Arsenal znalazł następcę Mustafiego. Chce go również Guardiola

Evans wróci do gry o najwyższe cele (Zdjęcie: Skysports.com)

Jonny Evans niespodziewanie stał się jednym z najgorętszych nazwisk na rynku transferowym. Zainteresowanie obrońcą wykazują zarówno Arsenal, jak i Manchester City. Choć West Brom nie jest skory do sprzedaży swojego defensora, to oferta zbliżona do 30 milionów powinna przekonać Pulisa do zezwolenia na sfinalizowanie transakcji.

O zainteresowaniu Evansem ze strony Manchesteru City wspominaliśmy już kilka tygodni temu. Guardiola poszukuje rezerwowego defensora, który przy okazji będzie miał status „homegrown”. Evans spełnia oba te warunki, dodatkowo oferując solidną jakość. City do tej pory nie było jednak w stanie porozumieć się z West Bromwich, które oczekuje za Irlandczyka ponad 30 milionów funtów.

Do rywalizacji o Evansa w poniedziałek włączył się Arsenal. „Kanonierzy” w ostatnich dniach okienka pożegnają się prawdopodobnie z Mustafim, który uda się na wypożyczenie do Interu. Jeśli transfer Niemca zostanie sfinalizowany, Arsenal będzie chciał zakontraktować Evansa bez względu na kwotę transferu.

Jonny Evans spędził już w West Bromwich dwa sezony, a w poprzedniej kampanii wystąpił w 31 spotkaniach. Zainteresowanie jego usługami ze strony czołowych klubów angielskich jasno pokazuje, że dysponuje on odpowiednią jakością, by ponownie występować na najwyższym poziomie. Choć z taką opinią nieszczególnie zgadzają się obecnie zarówno kibice Arsenalu, jak i Manchesteru City, to być może zmienią swoje zdanie, gdy Evans już oficjalnie zagości w ich ukochanym klubie…

Przed nami ostatnie już i niepełne dwa dni do zamknięcia okna transferowego. Wiele czołowych oraz tych nieco słabszych klubów wciąż poszukuje kolejnych wzmocnień. Niewykluczone, że tak ogromne pieniądze za Evansa wcale nie będą największą niespodzianką tego okresu. Przecież wciąż pod dużym znakiem zapytania stoi przyszłość Sancheza, Chamberlaina czy chociażby Coutinho.

Fortuna: Odbierz 110 zł na zakład bez ryzyka
+ do 400 zł bonusu!

Komentarze

komentarzy