Piłkarski GPS: Belgrad – Veciti derbi

veciti-derbi-asia-potulska-so

Jeśli posiadasz hurtownię pirotechniki, to wiedz, że Sylwester to nie jedyne żniwa dla twojej firmy. Warunek? Dobre ceny oraz odpowiednia lokalizacja, a w tym drugim wypadku najlepiej, jeśli jest to Belgrad i Bulevar Oslobodenja. Przy tym skrzyżowaniu wybierzecie sobie albo JNA Stadion, albo Marakanę, a więc obiekty Partizana i Crveny Zvezdy, na których rozgrywane są Veciti derbi. Kilka dni temu miała miejsce 152. edycja tego wydarzenia i redakcja ZZP była tam obecna!

Pierwsze derby w sezonie 2016/17 wypadły na stadionie Partizana, a to z prostej przyczyny. Mistrzem w ubiegłych rozgrywkach została Crvena i to ona mogła wybrać, kiedy zechce być gospodarzem derbów w rundzie zasadniczej. Tradycji stało się zadość, a więc wicemistrz gościł mistrza na dzień dobry, a przed nami jeszcze, co najmniej dwa mecze ligowe – rewanż oraz mecz w fazie finałowej – a do tego może dojść puchar Serbii, więc dla spragnionych derbów nie zabraknie.

Rok temu miałem okazje wejść na kibicowski Everest pod względem turystyki, za jaki można uznać to wydarzenie. Różnica była taka, że wtedy mecz odbył się na Marakanie, a zatem derby na JNA Stadion brzmiały jeszcze lepiej, wszak fajnie odwiedzić kolejny obiekt piłkarski w swoim życiu, zwłaszcza taki z duszą i historią. Ubiegłoroczne doświadczenie pomogło w organizacji wyjazdu, ale największy kłopot był na samym starcie, czyli z transportem.

149. Veciti derbi - wrzesień 2015, Marakana
149. Veciti derbi – wrzesień 2015, Marakana

Belgrad nie jest popularnym kierunkiem wypraw, a zatem opcji samolotowych – jeśli chcemy bezpośrednie połączenie –  nie ma z Polski dużo. Wybór jest pomiędzy LOT-em a Air Serbia. Na dwa miesiące przed meczem ceny w obie strony oscylowały w okolicach 400 zł, ale zbyt długie zwlekanie i po kolejnym miesiącu za tę samą przyjemność trzeba było płacić 50% więcej. Zatem decyzja, by poszukać kogoś z samochodem. Na jakieś 10 dni przed meczem udaje się dopiąć wszystkie szczegóły, a więc samochód, dwóch kompanów i można bukować nocleg i załatwiać ubezpieczenie. Hostel w samym centrum miasta to koszt niecałych 130 zł za dwie noce, ubezpieczenie podstawowe można dostać za mniej niż 15 zł, a największy koszt, to transport. Za paliwo oraz winiety – autostrady w Słowacji, Węgrzech i Serbii – zapłaciliśmy łącznie 800 zł, a przy podziale na trzy osoby jest to oszczędność. Oczywiście, coś za coś, bo podróż trwa 13h i nie jest lekka, ale jak ktoś chce może zatrzymać się w Preszovie, Koszycach, Miszkolcu albo nawet Budapeszcie.

Pamiętacie niedawną wizytę we Lwowie? Belgrad pod tym względem stanowi podobieństwo. Oczywiście jest większym miastem – liczba mieszkańców podobna do tej w Warszawie – ale chodzi o sam klimat. Jest trochę ciekawych zabytków, ale znajdziecie także cuda – bez wyolbrzymiania – budownictwa, o jakich nie śniło się najlepszym architektom…

architektura-belgradu

Z wartych odwiedzenia miejsc na pierwsze miejsce wychodzi twierdza Kalemegdan. Budowana kilkanaście wieków temu, aktualnie stanowi miejsce muzeum broni z dawnych lat, a także idealny punkt widokowy na cały Belgrad. Koniecznie musicie przejść się ulicą Kniazia Mikhailova, czyli głównym deptakiem miasta, który dzień i noc tętni życiem, a idąc nim możecie się zastanawiać, czy jesteście w kraju, który 20 lat temu był w stanie wojny, czy może w jednym z najnowocześniejszych miast zachodniej Europy. Niestety, wojna niedaleko od tego miejsca pozostawiła swoje piętno. Naloty NATO w 1999 roku, a raczej efekty tychże nalotów, są do dziś widoczne na starym budynku Ministerstwa Obrony i robią ogromne wrażenie, a przy okazji zmuszają do chwili refleksji nad historią.

Dawne Ministerstwo Obrony
Dawne Ministerstwo Obrony

Stolica Serbii to nie tylko historia, ale również świetne jedzenie i życie nocne. W tej pierwszej kwestii ukontentowani będą fani obfitych porcji i tłustych potraw. Wiele z zamówionych rzeczy trudno jest zjeść w całości, gdyż ilości podawane w lokalach są po prostu gigantyczne. Przy okazji jest tanio, bo duża pljeskavica, czyli miejscowy hamburger, można dostać w cenie 7-9 zł, a najeść się można jak domowym obiadem. Więcej zapłacicie w restauracjach i tu polecić można Dva Jelena, która fanom zespołu Beogradski Sindikat będzie kojarzyć się z jednym z teledysków nagranych właśnie w tej restauracji na malowniczej ulicy Skadarlija. W centrum znajdziecie stragany z pamiątkami, i tutaj kolejne podobieństwo do Lwowa, na których będą suweniry z podobizną Władimira Putina, z tą różnicą, że prezydent Rosji, jak i całe państwo, jest dla Serbów bratnim narodem.

Koszulki z podobizną Władimira Władimirowicza? Proszę bardzo
Koszulki z podobizną Władimira Władimirowicza? Proszę bardzo

Wieczorem możecie pójść „w balet” na wspomniany Kalemegdan, gdzie w scenerii zamkowej dobrze się zabawicie. Drugą opcją jest udanie się na jedną z kilkunastu barek nad Dunajem, gdzie można znaleźć chyba każdy rodzaj muzyki i prestiż lokalu.

Przystawka, danie główne i deser w jednym, czyli derby

Dla nas derby zaczynają się w piątek, gdy chcemy odebrać bilety, a do tego, jak i do kupna, potrzeba dokumentu tożsamości, mimo że wejściówki na mecz nie są imienne, a jedna osoba może kupić kilka sztuk. Ceny? Zaczynają się od 600 dinarów(ok. 21 zł) na „jug”, czyli południe, gdzie mieści się „młyn” gospodarzy, a kończą na dwukrotności tej sumy na „zapad” czy „istok”, a więc trybuny zachodnie i wschodnie.

Derby „rozpoczynają się” kilka godzin przed meczem, gdy w trasę rusza helikopter, który swoją pracę skończy długo po zakończeniu spotkania. Cóż, na wodę nie lata, więc paliwo do takiej maszyny za samą sobotę trochę będzie kosztowało. Policja jest widoczna już kilka kilometrów od stadionu. Rozstawieni są co kilkadziesiąt metrów, przy skrzyżowaniach, w kilkuosobowych grupkach, ale stoją tam bardziej w celu profilaktycznym, gdyż na ulicach jest kompletny spokój, a wiele osób chyba nawet nie wie, co się dzieje tego dnia w Belgradzie! Najlepszy dowód? Grupa niemieckich turystów, wśród których wyróżnia się mężczyzna w koszulce St. Pauli…

Pod stadionem czekają już duże siły porządkowe, a także tłumy kibiców. W barach i lokalach niedaleko wejścia na Jug siedzi już mnóstwo fanów, których wygląd i postura daje do zrozumienia, że nie są to przypadkowe osoby i wiele widziały w swoim kibicowskim życiu. My decydujemy się na chwilowe oczekiwanie pod obiektem i widzimy, jak w oddali podjeżdża autokar Crveny Zvezdy, co kibice kwitują przeraźliwym gwizdami oraz kilkoma przyśpiewkami w kierunku rywala, przy których cały tłum się ożywia. Wchodzimy na stadion na 50 minut przed meczem, a tam już kilkanaście tysięcy widzów i z każdą minutą wszystkie trybuny zapełniają się niemal do ostatniego miejsca. Oczekiwanie na mecz umila muzyka, ale nie są to kawałki rodem z radia, tylko piosenki Partizana, co jest dobrym pomysłem, bo atmosfera buduje się sama. Z wydarzeń przedmeczowych, które mogły wprawić w osłupienie, było przyjście mamy z synkiem w koszulkach Crveny Zvezdy, którzy nie mieli jednak żadnych kłopotów poza jedynie uprzejmymi komentarzami, że trybuna dla Delije znajduje się kilkadziesiąt metrów dalej.

Pierwsze piro po stronie Crveny
Pierwsze piro po stronie Crveny

Jeśli chodzi o mecz, to na boisku nie było wielkiego widowiska, ale i tak większość kibiców dzieliła swoją uwagę na boisko i trybuny. Jeśli na trybunach nie działo się nic godnego uwagi, to piłkarze mogli liczyć na większe zainteresowanie. Jug i Sever żyły swoim życiem i co chwilę pirotechnika była odpalana albo spontanicznie – pojedynczo – albo w ustalonych momentach, gdy niemal całe łuki za bramkami rozświetlały dziesiątki rac, świec dymnych, a do tego petardy i część tych świecidełek lądowała na bieżni. Tutaj ciekawostka: bieżnia za bramką jest zawsze polana wodą, a tym razem dodatkowo dalej wysypany był piasek, a więc zrobiono wszystko co trzeba, by pirotechnika nie była w stanie wzniecić ognia w okolicach boiska.

Jednak wszystko co najlepsze nastąpiło w ostatnich minutach meczu, gdy Leonardo strzelił decydującego o zwycięstwie gola dla crno-beli. Eksplozja w jaką wpadł JNA Stadion jest trudna do opisania, ale najlepiej oddaje ją ten filmik:

Klimatu dodała grupa kilkudziesięciu kibiców Partizana, którzy wdarli się na bieżnie, by świętować bramkę z piłkarzami. Miejscowa policja jednak nie robiła kłopotów i jedynie napominała o powrót na trybuny. Domyślam się, że u nas taka przyjemność skutkowałaby zakazem stadionowym…

A po meczu… spokój. Kibice rozeszli się na wszystkie strony stolicy Serbii, oczywiście za moment w ruch poszedł alkohol i pljeskavice, ale ani przez chwilę nie czuliśmy się zagrożeni i potwierdziła się stara kibicowska prawda – jeśli nie szukasz afery, to jej nie znajdziesz i tak też było w tym przypadku.

Zdjęcie główne: Asia Potulska/www.stadionowioprawcy.net

forbet728x90

Odbierz darmowe 20 zł w nowym polskim bukmacherze forBET. Graj za darmo!

Takie promocje dla Polaków nie zdarzają się często. Żeby odebrać bonus wystarczy założyć konto >>> Z TEGO LINKU <<<, uzupełnić wszystkie potrzebne dane, a bonus zostanie automatycznie dodany do konta.

Więcej informacji na temat nowego bukmachera.