Hiszpański generał. Pięć powodów, dla których Isco nie może odejść z Realu

Isco
Trwający sezon to dla Isco nieustanna huśtawka nastrojów otoczenia. Jednego dnia ktoś domaga się jego odejścia, a drugiego inny nie wyobraża sobie bez niego drużyny „Królewskich”. Ten drugi dzień był w sobotę, kiedy hiszpański pomocnik rozegrał kapitalne zawody i zapewnił Realowi trzy punkty. Prawda, niezależnie od dorobku strzeleckiego Hiszpana, jest taka, że Zidane za wszelką cenę nie może pozwolić mu odejść – z pięciu powodów.

1. MÓGŁBY Z SUKCESAMI GRAĆ W BARCELONIE

A to byłby cios dla całego środowiska madridismo. Byłoby to też pierwsze od czasu Luisa Figo przetransferowanie znaczącego zawodnika między tymi klubami. Do tej pory Isco częściej jest w Realu rezerwowym, ale w zespole z Katalonii szybko mógłby pełnić ważniejszą rolę i to z powodzeniem, co byłoby podwójnie bolesne dla „Królewskich”. Przy Concha Espina obecnie nie łapie się do składu, ale w każdym innym klubie byłby pewniakiem, nawet w Barcelonie. Biorąc pod uwagę jego styl gry, mógłby się tam stać nawet następcą kogoś z dwójki Xavi–Iniesta.

2. MUSI ZOSTAĆ NAWET ZA CENĘ REZYGNACJI Z JAMESA

Zidane musi wybierać głównie między Isco a Kolumbijczykiem właśnie, choć przez większość trwającego sezonu jest to wybór, kto wejdzie z ławki. Na tę chwilę, nawet pomijając mecz z Gijon, wyżej stoją notowania Andaluzyjczyka i coraz częściej mówi się o odejściu Jamesa, który z kolei więcej gra w Lidze Mistrzów. Odejście sprowadzonego z AS Monaco zawodnika nie byłoby tak odczuwalne, bo nie wniósł on do zespołu czegoś, czego nie mają inni zawodnicy. Dodatkowo, w kwestii kibicowskiej, nie pasuje on do Barcelony, „Królewskim” nie grozi więc jego udana kontynuacja kariery na Camp Nou.

3. JEST HISZPANEM

Takich, łącznie z Isco, jest w kadrze Realu dziewięciu. Lepiej więc postawić na zatrzymanie 24-latka, tym bardziej że ten sam wyraża chęć pozostania. Mimo prywatnych sympatii klubowych piłkarza, o których już napisano wiele, ten w grę dla „Los Blancos” wkłada serducho i identyfikuje się z klubem, a to ważne dla kibiców. Ci, nawet mimo słabszej formy Hiszpana, bardziej opowiadali się za nim niż za Jamesem. W przypadku kolejnych transferów do klubu, ktoś „stąd” (kto całą dotychczasową karierę spędził w La Liga) lepiej też wprowadzi nowego zawodnika w realia hiszpańskiej piłki. Korzyści i na boisku, i w szatni.

4. KANDYDAT NA NOWEGO LIDERA

Były piłkarz Malagi to jeden z tych, na których można budować Real na lata (jeszcze m.in. Asensio, Casemiro, Carvajal), biorąc pod uwagę powolny schyłek kariery Cristiano Ronaldo. Bale z różnych względów może się nie nadawać do roli lidera w ofensywie, ale taki Isco już jak najbardziej. Sam zainteresowany przyznaje, że chciałby grać więcej i choć nie powiedział tego wprost, chciałby w najbliższym czasie wskoczyć w miejsce Walijczyka.

5. MA TO „COŚ”, CZEGO NIE MAJĄ POZOSTALI

Pokazał to w sobotę. Wcześniej często spowalniał akcje, ale w spotkaniu ze Sportingiem był nie do powstrzymania, na boisku był generałem, niemiłosiernie zwodząc obrońców. Isco w sposobie prowadzenia i panowania nad piłką może przypominać Andresa Iniestę z najlepszego okresu. Też trzyma się nisko na nogach i szybko operuje futbolówką, co doprowadza przeciwników do szewskiej pasji, gdyż są zwyczajnie bezradni. Przy odpowiednim wykorzystaniu, może dać Realowi naprawdę wiele radosnych chwil. Hiszpan jest przy tym niesamowicie skuteczny. Zazwyczaj, wchodząc w ławki, ma lepsze statystyki niż Gareth Bale (dziewięć goli, pięć asyst Isco; siedem, trzy Bale’a) i tyle samo trafień w La Liga co Neymar i Benzema. Warto odnotować, że nikt z obecnej kadry nie ma takich atutów jak on, nikt swoim stylem nie przypomina Isco, prawdziwego hiszpańskiego technika.

Takich powodów znalazłoby się więcej, te jednak w zupełności wystarczą. Isco powinien zostać, bo jest zbyt dobrym piłkarzem, żeby Real mógł od tak z niego zrezygnować. Choć „Królewscy” nie narzekają na niski budżet, to nie stać ich na stratę 24-latka. Trzeba tylko znaleźć mu miejsce w składzie i częściej stosować warianty taktyczne, w których Isco będzie mógł wykorzystać większość swoich walorów. Nie jest to takie proste, ale mamy do czynienia z wielkim klubem, a zwycięzców poznajemy po tym, jak radzą sobie w trudnych sytuacjach – w tym przypadku jest to problem bogactwa w składzie.