Historia spotkań z naszym dzisiejszym rywalem nie jest specjalnie długa – zaledwie 5 meczy. Co jednak najważniejsze, bilans jest po naszej stronie, a dzisiaj – miejmy nadzieję – tylko się poprawi.
Pomimo tego, że ostatni mecz z Danią nie należał do tych z serii łatwo i przyjemnie wygranych, mamy jednak dużo powodów do optymizmu. Po pierwsze: Armenia nie jest obecnie w najlepszej formie. Ostatnie trzy spotkania przegrała (0:3 z Czechami, 0:1 z Danią i 0:5 z Rumunią). Po drugie: 11 października jest dla reprezentacji Polski bardzo szczęśliwy. Tego dnia pokonaliśmy Niemców, Portugalię czy Czechów. Po trzecie: trzy z pięciu spotkań wygraliśmy, raz podzieliliśmy się z punktami i tylko raz górą byli Ormianie. Po czwarte: Warszawa to nasza twierdza. Reprezentacja Armenii nie potrafiła jak dotąd tutaj wygrać. Ba, nie strzeliła nawet jednej bramki. Teoretycznie podopiecznym Adama Nawałki nie powinno się nic stać, ale nie można lekceważyć dzisiejszych rywali. Nawet jeśli są w małym kryzysie, a w rankingu FIFA dzieli nas aż 95 pozycji – to wciąż nieobliczalna ekipa. Przecież w 2013 rozgromili Duńczyków 4:0 i to w Kopenhadze! Potrafili też pokonać Słowaków (również 4:0) i reprezentację Czech (2:1). To kopciuszek w świecie futbolu, który czasem lubi zagrać na nosie bardziej utytułowanym rywalom.
Po raz ostatni rywalizowaliśmy w 2007 roku podczas eliminacji do mistrzostw Europy 2008. Na Stadionie Miejskim w Kielcach podopieczni Leo Beenhakkera pokonali 1:0 swoich rywali (bramka Macieja Żurawskiego), niecałe trzy miesiące później musieliśmy uznać wyższość Ormian – w stolicy Armenii padł wynik 0:1, a o porażce przesądził Hamlet Mychitarian. Tamto spotkanie z obecnej kadry pamiętają tylko Jakub Błaszczykowski i Artur Boruc. Ta porażka nie pokrzyżowała jednak planów – Polska z pierwszego miejsca awansowała na turniej w Austrii i Szwajcarii.
Podobnie było w 2001 roku – tym razem eliminacje do MŚ 2002. Co ciekawe: mecze odbyły się w te same dni (28 marca i 6 czerwca). Wyniki były tylko bardziej okazałe. W Warszawie rozgromiliśmy ich 4:0 (dwa razy na listę strzelców wpisywał się Michał Żewłakow, po bramce dołożyli Emmanuel Olisadebe oraz Bartosz Karwan), w rewanżu padł remis 1:1. Polska pod wodzą Jerzego Engela, pojechała na mistrzostwa świata w Korei i Japonii dzięki zajęciu pierwszej premiowanej lokaty. Nie była to jednak udana przygoda, zresztą 6 lat później było identycznie.
Raz mierzyliśmy się towarzysko, jeszcze za kadencji charyzmatycznego Janusza Wójcika, na Stadionie Wojska Polskiego. Prowadzenie szybko objęte (gol autorstwa Mirosława Trzeciaka) zostało dowiezione do końca.
Bilans wygląda więc następująco: 3 zwycięstwa – 1 remis – 1 porażka. Stosunek bramkowy: 7-2.
Odbierz darmowe 20 zł w nowym polskim bukmacherze forBET. Graj za darmo!
Takie promocje dla Polaków nie zdarzają się często. Żeby odebrać bonus wystarczy założyć konto >>> Z TEGO LINKU <<<, uzupełnić wszystkie potrzebne dane, a bonus zostanie automatycznie dodany do konta.