Zbigniew Boniek lubi mówić, ale… nie zawsze z sensem

Zbigniew Boniek jest coraz bliższy zakończenia swojej drugiej, a co za tym idzie ostatniej kadencji w roli prezesa PZPN-u. Na początku wydawało się, że to będzie zmiana o 180 stopni i odwilż po przaśnych rządach w wykonaniu Grzegorza Laty. Niestety, po początkowych słusznych zmianach, dzięki którym związek zaczął funkcjonować, jak dobrze prosperująca firma, dalej nie poszły za tym kolejne czyny. Często za to z ust Bońka wychodzą słowa, które trudno nazwać sensownymi. 

Uznaliśmy, że trochę tego się zebrało na przestrzeni lat i wybraliśmy kilka najbardziej absurdalnych wypowiedzi Zbigniewa Bońka. Zatem zaczynamy! Na początek te najświeższe:

Oglądacie i lubicie Premier League? Interesuje was nieco więcej niż mecze topowych zespołów? Mamy dla was bardzo złą wiadomość. Na dole tabeli jest jak… w Ekstraklasie. Zapytacie pewnie czy wszyscy zdrowi, ale to już pytanie na szczęście nie do nas.

Trudno jakkolwiek logicznie odnieść się do takich słów, bo najpierw trzeba się podnieść, po tym jak się tarzaliśmy ze śmiechu…

***

Gdyby wziąć pod uwagę same stadiony, to jeszcze byłaby szansa obronić taką tezę. Niestety, jeśli dojdziemy do reszty, tutaj już nie ma czego bronić.

Kłopotem Zbigniewa Bońka jest też fakt, że kompletnie nie radzi sobie z krytyką, nawet jeśli jest ona poparta merytoryką.

Jeśli ktokolwiek tutaj znalazł moment, w którym Jerzy Brzęczek został obrażony przez Mateusza Rokuszewskiego, to gratulujemy i prosimy o odzew w celu odebrania nagrody, którą jest… uścisk dłoni prezesa.

Zresztą selekcjoner Brzęczek też jest nietykalny dla Bońka. Dlaczego? Ano dlatego, że ewentualne wątpliwości prezesa w stronę selekcjonera, to wątpliwości w jego wybór… Nie twierdzimy, że Jerzy Brzęczek powinien wylecieć z hukiem, ale dziennikarze oraz opinia publiczna mają prawo do swojego zdania i jeśli nie podoba im się styl gry reprezentacji pod jego wodzą, to po prostu głośno artykułują swoje racje i tyle.

Nie interesuje mnie to, co mówią ci, którzy krzyczą. Mamy trenera, który jest Polakiem, który chciałby jak najlepiej, który ma swoją historię w reprezentacji, który zna się na piłce. Kogo byście chcieli? Copperfielda? (wypowiedź dla TVP Sport z października ubiegłego roku)

***

Nie inaczej było przy okazji krytyki, przez prezesa, masowych wyjazdów naszych piłkarzy z kraju. Powiedzmy sobie szczerze, trudno mieć pretensje do zawodników z 32. ligi w Europie, że chcą wyjechać i się rozwijać. Zwłaszcza, gdy na szali są lepsze ligi i pieniądze, a także większe perspektywy na kolejne transferowe kroki.

Kłopot w tym, że po kontrze ze strony jednego z najlepszych polskich dziennikarzy, Łukasza Olkowicza, i jego argumentach, niżej znalazła się odpowiedź prezesa – „szkoda czasu”. No skoro szkoda czasu, gdy jest merytoryczna dyskusja, to ze zdaniem prezesa polemizować nie będziemy i tyle.

***

Kłopotem Zbigniewa Bońka jest nieco oderwanie od piłkarskiej rzeczywistości, choćby w kontekście obiektywnej oceny stanu polskiej piłki. Krytykować nie wolno, wszak krytyka polskiej piłki = krytyka prezesa związku. To największe z możliwych dzisiaj przewinień! Megalomania w przypadku infrastruktury to jedno, ale były również inne kwiatki w ostatnich latach.

Tutaj wiele nie trzeba dodawać, ale na Zzapołowy już komentowaliśmy tę wypowiedź, więc tylko zacytujemy wspomniany tekst:

Ciekawe, bo jeszcze przed mundialem prezes Boniek sam mówił, że nasza reprezentacja musi mieć niemiecką mentalność. Z jednej strony mamy więc pogoń za wzorami zza zachodniej granicy, z drugiej deprecjonujemy je, kiedy tak nam pasuje. Każdy, kto interesuje się piłką trochę bardziej doskonale wie, jak wielką wagę położyły Niemcy na struktury piłkarskie po niepokojącym okresie między MŚ2002 i MŚ2006. Jeśli neguje to prezes związku i jako przykład podaje jeden turniej, równie dobrze możemy stwierdzić, że Chorwacja ma lepszy system szkolenia niż Niemcy i na dobrą sprawę to od nich powinniśmy się uczyć

***

Kolejny przykład to uwielbienie dla naszych napastników. Co prawda minęły dwa lata, ale mimo wszystko nadal mocny odlot zważywszy, że na dzisiaj poza Lewandowskim, Milikiem i mającym kłopoty w Milanie Piątkiem nie mamy klasowych napastników w topowych ligach. Oczywiście gole Wilczka w Broendby, Świderskiego w PAOK-u czy Świerczoka w Łudogorcu cieszą, ale zachowajmy miarę i powagę.

***

Prezes Boniek ma również kłopot z okazywaniem szacunku innym uczestnikom rozmowy. Nikt z nas nie jest idealny, ale co innego w prywatnej rozmowie, a co innego w mediach społecznościowych czy tradycyjnych, gdzie każdy ma dostęp i tego typu wpisy/wypowiedzi traktowane są jako publiczne. Tak było dwa lata temu przy okazji wymiany zdań z Januszem Piechocińskim, do której chciała dołączyć Karolina Hytrek-Prosiecka, ale Zbigniew Boniek wyprowadził cios poniżej pasa. Chyba nie trzeba mówić, jaka krytyka wylała się na prezesa PZPN…

Podobnie jak z wypowiedzią w Prawdzie Futbolu, gdy powiedział o „przetrąconych” byłych prezesach związku. Michał Listkiewicz odpowiedział w swoim felietonie dla Super Expressu, że Zbigniew Boniek powinien zachować minimalny, ale jednak szacunek, dla poprzedników.

To samo można powiedzieć o rozmówcach w programach. Najlepszym przykładem, przywoływany już powyżej, ostatni Stan Futbolu, gdzie w dość rubaszny i nieelegancki sposób Boniek obszedł się z Jakubem Białkiem z redakcji Weszło.

***

Na koniec zostawiamy najlepsze, czyli wypowiedzi Zbigniewa Bońka na temat korupcji. W 2008 roku mówił o niej tak:

Tymczasem, gdy chodziło o Łukasza Piszczka czy Andrzeja Woźniaka, którego Jerzy Brzęczek wybrał do sztabu reprezentacji, Boniek nie był już tak jednoznaczny. Pojawiały się teksty w stylu „zostali pociągnięci do odpowiedzialności, więc swoje odpokutowali i nie ma sensu dalej tego ciągnąć”. Być może i ma racje, ale przydałoby się ustalić jedną wersje, zwłaszcza jeśli jest się – pod względem hierarchii – najważniejszą osobą w polskiej piłce, a korupcja była bardzo bolesnym i bardzo ważnym okresem w najnowszej historii futbolu naszego kraju.