigeryjczyk świetnie zaprezentował się w meczach przedsezonowych, a kilka miesięcy później wykorzystał swoją szansę gry w Pucharze Anglii, w którym regularnie francuski menedżer wystawiał go w podstawowym składzie. Dobre występy w pucharach poskutkowały dostaniem szansy w lidze. Dziewiętnastolatek (za kilka dni będzie obchodził dwudzieste urodziny) w swoim debiucie od pierwszej minuty strzelił gola z Evertonem na wyjeździe, w drugim takim spotkaniu trafił do siatki z Watfordem na Emirates Stadium, a w trzecim zaliczył dwie asysty w meczu z West Hamem. Efekt? Grę młodego zawodnika z ławki musieli oglądać m.in. Olivier Giroud, Theo Walcott oraz Joel Campbell.
Hard work pays off. Well done @alexiwobi you deserve it. #COYG
— Thierry Henry (@ThierryHenry) March 19, 2016
Co ciekawe w Wikipedii najmniej informacji można znaleźć o zawodniku, który spośród bohaterów tego tekstu gra zdecydowanie najwięcej. Mowa o Dele Allim, uznanym kilka dni temu najlepszym zawodnikiem młodego pokolenia w Premier League. Akurat jego kandydatura pasowała do tego plebiscytu idealnie, bo młody Anglik 11 kwietnia skończył dwadzieścia lat. Jeżeli by spojrzeć na suche liczby, to oczywiście Alli prezentuje się lepiej od Rashforda, Iheanacho oraz Iwobiego. Nic w tym dziwnego, biorąc pod uwagę fakt, że od początku sezonu gra regularnie w drużynie Mauricio Pochettino. Ba, jest tam jedną z głównych postaci i nie wiadomo czy bez niego Kogutom szło by tak dobrze. Jeśli jednak zobaczymy statystyki wszystkich zawodników w przeliczeniu osiągnięcie/90 minut gry, to Anglik ma porównywalne liczby do całej reszty. Nie można zapominać, że grając dużo więcej, ciężej jest regularnie osiągać dobre wyniki. Młody zawodnik Tottenhamu póki co wykazuje największe umiejętności, ale w przeciągu dwóch lat może się to zmienić.
Ostatnim zawodnikiem, o którym kibice Premier League usłyszeli w tym sezonie, a za kilka lat może być jednym z lepszych na swojej pozycji jest Divock Origi. Młody Belg długo nie mógł się przebić do składu Liverpoolu, ale skorzystał z kontuzji Daniela Sturridge’a oraz słabszej formy Christiana Benteke. Pod wodzą Jurgena Kloppa w piętnastu spotkaniach strzelił pięć bramek i zaliczył jedną asystę. Origi jest najstarszy z całego towarzystwa, bo w kwietniu skończył dwadzieścia jeden lat. Kiedy wydawało się, że jego kariera nabiera odpowiedniego rozpędu, stał się on ofiarą brutalnego faulu Funesa Moriego. Nie wiadomo kiedy wróci do gry, ale wiedząc jak dobrze Jurgen Klopp pracuje z młodzieżą, możemy się spodziewać, że wyrośnie z niego porządny napastnik.
Czy cała piątka utrzyma swoją formę do następnego sezonu, a za kilka lat będzie grać pierwsze skrzypce w swoich zespołach? A może zostanie wyprzedana za duże pieniądze do innych europejskich gigantów? To już temat na inny artykuł. A jak wy myślicie?