Lotnik Jeżów Sudecki to zespół, który dopiero w ostatniej dekadzie awansował ponad klasę okręgową. – Jesteśmy jedną wielką rodziną i naszym mottem jest zabawa i gra w piłkę, a nie zarobek – wyznał w rozmowie z Zzapołowy prezes klubu, Rafał Koko.
Piłka przegrywała z nartami
Jeżów Sudecki to niewielka wieś gminna położona w Karkonoszach, nieopodal Jeleniej Góry. Niedaleko miejscowości znajduje się ośrodek narciarski Ski Arena Łysa Góra. Wieś słynie z Góry Szybowcowej, na której znajduje się czynne lotnisko. Obecnie jego właścicielem jest Związek Harcerstwa Polskiego, jednak w okresie międzywojennym należało do Luftwaffe.
Można jednak powiedzieć szczerze, miasto nigdy nie słynęło z futbolu. Lotnik Jeżów Sudecki, jak większość dolnośląskich klubów, powstał tuż po II wojnie światowej. W ostatnich latach trudno znaleźć zawodnika tamtego zespołu, który po jakimś czasie zagrał w najwyższych ligach. Najdalej doszedł ukraiński obrońca Mykoła Dremluk, który występował w drużynie w sezonie 2009/2010, po czym zasilił drugoligową Olimpię Elbląg.
Po raz pierwszy w IV lidze
Sam zespół również spędził wiele lat na futbolowych peryferiach – nie tylko w skali kraju, ale również województwa. Podczas ostatniej dekady klub jednak zaczął się wybijać ponad A-Klasę czy klasę okręgową. W sezonie 2014/2015 zespół awansował do IV ligi, gdzie spędził dwa sezony. Był wówczas jedynym amatorskim zespołem na tym poziomie, dlatego trudno mu było się utrzymać. Obecnie zespół znów występuje na piątym poziomie ligowym i wciąż ma status amatorski. Mimo to, poza pierwszą drużyną Lotnik posiada kilka zespołów młodzieżowych. Łącznie klub ma pięć młodszych kategorii: trampkarz, młodzik, orlik, skrzat i żak.
– Jesteśmy klubem amatorskim, jednym z nielicznych w IV lidze. Nie płacimy zawodnikom. Utrzymujemy się z dotacji z gminy i od naszych sponsorów. Poza tym rodzice zawodników trenujących w drużynach młodzieżowych płacą nam darowiznę w związku z założeniami statutowymi. – wyznał w rozmowie z nami prezes Lotnika Jeżów Sudecki, Rafał Koko.
Trenują i grają na własny koszt
Zawodnikom i działaczom klubu nie można odmówić oddania Lotnikowi. Zarówno zarząd, jak i piłkarze nie pobierają bowiem pensji za swoją pracę. Klub jest dla nich jednak czymś więcej niż rozrywką i starają się mu pomagać w każdej wolnej chwili od codziennych obowiązków.
– Zawodnicy przyjeżdżają trenować i grać na własny koszt. Sprzęt, obuwie i dresy zapewniamy my. W okresie letnim zawodnicy potrafili przyjeżdżać po trzy-cztery godziny przed treningiem i pracowali nad naszą bazą, malowali, ustawiali ławki. Jesteśmy jedną wielką rodziną i naszym mottem jest zabawa i gra w piłkę, a nie zarobek. – stwierdził prezes klubu.
– Jeden z zawodników przychodził w każdy weekend do Lotnika, malował nasz herb i całą naszą bazę. Poświęcał swój wolny czas od ósmej rano do ósmej wieczorem malował grafiki klubu. – dodał Rafał Koko
Co ze sponsorami?
Lotnik Jeżów Sudecki ma trzech sponsorów. Wspierają oni klub poprzez zakup potrzebnego sprzętu niezbędnego do treningu oraz utrzymania obiektów treningowych.
– Mamy trzech sponsorów i nigdy nie bierzemy od nich żadnych pieniędzy – to jest motto klubu i moje, jako prezesa. Jeżeli ktoś ma chęć nas wspomóc, mówimy mu na jakie cele może przeznaczyć środki. Jeden sponsor ufundował nam stroje, zegar, wyspawał ławki, drugi – Leroy Merlin – przekazał materiały, farby. A my własnym trudem wszystko naprawiamy. Nie ma u nas tak, że sponsor przekazuje nam pieniądze i my płacimy zawodnikom, wydajemy je na utrzymanie. Z dotacji gminy utrzymujemy transport, nasze wyjazdy, sędziów, trenera i inne wydatki w związku z prowadzeniem klubu. – przyznał Rafał Koko.
Decyzja o zakończeniu rozgrywek może dać im utrzymanie
Rundę jesienną zespół zakończył w strefie spadkowej, choć niewiele brakowało do bezpiecznej pozycji. Zespół przegrał w ostatniej kolejce przed przerwą zimową, przez co znalazł się na 13. miejscu. Można powiedzieć, że Lotnik Jeżów Sudecki utrzymał się rzutem na taśmę dzięki ostatniej decyzji wojewódzkich ZPN-ów. Sezon 2019/2020 według ich decyzji został zakończony z awansami, ale bez spadków drużyn z czwartej ligi i niższych.
Przedwczesne zakończenie rozgrywek dla wielu klubów mogło mieć negatywne skutki finansowe. Czy tak samo jest w Jeżowie Sudeckim?
– Nie obawiam się tego, że w tej chwili czegoś nam może zabraknąć. Współpraca między klubem a gminą Jeżów Sudecki jest bardzo dobra, otrzymaliśmy 64 tysiące na ten rok. Na tę chwilę gmina nam jeszcze nie powiedziała, że coś z tego nam zabierze. Mamy pieniądze na utrzymanie boiska. Nie boję się tego, że klub zbankrutuje. – powiedział Rafał Koko.
Dobre relacje z gminą
Lotnik Jeżów Sudecki jest utrzymywany przez gminę, jednak na czas izolacji musiał podjąć kroki, żeby zminimalizować koszty.
– Przez dwa miesiące trener pierwszej drużyny nie miał płaconej pensji, gdyż ma umowę o zlecenie i nie wykonywał przez ten czas pracy. Nasza stabilność finansowa jest bardzo dobra. – wyznał prezes klubu.
Rafał Koko przyznał, że już kontaktował się z władzami Gminy Jeżów Sudecki. W tej chwili nic nie wskazuje na to, że dotacje na klub zostaną obniżone z powodu zawieszenia rozgrywek w wyniku pandemii koronawirusa. Prezes Lotnika wie, że w związku z powiększeniem ligi, klub będzie musiał jednak wkrótce wydać więcej pieniędzy na transport.
– Jestem po rozmowie z wójtem Gminy Jeżów Sudecki. Jakieś zmiany muszą być wprowadzone, bo każdy klub sportowy składa do gminy jakiś projekt i musi się z niego wywiązać. Wójt na razie powiedział, że nie zamierza zabierać nam pieniędzy. Wiadomo że musimy zrobić aneks do umowy z gminą, bo nie gramy na wiosnę. Pieniądze, które zaoszczędzimy na wiosnę będą wydane we wrześniu i październiku. Będzie więcej wyjazdów, gdyż liga zostanie powiększona do dwudziestu drużyn. – stwierdził Rafał Koko.
Powrót po izolacji
Na początku tygodnia wszystkie zespoły Lotnika wróciły do treningów. Szkoleniowcy stosują się do wytycznych określonych niedawno przez Ministerstwo Sportu.
– Już wznowiliśmy treningi i przygotowujemy się do rundy jesiennej, żeby być w rytmie meczowym. Nasz klub jest zmobilizowany od pierwszego dnia, od kiedy możemy znów korzystać z obiektów treningowych, gdyż ministerstwo wyraziło na to zgodę. Zrobiliśmy sobie harmonogram, grup młodzieżowych. Wystosowaliśmy zapytania do rodziców, czy chcą żeby ich dzieci już podjęły treningi.
– Większość z nich wyraziła na to zgodę, w związku z czym od poniedziałku pracujemy intensywnie. Oczywiście tak, jak pozwalają nam na to przepisy, czyli w grupach sześcioosobowych plus trener na jednym boisku. W Lotniku my jesteśmy gospodarzami boiska, bo gmina nam przekazała je w dzierżawę. Posiadamy środki dezynfekujące, trenerzy pilnują, czy dzieci myją ręce, również sprzęt jest przemywany. – powiedział Rafał Koko.
Udział w akcji charytatywnej
Klub uczestniczy obecnie w akcji firmy Zina, która poprzez sprzedaż koszulek wspiera szpitale w obliczu walki z koronawirusem.
– Udział w akcji zaproponowała nam Zina, to była ich inicjatywa. My wyraziliśmy tylko na zgodę na wykorzystanie naszego logo. Bierze w niej udział kilkanaście klubów. Pieniądze z tej akcji trafią do szpitali, dlatego wyraziłem zgodę na to, żeby Zina wykorzystała w tej akcji logo Lotnika. – dodał prezes Lotnika.
„Trzeba być fanatykiem”
Co dalej czeka Lotnika Jeżów Sudecki? Jeśli decyzja wojewódzkich ZPN-ów zostanie utrzymana, zespół pozostanie w IV lidze. Obecna sytuacja może okazać się wymagająca, jednak władze klubu starają się patrzeć w przyszłość. Po wznowieniu IV ligi jesienią klub nie będzie musiał uiszczać opłaty licencyjnej, gdyż taką decyzję podjęły władze rozgrywek. Mimo stabilnej sytuacji, amatorski status stawia klub przed innymi wyzwaniami niż nawet inne zespoły z tej ligi.
Na razie zespół stawia na specjalizację oraz rozwój bazy treningowej. Piłkarzy, zarząd i inne osoby związane z Lotnikiem łączy jednak przede wszystkim pasja. To dzięki niej Jeżów Sudecki zaczął istnieć na mapie Dolnego Śląska.
– Mamy 64 tysiące i pięć młodzieżowych grup. Naprawdę trzeba być fanatykiem, żeby grać w tym klubie i utrzymywać się na takim poziomie. – stwierdził Rafał Koko.
***
Poprzednie odcinki cyklu:
Zagraniczne posiłki w niższych ligach cz. 2
Zagraniczne posiłki w niższych ligach cz. 1
“Wracaj do siebie, nie jesteś Polakiem, jesteś Arabem”
„Chcę dać szansę młodym zawodnikom, której ja nie miałem” [WYWIAD]
Białoruś, Włochy, Chorwacja, Turcja. Kierunki obozowe dla niższych lig